40.

917 38 75
                                    

Kilka dni później

Stałam przed szafą, zastanawiając się, co na siebie powinnam włożyć. Stresowałam się okropnie.

- Załóż cokolwiek. I tak we wszystkim jesteś piękna - doradził Adrian. Nie pomagał mi. Zadzwoniłam do Kingi, by sięgnąć po radę.

- No co jest? - odezwał się w słuchawce jej głos.

- Nie wiem, co założyć na ten obiad u rodziców Adiego - jęknęłam zrezygnowana.

- Weź zwykłe czarne spodnie i tę granatową koszulę - zaproponowała.

- A ta koszula nie będzie zbyt wyzywająca? - zastanawiałam się na głos. - Bo ma wiesz... Nie zapinasz jej do końca, ma ten dekolt dość duży.

- Weź nie pierdol - upomniała mnie. Założę się, że przewróciła oczami. - Dobra będzie, nie żadna wyzywająca. Ubierzesz jakiś dłuższy srebrny naszyjnik i będzie idealnie. Nie rzuci się aż tak w oczy. A nawet jeśli, jesteś młoda, seksowna, masz możliwości w takich ciuchach chodzić więc o co chodzi?

- Myślisz? - podrapałam się po głowie. - Nawet nie wiesz, jak się stresuję.

- Kobieto, czym? Dasz radę. Nie zjedzą cię - próbowała mnie pocieszyć.

- Tyle to wiem - zachichotałam. - Dobra, kończę, bo się muszę zbierać.

- Jasne, luz. Trzymam kciuki, na razie! - pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy się. Wyjęłam więc z szafy wspomniane rurki i koszulę, po czym zajęłam łazienkę.

Ubrałam przygotowane rzeczy i wzięłam się za makijaż. Wzmocniłam brwi, wytuszowałam rzęsy, zrobiłam delikatną kreskę, a usta posmarowałam matową pomadką w głębokim odcieniu czerwieni. Włosy upięłam w wysokiego koka, wypuszczając pojedyncze pasma po obu stronach twarzy, by swobodnie ją okalały. Dodałam jeszcze długi srebrny łańcuszek i duże kolczyki koła. Również srebrne.

- I jak? Gotowa jesteś? - spytał Adi, stojąc po drugiej stronie drzwi. - Musimy już jechać, bo się spóźnimy.

- Już, już - odparłam i ostatni raz przeskanowałam swoje odbicie. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z łazienki. Adrian zagwizdał, mierząc mnie od stóp do głów pożądliwym spojrzeniem. Oblizał wargi. Przeleciał mnie przyjemny prąd. - I jak? Może być?

- Mam najpiękniejszą kobietą na świecie - odparł oczarowany. Uśmiechnęłam się nieco speszona jego słowami, ale cieszyłam się, że mu się podobam.

Ubrałam czarną skórzaną kurtkę i botki na wysokim obcasie, a Adrian taką samą kurtkę i buty z Fili w tym samym kolorze. Opuściliśmy mieszkanie i skierowaliśmy się do samochodu.

Im bliżej Piastowa byliśmy, tym bardziej stres zżerał mnie od środka i wydostawał się na zewnątrz.

- Wszystko w porządku? - spytał z troską Adrian, widząc kątem oka jak nerwowo skubałam skórki przy paznokciach.

- To tylko stres - przyznałam.

- Stres? - zmarszczył brwi.

- A co, jak mnie nie polubią? Jak powiedzą, że nie jestem odpowiednia dla ciebie? Może nie powinnam przyjeżdżać niezapowiedziana, bo... - wylewałam z siebie swoje obawy.

- Aguś, kochanie, spokojnie - sięgnął po moją dłoń, którą lekko ścisnął, chcąc dodać mi tym otuchy. - Po pierwsze mówiłem mamie, że ktoś ze mną przyjedzie, a po drugie nie ma opcji, żeby cię nie polubili. Zawsze chcieli dla mnie wszystkiego, co najlepsze, a tym wszystkim jesteś ty. Zmieniłaś mnie na lepsze, jesteś ciepłą, wrażliwą, dobrą, kochaną, a do tego piękną kobietą. Ciebie nie da się nie kochać. Zaufaj mi - posłał mi pokrzepiający uśmiech.

Grzech || Adrian Borowski & ReTo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz