To ostatni dzień w tym cudownym miejscu. Gdybym mogła, zostałabym dłużej, ale niestety nie jest to możliwe. Jak to mówią, wszystko co dobre szybko się kończy. Mimo to jest ogromy plus wyjazdu, z którego jestem okropnie zadowolona. Mój związek z pewnym Brytyjczykiem. Cieszę się, że chłopak powierzył mi swoje serce i odwzajemnia moje uczucia.
Przez ostatnie dni spotykałam się z Lucy i spędzałam czas z Mills'ami i moją rodziną. Już za cztery są święta, a ja mam jechać gdzieś za granice. Tylko tyle wiem. Moja mama postanowiła zrobić nam niespodziankę, a żadne z nas nie chciało jakoś szczególnie zagłębiać się w ten temat. Osobiście wolałabym zostać tutaj.
Fani Maxa i Harvey'ego dalej nie wiedzą, że jestem dziewczyną starszego bliźniaka. Zdecydowaliśmy, że powiemy im o tym jak będziemy już w domu.
Samolot mamy o 19:36, wiec mamy jeszcze około pięć godzin, które możemy wykorzystać jak tylko chcemy.
Gdy skończyliśmy jeść obiad, poszliśmy na basen, gdzie byliśmy do siedemnastej. Później każde z nas poszło się przebrać, a kiedy byliśmy już ogarnięci, graliśmy w bilarda.
Godzinę później przyszli rodzice, oddali klucze do recepcji i pojechaliśmy razem busem na lotnisko. Czeka nas 3 godzinny lot.
Siedziałam przy oknie obok Harvey'ego. Gdy już wystartowaliśmy i odpięliśmy pasy, położyłam głowę na kolanach chłopaka, który bawił się moimi włosami. Chwile rozmawialiśmy, a potem poszliśmy spać.
- Skarbie wstajemy - poczułam jak odgarnia mi włosy z twarzy. Podniosłam się i przeciągnęłam.
Zapięłam pasy. Chwile później byliśmy z powrotem na ziemi. Poszliśmy po walizki, potem do busa i pojechaliśmy do domu. Byłam tak zmęczona, że pierwszymi rzeczami które zrobiłam było rzucenie się na łóżko i zaśnięcie.
***
- Laura wstawaj - obudziła mnie rodzicielka.
- Hm? - zapytałam podnosząc się powoli.
- Musisz się spakować, jutro o 7 mamy samolot.
- Dokąd? - uniosłam brew.
- Zobaczysz - uśmiechnęła się.
Wstałam z łóżka i wykonałam rutynę, a potem się spakowałam. Zeszłam do kuchni na szybkie zakupy, żeby kupić coś na święta rodzinie, Mills'om i tym, do których jedziemy. Słyszałam, że mają dwóch synów w moim wieku, którzy lubią grać w piłkę i uwielbiają kluby Manchester United i Chelsea. Mają tez córkę w wieku jedenastu lat. Kupiłam im jakieś podarunki i wróciłam do domu. Usłyszałam dźwięk smsa.
Od: Harvey
Chcesz się spotkać?Do: Harvey
Oczywiscie.Od: Harvey
To otwórz drzwi, bo trochę zimno.Nic więcej nie napisałam, tylko pobiegłam do drzwi i otworzyłam je. Za nimi stał Harvey z różą w ręce.
- Proszę - wręczył mi kwiat.
- Nie trzeba było - uśmiechnęłam się i wzięłam go od niego, zaprosiłam do środka i przytuliłam. - Dziękuje.
- Nie ma za co - odpowiedział uśmiechem.
- Chcesz coś do jedzenia, picia? - zapytałam wstawiając kwiat do wody.
- Możesz mi nalać soku - odpowiedział i usiadł przy wyspie kuchennej.
CZYTASZ
From the beggining || Marcus & Martinus
FanfictionDruga część książki pt. ,, Bae I love you''. Przeprowadzka może być znakiem od losu. To moja szansa. Szansa, żeby zacząć wszystko od nowa. Początek: 05.04.2019 Koniec: 30.05.2020