Kiedy następnego dnia rano Rachel przyszła do szpitala, pani Wolf akurat rozsiadała się przy łóżku chorego. Zapach jej silnie piżmowych perfum unosił się w niedużej sali, powodując duszną atmosferę. Dziewczyna zignorowała zarówno woń, jak i irytujące pikanie niewyciszonej klawiatury telefonu Theresy, którym ta zawzięcie się bawiła.
— Wolałabym, żebyś tu nie przychodziła — odezwała się starsza kobieta, gdy Rachel usiadła. Do dziewczyny przez chwilę nie docierał sens tych słów, wydawały jej się zbyt absurdalne, by mogły zostać naprawdę wypowiedziane.
— Nie chcę, żebyś odwiedzała mojego syna — Wolf podniosła głos, czując się zapewne zignorowana brakiem odpowiedzi. — To przez ciebie umiera — wycedziła.
Dziewczyna nabrała powietrza ze świstem, jakby wymierzono jej policzek. Nie, za delikatnie — poczuła się, jakby otrzymała potężny cios. Gniew sprawił, że pociemniało jej w oczach i prawie straciła nad sobą kontrolę, lecz z trudem powstrzymała się od zrobienia awantury. Próbowała zrozumieć starszą panią, tracącą właśnie swoje jedyne dziecko, przeżywającą najpewniej bardzo skrajne emocje i niepotrafiącą ich należycie okazać.
Był jeszcze Ethan. Rachel zachowała resztki rozsądku w tej absurdalnej sytuacji i nie zamierzała kłócić się z kimkolwiek nad głową umierającego. Wiedział tylko jedno: nie zostawi chłopaka, choćby odciągali ją od niego wołami.
— Byłam w mieszkaniu i widziałam te wszystkie zdjęcia. Zamiast dać mu odpoczywać, ciągałaś go po jakichś bezdrożach, wywlekałaś na dwór. Rozmawiałam ze swoim znajomym lekarzem, z Niemiec, a nie z tego zadupia — podkreśliła — i przyznał mi rację, że to mogło przyspieszyć chorobę. Jakby cię nie poznał, pewnie wciąż by żył.
Rachel nie wiedziała, jak zareagować. Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, czując cisnące się do oczu łzy, Ethan postanowił o sobie przypomnieć, dać znać, że w istocie wciąż żyje. Być może słyszał całą rozmowę i się nią zdenerwował, gdyż na monitorze jego ciśnienie podniosło się niebezpiecznie, a urządzenia, do których był przypięty siecią kabli, zawyły alarmem.
Dziewczyna wstała, by zawołać kogoś z personelu, lecz dwie pielęgniarki i lekarz biegli już korytarzem. Szarpnęła nie mającą widocznego zamiaru się ruszyć Theresę za ramię, wyciągając ją niemal siłą na korytarz.
Jak ta baba śmiała się tak do niej odezwać? To Rachel była przy Ethanie za każdym razem, kiedy trafiał do szpitala. To ona przynosiła mu potrzebne rzeczy, a kiedy wracał do domu, sprzątała, gotowała, robiła mu zakupy i pomagała kłaść się do łóżka. To ona płakała, gdy on płakał, ona zarywała noce, gdy on nie mógł spać, trzęsąc się z bólu, to Rachel patrzyła na jego powolne umieranie, starając się nie zwariować, będąc silną, aby mu pomóc. To ona wreszcie wiedziała, jak się zachować w szpitalu, kiedy jego funkcje życiowe zaczynały szaleć; ta jego niby-matka nie miała o swoim synu i tym, co się z nim działo żadnego pojęcia. A teraz jeszcze próbowała odebrać dziewczynie prawo do żałoby, do pożegnania, wygryźć ją z ostatnich chwil życia chłopaka i zastąpić pełną miłości dziewczynę swoją łaskawą obecnością w akompaniamencie bawienia się telefonem. Rachel nie zniosłaby, gdyby tak wyglądał jego koniec.
— Ustabilizowaliśmy ciśnienie lekami. — Doktor Alvarez zawsze, gdy wychodził z sali Ethana, wydawał się przygnębiony. — Mam prośbę, żeby go nie denerwować. Zdaje mi się, że on wciąż dużo słyszy i pojmuje.
— Rozumiem, dziękuję. Bardzo proszę zatem, żeby nie wpuszczać tam więcej tej kobiety — odparła Rachel ze wściekłą iskrą w oku, odrzucając włosy na plecy.
— Zanotuję w karcie pacjenta — mruknęła posłusznie pielęgniarka. Theresa chciała zaprotestować, ale Green zatrzasnęła jej drzwi do sali przed nosem. Dopiero sam na sam z Ethanem pozwoliła, aby emocje wypłynęły z niej razem ze łzami.
— Przepraszam, kochanie. Nie powinieneś tego słyszeć.
Przytuliła się do jego bezwładnego ciała, wsłuchując się w bicie serca. Dopóki trwał ten dźwięk, dopóty zamierzała być z nim szczęśliwa.
CZYTASZ
W to samo niebo (NIEBO #1) ✓
RomanceNikt w wieku dwudziestu siedmiu lat nie powinien myśleć, że nic dobrego już go w życiu nie czeka. A jednak, Ethan Reise jest o tym przekonany. Praca pozwala mu na zamknięcie się we własnych czterech ścianach, i to właśnie robi: brak bliskich osób oz...