13.

1.3K 45 147
                                    

*bardzo proszę przeczytać info pod rozdziałem*

4 dni później

Wszystko wróciło do normy. Moi bliscy bardzo mnie wspierali. Kinga, Kuba, Igor, Dawid, Kacper, nawet Krzysiek, który był ze swoją dziewczyną na Islandii. No i oczywiście Adrian. Przede wszystkim Adrian. Adrian, któremu wciąż nie wyznałam, że go kocham. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie i noce. Jeździliśmy na zmianę ode mnie do niego. Nie rozstawaliśmy się ani na moment. On chciał mieć pewność, że nic mi nie grozi, że się dobrze czuję, a ja czułam się lepiej, bezpieczniej, gdy był obok.

Jednak będąc hypemanem ma też swoje obowiązki. Mieli grać z chłopakami koncert. Nie był zadowolony z tego faktu, mimo iż uwielbiał swoją robotę. Mówił mi, że sto razy bardziej wolałby zostać ze mną. W pewnym momencie nagle się ożywił. Namawiał mnie, bym pojechała z nimi. Po długich negocjacjach mu uległam i zgodziłam się.

Pakowałam się właśnie na wyjazd, bo mieliśmy wrócić dopiero następnego dnia.

- Kinia, na pewno nie chcesz jechać? - dopytywałam na wszelki wypadek, gdyby jednak przemyślała propozycję

- Na pewno - zaśmiała się. - Aga, znasz mnie. Albo Bugajczyk skończyłby na OIOM-ie, albo mnie by wywieźli do wariatkowa.

- Do wariatkowa do cię powinni już dawno wywieźć - dogryzłam jej, na co białowłosa pokazała mi język.

- Powiedziałaś mu? - zmieniła temat, przez co uśmiech zniknął z mojej twarzy.

- Jeszcze nie - zacisnęłam usta w wąską linię.

- No ja pierdolę - westchnęła. - Co z tobą, kobieto, jest nie tak?!

- Muszę poczekać na odpowiedni moment - odparłam, pakując do torby podróżnej koszulkę Adriana, którą sobie przywłaszczyłam. Wcisnęłam jeszcze ciuchy na koncert i coś na następny dzień.

- Odpowiedni moment? - uniosła brew. - To samo powiesz mi za tydzień. A ten tydzień rozciągnie się do miesiąca, a miesiąc do pół roku, a pół roku zmieni się w rok. I tak będziesz to przeciągała do usranej śmierci, a pamiętaj, że nie robisz się coraz młodsza, tylko coraz starsza - zrobiła mi wykład. A myślałam, że od pouczania w tym duecie jestem ja. Właściwie po części miała rację.

- Ej, bez przesady, nie jestem taka stara - broniłam się.

- Jasne - wywróciła oczami z rozbawieniem, po czym znowu spoważniała. - Ty mu powiesz, czy mam to zrobić za ciebie?

- Daj mi jeszcze trochę czasu - poprosiłam. - Powiem mu, przysięgam.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.

- Otworzę mu - oznajmiła Kinga.

- Tylko żebyś nie powiedziała nic głupiego - ostrzegłam ją.

- Spoko - odpowiedziała, po czym otworzyła drzwi, w których stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Borowski. Przywitałam go buziakiem w policzek i skierowałam się do łazienki po kosmetyczkę.

- Gotowa? - spytał, gdy ubierałam buty i kurtkę.

- Tak - skinęłam głową z uśmiechem. Mężczyzna wziął ode mnie torbę, gdyż uparł się, że nie będę dźwigała. Pożegnaliśmy się z Kingą i opuściliśmy mieszkanie.

- Zaczekaj - zatrzymał mnie, gdy byliśmy na półpiętrze.

- Coś się...- zaczęłam, ale przerwał mi, przyciągając mnie do siebie i wpijając się w moje usta. Od razu oddałam pocałunek, choć byłam zaskoczona niespodziewanym gestem. Ale mile zaskoczona. Oderwaliśmy się od siebie, z trudem łapiąc oddech.

Grzech || Adrian Borowski & ReTo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz