Rozdział 17

64 5 0
                                    

Po niezręcznym obiedzie i dwóch ostatnich zajęciach wyszłam na zewnątrz z Danielle, żeby zobaczyć Brendona stojącego przed jego samochodem, z tłumem dziewczyn z college'u.

Zatrzymałam się na chwilę
"O mój Boże..."

"Odbiera cię ze szkoły?" - Zapytała Danielle, "Kim ty jesteś?!"

Spojrzałam na Brendona, który teraz rozmawiał i robił zdjęcia z około piętnastoma dziewczynami. Roześmiałam się i potrząsnęłam głową, nadal podchodząc do niego z Danielle u boku. Gdy tylko znalazłam się parę kroków od niego, zobaczył mnie i uśmiechnął się. Zostawił dziewczynę, która robiła sobie z nim zdjęcie i podszedł do mnie, nie tracąc czasu na zamknięcie przestrzeni między nami.

Przytrzymałam ręce na jego piersi i odepchnęłam go nieznacznie.
"Co jest z tobą? Całujesz mnie publicznie?"

Brendon odgarnął moje włosy.
"Nigdy nie mogłem publicznie nikogo całować. Polubiłem to."

Spojrzałam na Danielle, która wpatrywała się w nas z szeroko otwartymi oczami i ustami. Odchrząknęłam, a Brendon spojrzał na nią.

"Brendon, to jest Danielle." - powiedziałam, wskazując na nią. Po prostu stała oszołomiona, gdy Brendon wziął jej dłoń i zostawił na niej delikatny pocałunek. Po chwili przełknęła ślinę i uciekła.

"Zrobiłem coś nie tak?" - Zapytał Brendon, patrząc, na Danielle, która wracała do szkoły.

"Nie, ale każda dziewczyna, którą znam, jest w tobie zakochana." Odpowiedziałam, tylko poszerzając jego uśmiech.

"W porządku, wciąż mam trochę pracy w kasynie, więc mogę zabrać cię do mojego biura i zrobimy trochę papierkowej roboty." - Powiedział Brendon, biorąc moją rękę i zaczynając prowadzić mnie przez tłum dziewcząt do jego samochodu.

"Przez papierkową robotę wcale nie masz na myśli papierkowej roboty, prawda?" - spytałam siedząc już na miejscu pasażera, i patrząc, jak wsiada do samochodu.

Poklepał moje udo, uruchamiając silnik. "Oczywiście, że nie. "

W drodze do kasyna rozmawialiśmy tylko o tym, jak minął nam dzień. Miałam wrażenie, że chciał zapytać o Nathana, ale nie zrobił tego. Brendon wszedł do kasyna trzymając mnie za rękę, powodując, że wiele spojrzeń padło na nas. Zwłaszcza kobiet, które całowały się z Brendonem, i uprawiały z nim seks od lat.

Kiedy znaleźliśmy się w jego biurze, zamknął drzwi i przyciągnął mnie do swojego biurka, posadził mnie na nim i stanął między moimi nogami.

"Zaraz wezmę cię, Lottie." Brendon jęknął, przytrzymując tył mojej głowy i przyciskając do siebie usta.

"W tej chwili?"- Zapytałam, uśmiechając się, gdy zaczął zostawiać mokre pocałunki na mojej szyi i obojczyku, co jakiś czas przygryzając skórę.

Brendon zdarł moją koszulkę, po czym uklęknął i chwycił moje dżinsy. Sapnęłam, gdy przesunął rękami po moich udach, rozdzielając je.

Przeciągnął językiem po ustach. "Dzisiaj nie jadłem lunchu, Lottie. Tatuś jest głodny."

Spojrzałam na niego, lekko przygryzając wargę, i poczułam że moja twarz zrobiła się czerwona. Brendon rozpiął mi dżinsy, ale nie zdążył ich ściągnąć, ponieważ rozległo się pukanie do drzwi jego biura. Moje oczy rozszerzyły się, ale zachowałam spokój, a Brendon się nie zatrzymywał.

"Panie Urie, mam te akta, które chciałeś, abym uporządkował." - powiedział mężczyzna zza drzwi. Ale to nie był jakiś tam mężczyzna. To był mój ojciec.

"Brendon, to mój tata." - wyszeptałam, zeskakując z jego biurka.

"Jedną sekundę." - krzyknął Brendon, biorąc mnie za talię i popychając na drugą stronę biurka.

"Pod biurko, Lottie." - syknął Brendon, popychając mnie lekko, a potem siadając na krześle. Starałam się odsunąć tak daleko, jak to możliwe, ponieważ Brendon siedział w taki sposób, że moja twarz znajdowała się dokładnie między jego nogami. Poczułam, że bardzo szybko bije mi serce. Zastanawiałam się, czy ktoś inny to usłyszy.

"Wejdź." - Powiedział Brendon, a ja zakryłam usta dłońmi.

Słyszałam, otwierane drzwi i kroki przy biurku.

"Proszę, są uporządkowane alfabetycznie." - Coś zostało położone na biurku.

"Dziękuję, panie Bell."

"Potrzebujesz jeszcze czegoś?" - Zapytał mój ojciec. Czułam się, jakbym go zdradziła, ale nie chciałam, żeby, znowu zachowywał się jak szaleniec. Pewnego razu, kiedy byłam w gimnazjum, wygonił chłopca z mojego pokoju z nożem.

"Nie, dziękuję." - odparł Brendon i zastanawiałam się, jak może być tak spokojny i opanowany.

Słyszałam, jak mój tata wychodzi i zamyka za sobą drzwi, a ja uderzyłam dłonią w kolano Brendona.

"Przesuń się."

Brendon odsunął się w bok, tylko na tyle, bym mogła go widzieć, ale nie mogłam wstać.

"Myślę, że to dobra pozycja dla ciebie, kochanie."

Zmrużyłam na niego oczy, odepchnęłam jego krzesło, żeby móc wyczołgać się spod jego biurka.

"Jesteś dupkiem."

Brendon pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach. To było zabawne, że byłam w tej samej pozycji, co dziwka, którą widziałam kilka tygodni temu z Brendonem. Westchnęłam i podniosłam koszulkę z podłogi, zakładając ją z powrotem. Brendon spojrzał na mnie, jego brwi zmarszczyły się w zmieszaniu.

Przesunął rękami po moich udach.
"O co chodzi?"

Uśmiechnęłam się fałszywie.
"O nic po prostu... jestem jedną z nich, Brendon. Jestem jak ta dziewczyna, którą widziałam z tobą jakiś czas temu."

Brendon pogładził mnie po twarzy. "Nie, nie, Lottie. Nie jesteś taka jak te dziewczyny. Jesteś kimś o wiele lepszym. Hej, jeśli nie chcesz uprawiać seksu, to nie musimy tego robić. Możemy leżeć na kanapie w dresach i jeść śmieciowe jedzenie, jeśli tylko chcesz. Nie ma znaczenia, to, czego chcę. Proszę, po prostu wykorzystaj mnie, bądź przy mnie."

"Dzięki, Brendon." - powiedziałam, przesuwając dłonią po kołnierzu jego wyprasowanej koszuli.

"Ale jeśli zastanawiałaś się nad moją opinią, osobiście uważam, że seks to najlepsza opcja." - Wzruszył ramionami, wsuwając palce w szlufki moich dżinsów.

Prawie się przewróciłam, gdy drzwi do gabinetu Brendona otworzyły się i wszedł mój tata. Zaczął coś mówić, ale jego głos natychmiast ucichł, kiedy mnie zobaczył.

"Charlotte?"

Vegas Lights//Brendon Urie TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz