Rozdział 20

74 5 0
                                    

Tego ranka moje przebudzenie nie było takie przyjemne. Otworzyłam oczy, by zobaczyć Brendona przechadzającego się po sypialni w bokserkach, z telefonem przy uchu i z ręką nerwowo przeczesującą włosy. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się, opierając się na łokciach.

"Mówiłem ci, żebyś go wypieprzył." - Brendon warknął do telefonu, nie zauważając że się obudziłam.

"Nie! On sprawia, że ​​wyglądamy źle, nie może już dłużej dla nas pracować, więc lepiej go wywal, jak tylko go zobaczysz, albo sam wylecisz." - powiedział stanowczo, przewracając oczami i zaciskając pięści.

Zamilkł na chwilę i mogłam słabo usłyszeć osobę mówiącą po drugiej linii.

"Dwie godziny? Myślę, że tak. Wszyscy?" - Zapytał już spokojniejszym głosem.

Przygryzł dolną wargę.
"Dobra, do zobaczenia."

Brendon odłożył telefon i westchnął, spojrzał w moją stronę, wciąż leżałam w jego łóżku. Na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

"Rozmowa biznesowa?" - Zapytałam, unosząc brew.

Brendon usiadł na końcu łóżka, przeczesując włosy. "Tak. Zamierzam zrobić spotkanie z kilkoma partnerami biznesowymi za kilka godzin. Nie musisz zostać, jeśli nie chcesz...

Oczyściłam suche gardło. "Nie, mogę zostać, jeśli chcesz, żebym poznała wszystkich."

"Na początku mogą wydawać się trochę onieśmielający, ale nie są tacy źli." - Brendon wzruszył ramionami, odnosząc się do swoich "partnerów biznesowych."

Zjedliśmy, wzięliśmy prysznic i mieliśmy godzinę, aby wszystko przygotować. Założyłam jedną z sukienek, którą mi dał, czarną i obcisłą. Oderwał metkę, zanim mi ją dał, miałam wrażenie, że pomyślał, że będę na niego krzyczała z powodu ceny. Była zaskakująco dobrze dopasowana, chociaż nigdy nie mówiłam Brendonowi jaki noszę rozmiar. Może mieć talent do rozpoznawania rozmiarów odzieży.

Pomagałam Kiku w kuchni, podczas gdy Brendon przeglądał kilka nowych umów. Patrzyłam na niego, gdy zmarszczył brwi w koncentracji i co jakiś czas regulował krawat. Nie wiem dlaczego, ale przyglądanie się Brendowi gdy pracuje i jest skupiony trochę mnie podniecało. Zazwyczaj nie traktował mnie tak poważnie, a ja lubiłam, kiedy to robił.

Biznesmeni przychodzili do domu z młodymi żonami i w kosztownych garniturach. Przyszło więcej ludzi, niż się spodziewałam, w ciągu dwudziestu minut w salonie Brendona tłoczyła się już setka ludzi, wszyscy spoglądali na mnie, gdy Brendon witał ich przy drzwiach. Widziałam, jak wchodzi jeden facet, który wygląda jakby był w moim wieku, obok starszego mężczyzny, którego twarz była wypełniona Botoxem.

"Nie wiedziałam, że masz tylu partnerów biznesowych." Wyszeptałam do Brendona, który stał wśród tych wszystkich ludzi i popijał kieliszek szampana.

Uśmiechnął się i powiedział : "Kiedy prowadzisz tak dużą korporację, musisz inwestować i mieć partnerów, aby odnieść sukces."

"Nie sądzę, żebym w ogóle znała tak wielu ludzi." - wyznałam, rozglądając się wokół, gdy rozmawiali ze sobą.

Brendon roześmiał się ponownie, a potem pochylił się blisko mojego ucha. "Pójdę porozmawiać z tym człowiekiem, dobrze?"

Kiwnęłam głową i poczułam, jak delikatnie gładzi mnie po plecach, zanim przeszedł przez pokój, gdzie stał starszy mężczyzna z kieliszkiem szampana w jednej ręce i żoną tuż obok niego. Patrzyłam, jak Brendon rozmawia z nim przez chwilę, a potem podeszłam do baru, gdzie siedziało tylko kilka osób.

"Co mogę ci podać?" - Barman zapytał, kiedy usiadłam na jednym ze stołków.

"Co zwykle bierze Brendon?" Zapytałam, opierając łokcie na barze.

"Wódka martini" - odpowiedział, przewieszając biały ręcznik przez ramię, miał na sobie złoty monogram "U" jak koszule Brendona.

"Więc poproszę." - Powiedziałam. Naprawdę nie znam żadnych innych drinków, byłam zbyt zajęta nauką w liceum, żeby kiedykolwiek eksperymentować z alkoholem.

Kiedy alkohol został postawiony przede mną, ktoś usiadł obok mnie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam młodego faceta, którego widziałam wcześniej. Zamówił coś.

"Jesteś trochę za młody, żeby być na takim spotkaniu, prawda?" Zapytałam, trzymając szklankę martini, ale nie biorąc łyka.

Uśmiechnął się do mnie, odgarniając swoje blond włosy z twarzy. "Mógłbym powiedzieć to samo o tobie, ale myślę, że pasujesz tutaj, odkąd jesteś dziewczyną pana Urie."

Odchrząknęłam, potrząsając głową.
"O nie, po prostu... uh..."

"Umawiacie się tylko?" - Dodał, mrużąc lekko niebieskie oczy.

Bawiłam się oliwką w moim martini. "Tak. Ale gdybyś go zapytał, prawdopodobnie dałby ci inną odpowiedź."

Wziął drinka, którego zrobił mu barman. "Tak się domyślałem, zwykle nie pojawia się z dziewczynami publicznie. Więc dlaczego nie lubisz go tak bardzo, jak on cię lubi?"

"Nie wiem, chyba chciałabym faceta, który jest mniej..." - wskazałam Brendona który prowadził ożywioną rozmowę z tym samym mężczyzną. "-nim"

"Trudno znaleźć mężczyznę, który nie byłby "nim" w Vegas." Odpowiedział, a ja zwróciłam swoją uwagę na niego.

"Wystarczy o mnie. Co ty tutaj robisz?" - Zapytałam.

"Mój tata jest partnerem Uriego, on zabiera mnie na wszystkie te spotkania, abym mógł dowiedzieć się o pracy w kasynach i innych rzeczach." Wzruszył ramionami i mogłam stwierdzić, że wcale nie chciał tutaj być.

"A co chciałbyś robić?"

Westchnął. "Chciałbym zostać lekarzem. Nie chcę pracować w kasynie, ale ciężko jest być synem mojego ojca i po prostu studentem w szkole w Vegas".

Zmarszczyłam brwi. "W takim razie, do diabła, myślę, że powinieneś zostać lekarzem. W końcu znienawidzisz swoją pracę, jeśli pozwolisz komuś zdecydować za ciebie.

"Możesz to powiedzieć mojemu ojcu, i tak mnie nie słucha." Jęknął, biorąc długi łyk drinka i szarpiąc krawat.

Zauważyłam, że był krzywo i musiałam coś powiedzieć, bo to by mnie irytowało. "Twój krawat jest trochę krzywy."

Podświadomie spojrzał w dół i pociągnął go mocniej, tylko pogarszając. "Lepiej?"

Pokręciłam głową, trochę się śmiejąc. "Nie, poprawię."

Pochyliłam się nieco bliżej, biorąc jego krawat i zaciskając go trochę, tak że leżał prosto na jego piersi. Wygładziłam go, następnie oczyściłam gardło, cofnęłam się trochę i położyłam ręce na kolanach.

"Tak przy okazji, jestem Nick" - powiedział.

"Charlotte." - Odpowiedziałam. W końcu podniosłam martini i wzięłam łyk, walcząc z dziwnym wyrazem twarzy, gdy poczułam, jak gorzki płyn wypala mi gardło. Nie piłam już więcej.

Nick i ja rozmawialiśmy przez dobre dwadzieścia minut, śmiejąc się z opowieści z dzieciństwa i podobnych rzeczy. Był po prostu naprawdę miłą osobą, z którą mogłam porozmawiać, w pewnym sensie sprawił, że zapomniałam o całej sali ludzi, którzy nas otaczają.

Ale to nie trwało długo, ponieważ obok nas usłyszałam gniewny głos, który przywrócił mnie do rzeczywistości.

"Dobrze się bawisz, Lottie?"

Vegas Lights//Brendon Urie TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz