Rozdział 24 - Najlepsze wspomnienie

395 25 2
                                    

To zaskakujące, że w dobie tylu problemów, każdy się zastanawiał, o co chodzi Hermionie. Dziewczyna była zszokowana, gdy tak wiele osób z troską w głosie pytała ją, czy wszystko u niej w porządku. Zawsze parskała wtedy cicho śmiechem. W porządku? Martwiło ją tyle sytuacji. Tyle miała na głowie. Narodziny Voldemorta, obawa o członków Zakonu Feniksa (zwłaszcza po sytuacji z tatą Rona), Ministerstwo i Dolores Umbridge, dziwne napady Harry'ego. Zamartwianie się, to była jej codzienność.

Wybuchnęła śmiechem w duchu, skulona w toalecie Jęczącej Marty. Nie mogła zaprzeczać, że najbardziej ciążyła jej sprawa związana z Malfoyem. Od kilku dni go unikała, chociaż sama nie wiedziała dlaczego. Opuszczała nocne spotkania, a umysł zajmowała rzeczami, którym przedtem poświęcała o wiele mniej uwagi. Rozmowy z Hagridem, popołudniowe przygotowania do SUM, spotkania tajnej organizacji. Zajmowała się wszystkim, byle tylko uciec od okazji na ciągłe rozmyślania. Jednak mimo to, głowę miała zajętą pytaniem, czy to, co przeżyła z Draconem było tylko tanią gierką. Może właśnie to ludzie zauważyli? Wewnętrzną pustkę i namacalną samotność, chociaż tak naprawdę nadal miała wielu przyjaciół, na których mogła polegać? Zacisnęła mocniej ręce wokół kolan. Była zwolennikiem rozmów i natychmiastowego wyjaśniania wszystkich spraw, ale tego akurat nie miała jak wytłumaczyć. Nie wiedziała, w jaki sposób w ogóle zapytać, o co zapytać, kiedy zapytać. Nawet nie wiedziała, jak odróżnić prawdę od kłamstwa, gdyby w końcu się zdecydowała na tego typu rozmowę. Dlatego właśnie unikała Malfoya. Wiedziała, że na korytarzach nie podejdzie do niej i nie zapyta o powód. Wieczorami nie wychodziła z Wieży Gryffindoru, aby nie mieli okazji do spotkania. Kiedy jednak ich spojrzenia krzyżowały się podczas przerw, widziała, że jest poirytowany całą sytuacją.

— A kogo to znowu widzę. — Z jednej z kabin wystrzelił duch dawnej uczennicy szkoły.

Hermiona jęknęła cicho na widok Marty, która okrążyła całe pomieszczenie i dopiero wtedy stanęła nad jej ciasno ściśniętym ciałem.

— Ostatnio często tu bywasz, ale zgaduje, że nie po to, aby się ze mną zobaczyć — jęknęła niby smutna. Zaraz potem toaletę wypełnił piskliwy śmiech, a zjawa wykonała dwa przewroty w powietrzu.

— Dobre miejsce na myślenie — odparła Hermiona, wstając. Otrzepała swoją szatę z niewidzialnego kurzu i ruszyła do wyjścia. Przybycie ducha oznaczał odpowiedni czas na opuszczenie nowego schronu.

— Jakbyś potrzebowała, to zawsze możesz mi się pozwierzać — zaproponowała Jęcząca Marta, a następnie ponownie zachichotała. Gryfonka wywróciła oczami, korzystając z tego, że była odwrócona do niej plecami.

— Będę pamiętać — obiecała, nawet nie spoglądając w stronę ducha, chociaż wiedziała, że nigdy tego nie zrobi. Zjawa dziewczyny słynęła z miłości do plotek, a Gryfonce wystarczyło wrażeń.

Wyszła z toalety i skierowała się na parter. Po drodze postanowiła sprawdzić nowy dekret ustanowiony przez Dolores Umbridge, o którym mówiła cała szkoła. Marszcząc brwi, przeczytała zakaz o zakładaniu jakichkolwiek grup. Zaraz potem blady uśmiech wpłynął na jej twarz. Wiedziała, że gdy Umbridge zacznie coś podejrzewać, ustali tego typu zasadę. W myślach śmiała się z jej naiwnych prób przejęcia kontroli nad ich organizacją, która już nawet na ostatnim spotkaniu została nazwana. "Gwardia Dumbledore'a".

— Zaczynamy prawdziwą zabawę — prychnęła pod nosem zadowolona i pobiegła na kolację, na którą i tak była już spóźniona. Po drodze spoglądała na krajobraz za okiennicami. Śnieg ostatnio sypał całymi dniami i nocami, przez co wszystko przykrywała gruba warstwa puchu. Tak brutalna zima tylko przypominała Hermionie o nadchodzącym spotkaniu z Wiktorem Krumem. Wzięła głęboki wdech, przybita tym wszystkim. Czasami marzyła o ucieczce. Najlepiej jak najdalej od tego okropnego świata. Położyć się i już nie wstać, by nie musieć walczyć z kolejnym dniem.

Harry Potter i miłość przyjaciela z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz