52.

541 28 39
                                    

Tydzień później

Od jakiegoś czasu co rano mnie trochę mdli. Mało tego, spóźnia mi się okres, a zawsze miałam regularny. Zdarzał się dzień, góra dwa poślizgu, ale nigdy dwa tygodnie. W dodatku mam wilczy apetyt, potrafiłam zjeść pięć kanapek z masłem orzechowym, po czym wysłać Adiego do sklepu po ogórki kiszone, a na koniec pochłonąć jeszcze pudełko lodów.

Miałam pewne podejrzenia, co do swojego stanu, ale nie dzieliłam się nimi z nikim. Nawet z ukochanym. Jednak nie mogłam dłużej dusić tego w sobie, musiałam z kimś o tym pogadać. A kto zrozumie mnie lepiej, niż własna siostra?

Poprosiłam Adriana, by zawiózł mnie do salonu pod pretekstem podcięcia końcówek i odżywienia włosów, a przy okazji chęcią spędzenia czasu z Kingą. On dziś i tak jechał z Igorem do studia, więc idealnie się składało.

- Przyjadę po ciebie, jak skończymy - powiedział, gdy miałam wysiadać z samochodu.

- Dobrze - skinęłam głową. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, mała - uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta. - Miłego dnia.

- Nawzajem! - odpowiedziałam, zamykając za sobą drzwi. Pomachałam jeszcze brunetowi na pożegnanie i weszłam do salonu.

- Aga! Co cię do mnie sprowadza? Czemu minę, jakby cię potrąciło? - siostra od razu zaatakowała mnie pytaniami.

- Kinga, ja... Ja jestem... - zaczęłam się jąkać.

- Wysłów się wreszcie - ponagliła.

- Jestem w ciąży - wyrzuciłam to z siebie i odetchnęłam z ulgą. Wreszcie powiedziałam to na głos. Zamurowało ją. Szybko rozliczyła się z klientką, po czym gdy ta wyszła, pociągnęła mnie na kanapę, gdzie obie usiadłyśmy.

- Jesteś pewna? Robiłaś test? Adrian wie? - wystrzeliła pytaniami jak z karabinu maszynowego.

- Nie mówiłam mu. Nie robiłam jeszcze testu, ale wszystko na to wskazuje, bo mi się okres spóźnia, rano mi się chce rzygać i jem jak pojebana - zwierzyłam się. - Cholera, tak się boję... A co, jeśli Adrian mnie teraz zostawi? Nie chcę być samotną matką i tułać się gdzieś po świecie z dzieckiem. Gdzie ja pójdę? Nie poradzę sobie, ja...

- Kurwa, Aga! - przerwała moje wylewy obaw. - Po pierwsze nie masz jeszcze pewności, że jesteś w ciąży, a po drugie Adrian sam przecież chciał dziecka, tak? Więc dlaczego miałby cię zostawić?

- Nie rozmawialiśmy dawno na ten temat. Może zmienił zdanie i wolałby się jeszcze wstrzymać z zabawą w tatusia? - odparłam. - Kinia, co ja mam zrobić?

- Test. Test masz zrobić - zarządziła. - A Adrian chyba wie, skąd się biorą dzieci, nie? Zabezpieczaliście się?

- Kurwa... - westchnęłam. - Paryż. Nawet nie zabraliśmy gumek.

- No to brawo, geniusze - prychnęła rozbawiona. - To teraz jak Adrian umiał włożyć, spuścić się i wyjść, to będzie musiał się nauczyć zmieniać pieluchy. Jak nie, to przysięgam, urwę mu jaja.

- Zupełnie o tym wtedy nie myślałam - strzeliłam się w czoło.

- Tylko spokojnie, nie możesz się denerwować w tym stanie - mówiła. - Borys! Idę do apteki, zaraz wracam! - zawołała do szefa.

- Okay, tylko wracaj szybko, bo za dziesięć minut klient przychodzi! - odkrzyknął.

Apteka była za rogiem. Kupiłyśmy dwa testy, żeby mieć pewność i wróciłyśmy do salonu fryzjerskiego, gdzie na Kingę czekał już mężczyzna do strzyżenia.

Grzech || Adrian Borowski & ReTo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz