W wigilijny wieczór upiekła jego ulubionego kurczaka w jarzynach, przyozdabiając go przypieczonymi na chrupko ziemniakami. Nakryła do stołu świątecznym obrusem, ustawiła świece i kieliszki do bezalkoholowego wina, a na środku umieściła malutką, kupioną już w przyozdobieniu choinkę.
Ubrali się elegancko, jakby ten dzień celebrowali rzeczywiście w sposób uroczysty, w otoczeniu całej rodziny. Ethan miał na sobie elegancką, czarną koszulkę i szare jeansy o prostych nogawkach. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej wyglądałby w tym ubraniu, jakby zszedł właśnie z wybiegu, ale teraz choroba odebrała mu cały urok. Mimo to, miał wesołe ogniki w oczach, gdy patrzył na swoją dziewczynę w rozkloszowanej sukience w odcieniu brzoskwiń. Usiedli we dwoje do stołu. Miała już nakładać posiłek na talerze, lecz przerwał jej gestem.
Przewróciła oczyma, gdy zaczął odmawiać modlitwę, ale poczekała cierpliwie. Wtedy z szuflady w komodzie wyciągnął małe zawiniątko, które po zdjęciu folii okazało się dwoma opłatkami. Uśmiechnęła się łagodnie, postanawiając choć w ten magiczny wieczór ulec wszystkim jego dziwactwom.
— Życzę ci — wstała i wyciągnęła cieniutki przedmiot w jego stronę, uważając, by nie połamać go w palcach. Otarła dyskretnie łzę — żebyś nie cierpiał. I żeby prawdą było to, w co wierzysz.
— A ja ci życzę, żebyś była szczęśliwa — szepnął. Widziała, jaki trud sprawia mu utrzymanie wyciągniętej ręki z opłatkiem. Dłoń drżała, jakby dzierżył w niej największy ciężar, a chude, przykurczone, pozbawione mięśni palce niezgrabnie obejmowały przedmiot, stanowiący dla niego symbol ciała jego Boga.
— Chciałabym być szczęśliwa z tobą — wypowiedziała przez ściśnięte gardło, podnosząc ułamany kawałek do ust.
— Nie wszystko układa się w życiu tak, jak chcemy — przypomniał jej. — Ale może to i lepiej. Kto wie, co cię jeszcze dobrego spotka, czego nie doświadczyłabyś przy moim boku. A ja i tak będę na ciebie patrzył i cieszył się twoim szczęściem, wiesz? Ty będziesz żyła za nas dwoje, tylko na początku, kiedy będzie bardzo ciężko, nie możesz się poddać.
Zamknęła oczy i odchyliła się do tyłu. On również nie wykonał żadnego ruchu, nie sięgnął po sztućce, tylko wpatrywał się w kolorowe wzory na obrusie.
— Mam dla ciebie prezent — odezwał się w końcu. Z trudem sięgnął do kieszeni po pudełko w kształcie serca. Otworzył je i ujrzała pierścionek z białego złota z niewielkim brylantem. Z pewnością musiał być drogi, ale nie rzucał się zanadto w oczy. — Chciałbym poprosić cię o rękę, ale to byłby tylko pusty gest. Oboje dobrze wiemy, że nie wyjdziesz za mnie i nie spędzisz ze mną całego życia.
Rachel gwałtownie podniosła się z krzesła. Wyszła na balkon tak, jak stała — w sukience z krótkim rękawem i cienkich rajstopach oraz czółenkach na wysokim obcasie. Nie przejmując się zimnem, oparła się o barierkę i spojrzała w dół, na pokryty śniegiem świat.
— Rachel? — odezwał się po chwili, zatrzymując wózek w drzwiach. Wciągnęła lodowaty powiew głęboko w płuca. — Nie podoba ci się pierścionek? Może wolałabyś coś większego?
— Nie, jest idealny. Bardzo w moim stylu — odpowiedziała głucho, nie odwracając się. Wpatrywała się w rozświetloną świątecznymi lampkami i radością innych ludzi noc.
— Wiesz, zostałem więźniem własnego ciała — wyznał. — Tyle chciałbym zrobić. Wstać i cię przytulić. Uprawiać namiętny seks. Iść razem na spacer. Skoczyć do kwiaciarni, kiedy śpisz, żeby zrobić ci niespodziankę. A tymczasem nie potrafię wstać sam z łóżka, nawet jeżdżenie na wózku sprawia mi coraz więcej problemów. — Przyłożył kościstą dłoń do twarzy, pocierając nasadę nosa. — Tak jakbym siedział w zepsutej skorupie. I mnie też czasem puszcza wentyl cierpliwości, chętnie wyszedłbym na balkon odetchnąć i zaczerpnąć samotności, ale nawet tego nie jestem w stanie zrobić... To boli najbardziej.
— Przepraszam, że jestem taką egoistką. — Rachel odwróciła się wreszcie, co wywołało u Ethana cień uśmiechu.
— Proszę, po prostu przymierz pierścionek.
CZYTASZ
W to samo niebo (NIEBO #1) ✓
Roman d'amourNikt w wieku dwudziestu siedmiu lat nie powinien myśleć, że nic dobrego już go w życiu nie czeka. A jednak, Ethan Reise jest o tym przekonany. Praca pozwala mu na zamknięcie się we własnych czterech ścianach, i to właśnie robi: brak bliskich osób oz...