Rozdział 9 - Pojedynek

475 22 7
                                    

Faktycznie, Hermiona miała rację. Po tygodniu wszyscy przestali się nią tak bardzo interesować. A co zrobić, żeby podgrzać atmosferę i drążyć temat dalej tak, aby "Państwo Potter" nie zaznali szybko spokoju?

— Mam już tego dość! — krzyczała, zrywając ze ścian Hogwartu kopie plakatu, który dostała od Zabiniego. Codziennie to samo. Wraz z Harrym i Ronem oczyszczali zamek z uwłaczających zdjęć, a na następny dzień pojawiały się kolejne. Nauczyciele byli dosyć zniesmaczeni tym, ale winnego nie szło nakryć, ani odnaleźć.

Niektórzy uczniowie nadal żartowali po cichu z jej desperacji, ale inni bardziej jej współczuli, niż byli chętni do obelg. Oczywiście Ślizgoni bawili się najlepiej, przez co Hermiona mogła spokojnie powiedzieć, że to ktoś od nich wywiesza gorące plotki, a nie ta sama osoba, która na to wpadła.

— To znalazłem w toalecie. — Neville podał jej gruby plik plakatów. Brunetka wzięła głęboki wdech. Popatrzyła na pergaminy, gdzie niektórzy nabazgrali obraźliwe teksty, albo dorysowali zaskakujące rysunki.

— Dzięki. — Poklepał go Harry po plecach, wyręczając z tego przyjaciółkę.

— Nie ma sprawy. Ja i Luna zrywamy wszystkie, które tylko zobaczymy. — Uśmiechnął się smutno. Hermiona właśnie miała coś powiedzieć, ale kątem oka dostrzegła, jak pomiędzy grupką Krukonów znikają długie, rude włosy. Bez zbędnych wyjaśnień i nie spuszczając wzroku z tego miejsca, wepchała Ronowi swoją stertę plakatów i truchtem pobiegła za właścicielką lśniącej fryzury.

Nie zwracając uwagi na komentarze poszkodowanych uczniów, szła za dziewczyną. Na ułamek sekundy rudowłosa nastolatka zerknęła przez ramię do tyłu, a wtedy ich spojrzenia skrzyżowały się.

— Ginny! — krzyknęła za Gryfonką. Obydwie przyspieszyły.

Rudowłosa dziewczyna zwinnie umykała pomiędzy gromadkami uczniów, znikając za zaułkami, ale brunetka tak łatwo nie odpuszczała. Coraz szybciej biegła i coraz głośniej wołała uczennicę.

Ginny zbiegła po schodach na niższe piętro, a potem skoczyła w bok, chcąc zgubić nastolatkę. Hermionę jednak nie było łatwo zgubić. Potykając się o nogi albo ramiona innych, gnała przed siebie. Korytarze były coraz bardziej opustoszałe. Zbiegły jeszcze jedno piętro niżej, a potem brunetka domyśliła się, gdzie jej przyjaciółka zmierza.

Pod opuszczoną łazienkę, gdzie rządziła Jęcząca Marta.

Hermiona zmusiła nogi do jeszcze szybszego biegu i w końcu pomału doganiała Ginny. Ostatni zakręt.

— Ej! — wysapała brunetka. Rudowłosa Gryfonka zwolniła nieco, a gdy jej ręka spoczęła na klamce, Hermiona doskoczyła do niej, a drzwi przymknęła swoim ciałem.

Patrzyły sobie w oczy, ciężko dysząc i lśniąc od potu.

— O matko — jęczała Hermiona, a gdy pomału wracała do siebie, popatrzyła na przyjaciółkę tak, jakby jej nie poznawała. Ginny szybko uciekła od tego wzroku i skrzyżowała ręce na piersiach.

— Po co mnie gonisz? — burknęła oschle, a Hermiona wzięła ostatni głęboki wdech.

— Wiem... — wydukała ostatni raz, a potem poprawiła swój mundurek.

— Co wiesz? — rudowłosa dziewczyna zmarszczyła brwi.

— Wiem, czemu mnie unikasz. — Hermiona widziała, że na twarzy Gryfonki zawitał cień niepewności i zażenowania.

— Nie unikam... — Starała się bronić, ale brunetka szybko jej przerwała.

— Słuchaj, ja i Harry... zawsze byliśmy i będziemy TYLKO przyjaciółmi, okey? Te plakaty — wskazała ręką na najbliższą ścianę — złe kadry i tyle. On mnie wtedy przeprosił za swoje chamskie zachowanie i go przytuliłam na zgodę. Tyle.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz