Rozdział 14 - Węże też mają uczucia

502 30 29
                                    

Ostatni tydzień był istną masakrą. Na jednej ze ścian w Hogwarcie zawisły dekrety, które powoli wprowadzała profesor Umbridge. Najwyraźniej dopiero teraz zaczęła w pełni korzystać ze swoich nowych praw lub - co jest bardziej prawdopodobne - dostała nowe polecenia z Ministerstwa Magii.

Ron i Hermiona jako prefekci nieźle się napracowali. Mieli do czynienia z dziwnymi przypadkami pierwszoroczniaków, którzy w czasie lekcji dostawali nagłych mdłości albo niespodziewanych obwitych krwotoków z nosa. Gryfoni doskonale zdawali sobie sprawę, że to nie przyczyna wirusa, zimnego posiłku czy też bijatyki, a Freda i Georga, którzy najwyraźniej dopracowali swoje rarytasy i zaczęli je sprzedawać. Oczywiście niedługo potem na ścianie pojawiła się nowa tabliczka informująca, iż na terenie szkoły jest całkowity zakaz handlowania każdymi możliwymi rzeczami. Ale czy ich to powstrzymało? Ani trochę. Chłopcom już nie zależało na szkole i byli gotowi w każdej chwili opuścić jej mury. Póki jednak to nie było konieczne, woleli dalej testować swoje nowe magiczne pomysły na naiwnych uczniach. Stali się ich prawdziwymi idolami.

Nie zabrakło także problemów z Harrym. W ciągu kilku minut został skazany na kolejne spotkania z ulubioną profesorką. Hermiona jeszcze nie potrafiła określić powodu, dla którego brunet aż tak przeżywał te kary, ale jednego była pewna. Za zamkniętymi drzwiami do gabinetu Umbridge działo się wiele niewyobrażalnie złych rzeczy, którym jedynie Dumbledore mógłby zaradzić, gdyby o czymkolwiek wiedział. Niestety, ale staruszek nie miał takiej możliwości, ponieważ przez przypadek trójka przyjaciół ponownie usłyszała, że czarodziej gdzieś zniknął. A może tak naprawdę nigdy nie wrócił do zamku?

I w ten sposób na nowo uderzył do nich temat Zakonu Feniksa. Nastolatka odgrzebała z najdalszych zakątków swojej głowy wspomnienia związane z Syriuszem oraz ostatnie wydarzenia, które teoretycznie miały zapobiec katastrofie z udziałem mężczyzny. Powróciły pytania, gdzie znajduje się wyczekiwany Hagrid, który nadal nie zawitał w progach zamku. Co prawda do tego momentu ani Ron, ani Harry nie mieli czasu codziennie rozmyślać nad sytuacją gajowego Hogwartu, ale teraz na nowo zaczęli szeptać pomiędzy sobą spiskowe teorie.

Nikt jednak nie zakładał nawet, że część niepewności zostanie rozwiązana w ciągu najbliższych paru godzin. A może dojdzie ich jeszcze więcej?

— Obiecuję, że jeżeli jeszcze raz w tym tygodniu będę musiał pisać wypracowanie z obserwacji jakichś głupich planet, to wywróżę tej wiedźmie szybki powrót do wariatkowa — fuknął Ron i wskoczył na parapet. Hermiona jedynie wywróciła oczami i wyjrzała przez okno. Miała idealny widok na błonia, które tonęły w błocie. Jesień niespiesznie dobiegała końca i uczniowie powinni powoli nastawiać się na zimę, mroźne temperatury i obfite opady śniegu. Zanim to jednak nastąpi, będą musieli jeszcze przez kilka miesięcy pokonywać deszczowe breje, aby dotrzeć na lekcje do szklarni. Takie zadanie czekało Gryfonów już za kilka minut. Perspektywa marna, przez co brunetka wykrzywiła usta w grymasie.

Jednak owy grymas szybko zniknął z jej twarzy. Oczy nastolatki powędrowały do opuszczonej chatki Hagrida, o którym istnieniu już prawie zapomnieli, wierząc jedynie w głębi serca, że pomimo fatalnych przeczuwań, mężczyzna żyje.

— Popatrzcie! — krzyknęła, kiedy była pewna, że to nie zmęczenie ani omamy, a rzeczywisty dym unoszący się z komina. Chłopcy błyskawicznie przywarli do szyby i z początku pusto patrzyli w przestrzeń. Szybko jednak odkryli to, co Hermiona. Szeroko otworzyli oczy w akcie zaskoczenia. 

— Ktoś tam jest! — Ron i Harry wykrzyknęli w tym samym momencie.

— Nie ktoś, a Hagrid — racjonalne myślenie Gryfonki zaczęło działać na pełnych obrotach — nikt tam od początku roku nie był, więc na pewno nikt nie postanowił teraz zaglądać. Zresztą, po co niby? Nie ma czego tam szukać. To MUSI być on.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz