Rozdział 26 - Wiktor Krum

379 30 6
                                    

— Masz szybko wrócić do Hogwartu — warknął ponownie Draco, na co Hermiona wywróciła oczami. Musiała jednak przyznać, że zazdrość blondyna schlebiała jej.

 Rozbawiona spoglądała co jakiś czas na odbicie chłopaka w lustrze. Siedział na parapecie w jednej z męskich łazienek ze skrzyżowanymi rękami, natomiast Gryfonka szykowała się do wyjścia. Ciągle zerkała w jego stronę. Był wyjątkowo zdenerwowany tego dnia. Szare oczy lśniły chęcią mordu, zmarszczka irytacji nie znikała znad ściągniętych brwi, a szczęka ciągle była zaciśnięta.

— No i co się tak stroisz? — prychnął, bacznie obserwując brunetkę. Wydęła wargi i nic nie odpowiedziała.

 Właśnie skończyła spinać swoje długie włosy w koka i z zadowoleniem oglądała efekty. Blondyn za nią uporczywie wpatrywał się w okno, jednak co kilka sekund spoglądał na nią kątem oka. Prychał potem i ponownie uciekał wzrokiem. I tak w kółko. Nic Gryfonka nie mogła poradzić na to, że ten widok powodował u niej szeroki uśmiech.

— Bawi cię coś? — Kolejny raz warknął, brzmiąc jak małe, naburmuszone dziecko, któremu matka nie chce kupić wymarzonej zabawki. Tym razem Hermiona nie zdołała powstrzymać parsknięcia śmiechem. Stanęła przodem do Ślizgona, opierając plecy o umywalkę.

— Tak, ty — przyznała szczerze, a jej uśmiech nie schodził z twarzy. 

— No wybacz, że nie chce, abyś wychodziła z byłym na kolacje do...

— ...najromantyczniejszego miejsca w Homestead — dokończyła za chłopaka, znając ten jego tekst na pamięć. Widząc, jak Draco morderczo obcina ją wzrokiem, podeszła bliżej i zarzuciła mu ręce na szyję, wpychając się pomiędzy jego nogi. Blondyn automatycznie odwrócił głowę, by na nią nie patrzeć, przez co Hermiona ze śmiechem pomierzwiła mu włosy. 

Nie zwracali uwagę na to, że ktoś może nagle wejść do łazienki. Była to głównie łaźnia dla chłopców, a Draco uważał, iż o tej godzinie żaden uczeń nie ślęczy pod prysznicem. Hermiona z początku była sceptycznie do tego nastawiona, ale ostatecznie dała za wygraną i faktycznie jeszcze nikt nie wtargnął do środka, odkąd Gryfonka rozpoczęła przygotowywania do wyjścia. 

— Jakbym mógł, to bym cię co tydzień tam zabierał — prychnął, zaciskając dłonie. Brunetka chwyciła chłopaka za podbródek i zmusiła, aby ponownie skierował na nią wzrok.

— Doskonale o tym wiem — przyznała, z czułością patrząc w jego szare oczy.

— To niesprawiedliwe — burknął, ponownie przywodząc Gryfonce na myśl małe dziecko. Ze śmiechem przytuliła go do siebie. 

— Nawet nie wiesz, jak bardzo nie chcę mi się tam iść — wyszeptała z westchnieniem.

— To zostań ze mną — zaproponował błyskawicznie blondyn, na co nastolatka jedynie wywróciła oczami. Powinna już się zbierać, więc delikatnie odepchnęła od siebie Ślizgona.

— Muszę iść — pocałowała go od razu, aby nie zdążył zaprotestować — obiecuje, że załatwię to najszybciej, jak tylko będę mogła. 

— Jasne — prychnął, gdy się od niego odsunęła — przyjdziesz do mnie potem? — zapytał z nadzieją.

— Mamy spotkanie — przypomniała mu, a widząc jego rozżaloną minę, westchnęła — chyba że po nim — zasugerowała niechętnie, myśląc o tym, że już zapomniała, co to znaczy być wyspanym.

— Okey — jego humor uległ lekkiej poprawie — spróbuję oczyścić wam drogę do Pokoju Życzeń — obiecał, na co Gryfonka obdarzyła go promiennym uśmiechem.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz