Rozdział 4 - Sytuacja bez wyjścia

767 29 5
                                    

Szanowna Panno Granger

Doszły mnie słuchy o pewnej intrygującej sytuacji, którą chciałbym z Tobą omówić, zatem zapraszam Cię w sobotę o czwartej do mojego gabinetu. Hasło to Musy-Świstusy.

Do zobaczenia

Profesor Dumbledore

Hermiona jeszcze kilka razy przejechała wzrokiem po tych paru zdaniach, a potem drżącymi dłońmi zmięła list. Owe spotkanie miało odbyć się już za kilka minut. Czarne scenariusze nawiedzały jej umysł, ale nie miała wyjścia. Z trudem zmusiła ciało do wstania i opuszczenia dormitorium.

Bez pośpiechu zeszła do Pokoju Wspólnego, który był całkowicie opustoszały. Większość rówieśników nastolatki przesiadywała w bibliotece, męcząc się nad zadaniami domowymi, inni właśnie wyszli na boisko do gry w quidditcha, walcząc o miejsce w drużynie, a pozostali uczniowie korzystali z ładnej pogody na błoniach.

Zimny pot oblał Hermionę, kiedy przeszła przez dziurę pod obrazem. Nagle zaczęła cała drżeć, rozmyślając, czy za godzinę również na jej szacie będzie połyskiwała odznaka prefekta. Próbowała w myślach policzyć do dziesięciu, jednak nie dała rady. Z trudem przełknęła ślinę i dalej brnęła przez opuszczone korytarze.

Dumbledore będzie zły, czy raczej smutny lub zawiedziony? A może wszystko na raz? Wymyśli jakąś okropną karę, czy może od razu oznajmi, kogo wybrał na miejsce nastolatki? Będzie krzyczał i miotał obelgami, czy może utrzyma nerwy na wodzy? Nastolatka w zasadzie nigdy nie rozmawiała na osobności z profesorem Dumbledore'em i ciężko było jej określić, jak czarodziej postąpi.

Przez masę myśli, które kłębiły się w jej głowie, nawet nie zauważyła, kiedy wymówiła hasło. Schody opadły do jej stóp, a ona niepewnie zrobiła pierwszy krok. Poczuła zimny powiew wiatru, który uznała za wynik swojej bujnej wyobraźni i ostrożnie pokonała kolejne stopnie.

Kiedy dotarła na szczyt schodów, na chwilę jej zdenerwowanie zastąpiło zdziwienie i swego rodzaju zachwyt. Gryfonka nigdy nie miała okazji odwiedzić gabinetu dyrektora, dlatego nie spodziewała się, że zobaczy tyle intrygujących przedmiotów. Część z nich bez trudu rozpoznała. Fałszoskopy, zmieniacz czasu, miecz Gryffindora wiszący w gablocie. Reszta jednak pozostawała tajemnicą, lśniąc jedynie skrywaną mocą. Następnie uwagę dziewczyny przykuły ruchome portrety porozwieszane na ścianach. Domyśliła się, że przedstawiają poprzednich dyrektorów, którzy teraz z dezaprobatą i niesmakiem spoglądali na nią.

— Ohh, już jesteś. — Brunetka znowu wróciła na ziemię i przeleciała wzrokiem wokół siebie. Czarodziej stał nieopodal niej przy swoim feniksie, a Hermionę zdziwił fakt, że go wcześniej nie zauważyła. Starszy mężczyzna lśnił srebrem w swojej jasnej szacie i z długą brodą, a światło, jakie biło od wspaniałego ptaka, oczarowało nastolatkę.

Profesor jeszcze parę razy przejechał dłonią po połyskujących w promieniach słońca piórach, a następnie usiadł za biurkiem, wskazując krzesło naprzeciwko. W dziewczynę ponownie uderzyła fala gorąca, a niepokojące myśli nadpłynęły nie wiadomo skąd. Niepewnie zajęła miejsce przed dyrektorem Hogwartu. Spuściła wzrok na swoje kolana, a po chwili nerwowo zaczęła bawić się palcami.

— Profesor Snape przedstawił mi już całe wydarzenie, jednak chciałbym jeszcze usłyszeć twoją wersję. — Przemówił łagodnie. Hermiona uniosła głowę i napotkała niebieskie, tajemnicze tęczówki, które wyczekująco spoglądały na nią. W jej gardle niespodziewanie nastała okropna suchość, jednak po chwili zmusiła struny głosowe do wyduszenia paru słów.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz