Następnego dnia Rachel prosto po szkole pojechała pod jego blok. Wysiadła z samochodu, słuchając z upodobaniem trzeszczenia pierwszego, dziewiczego śniegu pod butami. musiała otrzepać je z białego puchu, nim weszła do klatki.
Gdy wkładała swój duplikat klucza do zamka, usłyszała w środku mieszkania kobiecy głos.
— Dziękuję i do jutra. Uważaj na siebie, Ethanie. — Rachel musiała odskoczyć od drzwi, by jej nie uderzyły, gdy zaczęły się otwierać. — O, dzień dobry.
Szczupła, wysoka blondynka w gustownym, szarym płaszczu uśmiechnęła się do niej, patrząc z zainteresowaniem. Rachel, zbyt zaaferowana całą sytuacją nie miała zamiaru odpowiedzieć, więc ta wzruszyła tylko ramionami i zaczęła zbiegać po schodach, a stukanie jej kozaczków na szpilce rozchodziło się echem po korytarzu.
— Mam nadzieję, że masz jakieś dobre wyjaśnienie na tę lalę. — Rachel stanęła w drzwiach, zakładając ręce. Ethan, stojący dotąd z trudem, oparł się o szafkę w przedpokoju, a po jego twarzy zaczął błądzić nieznaczny uśmiech.
— Tak ładnie wyglądasz, kiedy jesteś zazdrosna. Naprawdę, masz urocze rumieńce, a te ogniki w oczach to cudo!
— Kpisz ze mnie. Nie zmieniaj tematu, dobrze? — warknęła. Śmiał się coraz głośniej, jeszcze bardziej ją irytując.
— Rachel Green, czy ty właśnie kpisz z zazdrości o faceta, który jedną nogą jest już na tamtym świecie? To do ciebie nie pasuje — zakpił jeszcze, lecz jej wyraz twarzy powiedział mu, że powinien darować sobie żarty. — Chodź do środka, usiądziemy i wszystko ci opowiem — westchnął w końcu.
— Nie! — zaprotestowała, unosząc głos. — Albo się dowiem prawdy tu i teraz, albo wychodzę i więcej mnie nie zobaczysz.
— Na Boga, Rachel. Nie wygłupiaj się i przynajmniej zamknij za sobą drzwi, bo to przestaje być zabawne. Nie ma potrzeby, by wszyscy sąsiedzi nas słyszeli. — Zawstydzona, przyznała mu w myślach rację i posłusznie wykonała jego prośbę. — To moja pielęgniarka. Czekam na ciebie w pokoju — rzucił przez ramię i zniknął jej z oczu. Stojąc jak wryta, wciąż ubrana w zimową kurtkę, czapkę i szalik, usłyszała, jak opadł ciężko na kanapę z westchnieniem bólu. To oprzytomniło ją nieco, więc rozebrała się i ruszyła za nim.
— Po co ci pielęgniarka? — Starała się rzucić to pytanie mimochodem podczas robienia herbaty, lecz kącik jej ust drgał niebezpiecznie.
— Promyczku, chyba nie myślisz, że sam sobie ładuję w żyłę morfinę i leki przeciwspastyczne — odparł cicho, łagodnie. — Vivan robi mi zastrzyki, pomaga się umyć i uczy mnie po prostu funkcjonować. Nie tylko z tym, co jest teraz, ale też przygotowuje mnie na to, jak będzie w przyszłości.
Dziewczyna stłumiła w sobie drażniące uczucie zazdrości na myśl o atrakcyjnej blondynce. Nie, żeby zastanawiała się właśnie, co kobieta robiła pod prysznicem z jej nagim chłopakiem.
— Ale po co ci pielęgniarka? Ja ci mogę pomagać. Jak będzie trzeba, to zrezygnuję z Chesire College i zmienię klasę na wieczorową...
— Daj spokój, promyczku. Musisz być rozsądniejsza — zirytował się nieco. — Jesteś młodziutka i najważniejsza ma być dla ciebie nauka, a nie zgrywanie Matki Teresy. Nie będziesz zmieniać szkoły dla kogoś, kto umrze, zanim skończy się ten rok szkolny.
Zapadła grobowa cisza. Rachel stanęła wpół kroku, nieruchoma jak woskowa figura, uwieczniona podczas sięgania po filiżankę. Zdawała sobie sprawę, że dla Ethana nie było ratunku, jednak nie sądziła, że śmierć była tak blisko nich.
— Nim skończy się rok szkolny, ty...? — dalszy ciąg zdania nie przeszedł jej przez gardło, ale chłopak zrozumiał i potwierdził skinieniem głowy. Uklęknęła obok jego nóg na podłodze, wtulając się w opatulony gryzącym, wełnianym swetrem brzuch. — Mogłeś chociaż zatrudnić jakąś starą i brzydką — rzekła smutno, gdy wreszcie udało jej się zapanować nad oddechem i mogła zaufać własnemu głosowi. Ethan zachichotał.
— Zapewniam cię, że nie kierowałem się jej wyglądem, nawet nie wiedziałem, ile ma lat. Po prostu mi ją polecono jako obeznaną z Alexandrem i znającą się na rzeczy. Ale nie bój się, nie podobają mi się wysokie blondynki.
Ucałował rudo-blond włosy drobnej dziewczyny, wreszcie przekonawszy ją do uśmiechu i zdało mu się, że rozświetlił on nie tylko ten pokój czy nawet całe mieszkanie, ale w ogóle jego życie.
CZYTASZ
W to samo niebo (NIEBO #1) ✓
RomanceNikt w wieku dwudziestu siedmiu lat nie powinien myśleć, że nic dobrego już go w życiu nie czeka. A jednak, Ethan Reise jest o tym przekonany. Praca pozwala mu na zamknięcie się we własnych czterech ścianach, i to właśnie robi: brak bliskich osób oz...