Rozdział 3

100 8 0
                                    

„Dobra, powtórz jeszcze raz, idziesz na jedną z tych wielkich imprez biznesowych, z kim?” Mój chłopak Nathan zapytał po raz drugi. Powiedziałam mu o umowie, którą zawarłam z Brendonem, i był kompletnie przerażony. Nie w ochronny sposób jak to chłopak, ale prawie tak, jakby chciał iść na tą imprezę z Brendonem.

"Nate, mówiłam ci. Brendon zaprosił mnie na imprezę. To jest sprawa biznesowa, dzięki temu przestanie przepracowywać mojego ojca." Wyjaśniłam mu po raz trzeci.

„Więc jesteś na ty z jednym z najbogatszych ludzi w stanach… Kim ty jesteś?” Powiedział z podziwem, unikając również napisania eseju, który miał być na jutro.

„Och to nic, robię to tylko dla mojego taty. To po prostu bardzo profesjonalna transakcja biznesowa.” Broniłam się, nie wiedziałam, dlaczego robi się z tego taka wielka sprawa.

„Nic?! Jesteś niedorzeczna.
To tak, jakby spotkać się z prezydentem!” Wykrzyknął Nathan.

„Nie przesadzaj!” Nienawidziłam tego, jak wszyscy myśleli o Brendonie jako o bogu. Jego pieniądze były wszystkim, co miał.

Nathan poddał się, spojrzał na swój esej i westchnął. Zawsze był naprawdę wyluzowany, dlatego go lubiłam. Byliśmy w zasadzie tylko przyjaciółmi pomimo całowania się tu i tam, i to mi się podobało, tak myślę.

Piątek nadszedł za wcześnie. O drugiej po południu oderwało mnie od nauki pukanie do drzwi. Poprawiłam okulary, niechlujne włosy, i podeszłam do drzwi mieszkania mojego i Nathana.

Stała za nimi kobieta. Miała w ręku czarną torbę na sukienkę, a w drugiej kolejną torbę i miarę krawiecką na szyi.

„Jak mogę pani pomóc?” Zapytałam grzecznie, zastanawiając się, kim ona jest.

Westchnęła: „Jesteś Charlotte Bell?”

„Tak, proszę pani.” Odpowiedziałam, patrząc na nią zdezorientowana.

Weszła do środka, spoglądając na moje spodnie dersowe i koszulkę. „Jestem krawcową pana Urie, Carey, i mam dziś z tobą trochę pracy.”

„Pracy? Myślałam, że po prostu założę sukienkę, którą mi wybrał i pójdę.” Wzruszyłam ramionami, obserwując, jak wypakowuje swoje rzeczy na podłodze mojego salonu.

Roześmiała się, układając nitkę i szpilki. „Och, nie. Imprezy pana Urie są o wiele większe.”

Wstała i powiesiła sukienkę , patrzyłam na nią z rozchylonymi ustami. Była to czerwona sukienka o tym samym kolorze co krew, miała długie, koronkowe rękawy, ściągniętą talię i długi rozkloszowany dół. Nie musiałam się domyślać do kogo została dopasowana, była tego samego koloru co kultowy czerwony garnitur Brendona.

„Teraz, załóż ją, abym mogła zobaczyć, co muszę dopasować.” Rozkazała, podając mi sukienkę. Trzymałam ją ostrożnie i udałam się do mojego pokoju, żeby się przebrać.

Ostrożnie zakładałam sukienkę, uważając żeby nie rozerwać delikatnej koronki na rękawach. Zapięłam ją i moje oczy rozszerzyły się, gdy spojrzałam na siebie w lustrze. Była bardzo napięta wokół bioder, ale szeroka niżej i stanowczo za długa.

„Żartujesz, prawda?” Powiedziałam, gdy uniosłam sukienkę abym mogła wyjść, a mimo to nadal szłam jak pingwin.

Carey odwróciła się, uśmiechając się. "Co masz na myśli? "

„Nie mogę jej założyć.” Powiedziałam jej szczerze. Ledwo mogłam chodzić w sukience, jak miałam wyglądać elegancko.

„Jasne, że możesz. Masz do tego idealne ciało.” Zachęciła Carey. Przyjrzała się uważnie sukience, trzymając szpilki w ustach, aby dopasować sukienkę.

„W porządku, więc zbiorę ją w talii i w biodrach, skrócę spód, i będziesz mogła dobrze chodzić” Powiedziała częściowo do siebie. Zaczęła wbijać szpilki w sukienkę, a ja patrzyłam na nią, jakby była szalona, ​​kiedy zaciskała się wokół moich bioder, była już bardziej napięta niż cokolwiek, co kiedykolwiek miałam na sobie.

„Czy on ją wybrał?” Zapytałam, przyglądając się jej pracy.

„Oczywiście, że tak, jest bardzo wybredny.” Odpowiedziała.

"Z jednej strony jestem trochę zaskoczona ale z drugiej strony można było się tego spodziewać. Nie dziwię się, że jest piękna, krzykliwa i robi wrażenie, ale biorąc pod uwagę kobiety, z którymi go widziałam, myślałam, że będzie bardziej... ”

„Wyzywająca?” Carey skończyła sprawdzać, jak na mnie leży.

„Chyba tak. Ile kosztowała ta sukienka?” Zapytałam, dotykając materiału.

„Piętnaście tysięcy” odpowiedziała po prostu, jakby to było nic.

Prawie się przewróciłam. „Piętnaście tysięcy? Mogłabym za to opłacić mój czynsz na dwa lata”.

„Cóż, widzę, dlaczego wybrał ją dla ciebie. Chciał żebyś założyła coś, co podkreśliłoby twoje atuty.” Wyjaśniła, bawiąc się materiałem mojej sukienki.

„Czy mam się z tym dobrze czuć?” Roześmiałem się nerwowo, bawiąc się swoimi włosami.

„To będzie trudny wieczór, prawda?” Powiedziała, uśmiechając się do mnie.

„Cóż, nie jestem singielką i nie jestem wielką fanką jego podbojów seksualnych” Przyznałam, wzruszając ramionami.

Teraz spojrzała mi w oczy. „On ma coś do zdobywania tego, czego chce. I przykro mi, kochanie, ale jeśli chce ciebie... to cię dopadnie."

Zajęło godzinę, aby wprowadzić wszystkie zmiany w mojej sukience. Potem Carey zadzwoniła do jednego ze swoich przyjaciół, żeby przyszedł i zrobił mi włosy, i makijaż. Nazywał się Louis i miał francuski akcent, przez który ledwo go rozumiałam. Makijaż był dość prosty, zwyczajnie podkreślone oczy i szminka na ustach. Naprawdę podobał mi się makijaż, byłam po prostu zbyt leniwa i pozbawiona talentu, by taki zrobić.

Louis westchnął i powiedział coś po francusku, próbując usunąć kołtuny we włosach. Bez względu na to, jakich produktów używałam lub jak często je szczotkowałam, zawsze były rozczochrane. Ale kiedy Louis umieścił w nich pięć różnych produktów, wyglądały zupełnie gładko i schludnie.

Louis uśmiechnął się „Bardzo dobrze. Jest gotowa na sukienkę. Kierowca wkrótce tu będzie”.

Carey podniosła wzrok znad telefonu i wstała, podnosząc idealnie dopasowaną sukienkę. Popatrzyłam na nią przez chwilę, zanim wróciłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Sukienka była nieco inna, i  pasowała do mojego ciała znacznie lepiej niż wcześniej. Miałam tylko nadzieję, że ludzie nie będą się na mnie gapić, sukienka pasuje do moich bioder jak druga skóra, a ja po prostu nie chciałam czuć się, jakbym musiała skulić się w kłębek i ukryć.

Kilka minut ćwiczeń na czarnych obcasach i kierowca już był. Zaprowadzono mnie do eleganckiej czarnej limuzyny. To było takie dziwne, idąc na tak formalną imprezę. Nosząc drogą sukienkę i buty, czułam, że zamierzam coś spieprzyć. Czułam się dziwnie, i to nasiliło się, kiedy weszłam przez ogromne drzwi kasyna Vegas Lights.

Vegas Lights//Brendon Urie TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz