23.

966 37 53
                                    

To była długa, bardzo upojna noc. Byłam wyczerpana. Spałam jak zabita. Przebudziłam się dopiero rano, gdy dzwonek do drzwi zakłócił idealną ciszę, jaka panowała w mieszkaniu. Nie zareagowałam. Udawałam, że nadal śpię.

- Jak to cię obudzi, to tego kogoś zabiję - szepnął w moim kierunku, głaszcząc mnie po włosach. Wstał z łóżka i poszedł otworzyć drzwi.

- No już myślałam, że nie wejdziemy - usłyszałam głos Kingi.

- Cicho bądźcie - uciszył ich. - Aga jeszcze śpi.

- No to wstanie, ona zawsze mnie budzi - zaśmiała się cicho.

- Ale ona jest tak urocza, jak śpi - w jego niskim głosie wyraźnie brzmiał zachwyt. Na te słowa na moje usta mimowolnie wkradł mi się lekki uśmiech.

- Dobra, to my cichutko, na paluszkach pójdziemy do Kini, Kinia się przebierze i ją odstawię do pracy - rzekł cicho Igor. Zapadło milczenie. Słychać było tylko szepty z pokoju siostry i jakieś odgłosy dobiegające z kuchni. Chwilę później białowłosa z Bugajczykiem rzucili krótkie ,,na razie" i opuścili mieszkanie. Gdy do moich uszu dobiegł dźwięk zbliżających się kroków, odwróciłam się szybko plecami do drzwi i udawałam, że wciąż śpię. Materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby. Znajome ciepłe wargi zetknęły się z moją szyją, a opuszki palców męskiej dłoni delikatnie odgarnęły kilka niesfornych kosmyków włosów z mojej twarzy.

- Pobudka, skarbie - zamruczał mi seksownym tonem nad uchem. Przyjemne mrowienie w podbrzuszu posłało falę miłych dreszczy po moim ciele. Odwróciłam się przodem do mojego cudownego mężczyzny i machinalnie uśmiechnęłam się na jego widok. Ułożyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam do siebie, by go pocałować. Delikatnie, czule, słodko. Twarz Adriana rozpromieniała jeszcze szerszym uśmiechem. - Jak się spało?

- Cudownie - odparłam zachrypniętym jeszcze z rana głosem. - A tobie?

- Znakomicie - pogłaskał mnie po policzku. - Zrobiłem śniadanie.

Nie czekając na moją odpowiedź, wziął mnie na ręce jak księżniczkę, a ja objęłam go za szyję. Zaniósł mnie do kuchni, gdzie posadził na krześle i postawił przede mną talerz z tostami, na których ketchupem narysował serce. Mój romantyk. Zjedliśmy śniadanie ze smakiem, wymieniając się figlarnymi spojrzeniami i uśmiechami.

- Jesteś przekochany - skomplementowałam go, sięgając po jego dłoń, którą od razu ujął, splatając ze sobą nasze palce. - Z jakiej to okazji?

- Tak po prostu - wzruszył ramionami, słodko się do mnie uśmiechając. - Kocham cię każdego dnia, każdej nocy, w każdej sekundzie. Nie muszę mieć okazji, żeby zrobić ci jakąś drobną niespodziankę.

- Jesteś moim ideałem - powiedziałam całkowicie szczerze. Znałam zarówno jego zalety, jak i wady. Wiedziałam, że je ma, bo każdy człowiek takowe posiada. Ale w Adrianie nawet te wady są perfekcyjne. Kocham każdą z nich, choć ma ich stosunkowo niewiele. Nie chciałabym, żeby ich się pozbywał, dla mnie nie musiał się już zmieniać. Pokochałam go takiego, jakim jest. Z całym bagażem, jaki niósł na barkach. Nie wiem, jak żyłam bez niego. Taki mężczyzna to prawdziwy skarb. Ze szczerego złota.

Widziałam, że te słowa bardzo go wzruszyły. W czekoladowych oczach pojawiły się dwie malutkie łezki, a usta rozciągnęły się w najpiękniejszym uśmiechu przepełnionym najprawdziwszym szczęściem, jaki kiedykolwiek widziałam. To jedno zdanie musiało naprawdę wiele dla niego znaczyć. Wstał, podszedł do mnie i zamknął w swoich objęciach. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, słuchając nieco przyspieszonego bicia serca, a on oparł policzek o czubek mojej głowy, uprzednio całując mnie czule w czoło. Trwaliśmy w takiej pozycji przez dobre kilka minut, zanim odsunęliśmy się od siebie. Adrian dawał tyle ciepła, że gdy mnie puścił, owionął mnie chłód.

Grzech || Adrian Borowski & ReTo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz