Rozdział 38 - Dwie krople wody

304 20 1
                                    

Nastolatkowie niespiesznie odwrócili się w stronę osoby, która do nich przemówiła. Hermiona z trudem przełknęła ślinę. Doskonale znała głos mężczyzny. Od jego zimnego, odrażającego tonu, całe jej ciało pokryła gęsia skórka. Bała się tej konfrontacji, chociaż wiedziała, że kiedyś do niej dojdzie. Czemu więc nie była na to gotowa właśnie w takim momencie?

— Przepowiednia? — Jako pierwszy zdołał przemówić Harry. Swój wzrok utkwił w ściskanej kuli, jakby ta nagle zyskała na wartości. Pozostali natomiast ze zgrozą patrzyli na grupę Śmierciożerców, którzy stworzyli półkole wokół nich w jednej z alejek. Uczniowie Hogwrtu bez trudu rozpoznali najbardziej oddanych pomocników Voldemorta. Bellatriks Lestrange z błyskiem szaleństwa w oczach szczerzyła w ich stronę zęby. Antonin Dołohow z wysoko uniesioną głową i dumnie wypiętą piersią lustrował każdego przybysza z osobna. Jego rękawy były podwinięte, przez co nastolatkowie bez trudu mogli dostrzec Mroczny Znak zdobiący przedramię mężczyzny. I pomiędzy tą przerażającą dwójką Lucjusz Malfoy. Hermiona nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Chociaż miał włosy o wiele dłuższe od syna, ich odcień i blask były wprost identyczne do tych, w których tyle razy zatapiała palce. Szare tęczówki biły tą samą hipnotyzującą, mroźną głębią. Skóra miała ten sam blady odcień, a postawa była tak samo proporcjonalna, tworząc doskonałą sylwetkę. Chociaż Draco nie był jeszcze tak wysoki, jak ojciec, niewiele mu już brakowało. Zaledwie kilka marnych centymetrów.

W końcu spojrzenie mężczyzny padło na Gryfonkę. Nogi pod nią się ugięły. Owiał ją ten sam chłód, który tak zażarcie łączył ją z Draconem jeszcze na początku roku. Dostrzegła tak dobrze jej znaną obojętność, którą miała okazję obserwować na korytarzach, gdy nastolatkowie wracali do ról. Identyczna pogarda wykrzywiła wargi dorosłego Malfoya, tworząc ten sam grymas co u syna, gdy tego rozpierała zazdrość spowodowana zbyt bliskimi kontaktami Hermiony z przyjaciółmi. Lucjusz uniósł wyżej głowę, patrząc spod na wpół przymkniętych powiek dokładnie takim samym gestem, jak młody Ślizgon, gdy chciał wokół siebie wytworzyć barierę nonszalancji. A w oczach, które tak gorliwie utkwiły w twarzy brunetki, jednak bez takiej samej lubieżności, jak u młodszego Malfoya, Gryfonka dostrzegła dziwne iskierki. Jej żołądek zacisnął się w ciasny supeł na myśl, że może ojciec jej chłopaka właśnie odczytał z wyrazu twarzy dziewczyny wszystko to, co siedziało w głowie brunetki. Każdy detal porównania. Przez mroźną sekundę była niemal pewna, że Lucjusz już wie. I wtedy odwrócił wzrok, a Hermiona odetchnęła, karcąc za taki pomysł. Odczułaby to dogłębniej niż tylko przypuszczenia.

— Tak, Potter. Przepowiednia dotycząca ciebie i Voldemorta. Oddaj mi ją. — Ponownie zwrócił się tym samym jadowitym tonem. Dziewczyna, chcąc odwrócić wzrok od ojca jej chłopaka, popatrzyła po swoich towarzyszach. Zauważyła, że wszyscy kiwają w jej stronę głowami, wskazując na ukryte różdżki. Od razu zrozumiała aluzję. Poczuła niespodziewaną suchość w gardle. A więc to ten moment. Musiała stanąć oko w oko z kimś o nazwisku Malfoy, broniąc się i miotając upiornymi zaklęciami. Jak zareagowały na to Draco? Niby był inny niż ojciec, ale tak naprawdę byli niemal identyczni. Może nie mieli najlepszych relacji, ale to w końcu rodzina. Dziwne uczucie zalało jej wnętrzności, widząc już oczami wyobraźni wojnę, jaka za parę sekund rozpęta się w tym dziwnym pomieszczeniu. Miała bardzo złe przeczucia. Zaczęła przeklinać siebie w myślach. Jakim cudem nie potrafiła zatrzymać przyjaciół i zaszli tak daleko? Nie było na to sposobności, nie miała wystarczająco dobrych argumentów, tak naprawdę nic nie była w stanie zrobić. Ale była pewna, że jeśli ktokolwiek tego dnia zginie, będzie sobie to wypominała do końca życia. No, może jednak nie będą ją długo zżerały wyrzuty sumienia.

— Żeby dostać tę przepowiednię, najpierw musicie mi ją odebrać — odparł twardo Harry, na co jego przyjaciele w błyskawicznym tempie wyjęli różdżki. Zrobili dwa kroki w stronę oprawców, a w tym czasie za ich plecami zmaterializowali się kolejni Śmierciożercy. Nastolatkowie podskoczyli w przestrachu, widząc, jak teraz wyglądała sytuacja. Stanęli blisko siebie w taki sposób, aby chociaż jedna osoba była w stanie mieć na oku jakiegoś sługę Voldemorta. Szczęście Hermiony doprowadziło do tego, że naprzeciwko siebie miała Malfoya, do którego teraz odważnie mierzyła różdżką.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz