- To okropne - powiedziałam wskazując palcem na telewizor.
- Czemu? - zdziwił się Martinus.
- Po pierwsze, żółwie są słodkie. Po drugie, jak ludzie mogą wrzucać śmieci do morza?
- Nie mam pojęcia, ludzie są dziwni - stwierdził, a ja mu przytaknęłam.
- Dobra wyłącz to - powiedziałam, kiedy zaczęli pokazywać co słomka robi z żółwiem.
- Już - szybko przełączył na inny kanał. - Te twoje muffiny są wyborne. W życiu nie jadłem lepszych - dodał oblizując się.
- Dziękuje, czuje się zaszczycona - uśmiechnęłam się.
- Będziesz mi musiała narobić dużo na zapas, żebym miał co jeść w Norwegi.
- Koniecznie - zgodziłam się.
- Już jutro wyjeżdżamy - westchnął.
- No... Czekaj, kiedy? - zdziwiłam się.
-Jutro. To znaczy nie jutro, tylko po jutrze w nocy, samolot mamy o 00:10.
- Znowu mnie tu zostawiacie? - uśmiechnęłam się słabo.
- Szybko wrócimy - posłał mi pocieszający uśmiech. - Musimy wrócić na zakończenie roku szkolnego. Wiesz, dyplomy, stypendium i takie tam.
- Masz stypendium?
- To się okaże - zaśmiał się, a ja przytaknęłam.
- Co ja będę bez was robić? - zapytałam.
- Rozmawiać z nami przez facetime'a - zaśmiał się.
- Właśnie, jak Marcus wyobraża sobie związek? Wiesz, tyle kilometrów...
- Nie wiem, szczerze mówiąc. Wiem jedno. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko - uśmiechnął się patrząc mi w oczy, co odwzajemniłam.
Prawdziwa miłość przetrwa wszystko.
- W dodatku to jest kolejny powód, żeby tu przyjechać.
- No ja mam nadzieje.
- No to dobrze, że ją masz - zaśmiał się.
- Już 23:20 - powiedziałam patrząc na zegar.
- A Marcus'a dalej nie ma - zdziwił się Martinus.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę spać.
- Ja też powinienem - zgodził się i wstaliśmy z kanapy. - Dobranoc, śpij dobrze - dodał otwierając drzwi do pokoju, w którym obecnie śpi.
- Dobranoc - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech i tak jak on, weszłam do pokoju.
***
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegar. 9:23. Wstałam i odłączyłam mój telefon od ładowarki. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej za białą bluzę, którą szybko na siebie włożyłam. Zeszłam na dół i widząc, że nikogo jeszcze nie ma, poszłam do kuchni. Odłożyłam telefon na stół i wyjęłam patelnie. Położyłam ją na palnik, po czym wbiłam jajka i zaczęłam robić jajecznicę. Gdy skończyłam, rozłożyłam trzy porcje i postawiłam na stole. Kiedy nalewałam sok do dzbanka, usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Byli to skandynawscy blizniacy.
- Hej - przywitali się.
- Co tak pięknie pachnie? - zapytał Marcus i rozejrzał się po pomieszczeniu, zatrzymując wzrok na stole.
- Siadajcie - zaśmiałam się i postawiłam dzbanek z sokiem na stole. Chwile później wszyscy zajadaliśmy się jajecznicą.
- Opowiadaj Marcus, jak było na randce? - zapytał Martinus poruszając zabawnie brawami.
- Fajnie - wzruszył ramionami, nawet nie podnosząc wzroku.
- Fajnie? - powtórzył młodszy z nich.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - posłał mu tajemniczy uśmiech, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Gdy skończyliśmy jeść, postanowiliśmy, że ten ostatni dzień spędzimy na dworze. Poszliśmy założyć buty i wyszliśmy z domu.
- Jaki jest nasz cel? - zapytał Marcus.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam.
- Może pójdziemy do parku? - zapytał Martinus.
- Spoko.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Udaliśmy się w stronę stawu.
- Czyli tym razem ty przyjedziesz do nas? - upewnił się Martinus.
- Jeśli mnie zaprosicie - odpowiedziałam, a chwile później wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Droga Lauro, zapraszamy cię do nas do Norwegii, na wakacje. Prosimy o przybycie, gdy tylko będzie to możliwe - wyrecytował Marcus.
- Dobrze. Zrobię co w mojej mocy - starałam się naśladować ton głosu starszego bliźniaka. - Kocham spędzać z wami czas - dodałam normalnym głosem.
- Uwierz, my z tobą też - uśmiechnął się Martinus.
- Wierzę - zaśmiałam się i spojrzałam na bliźniaków. Już niedługo będę wiedzieć ich tylko na ekranie. - Jak z waszą płytą?
- W sumie nie najgorzej, mamy już ją prawie gotową - odpowiedział Martinus.
- Pare piosenek napisaliśmy nawet sami, takich jak by to powiedzieć... Od siebie? - bardziej zapytał niż stwierdził.
- Zamawiam pierwszy egzemplarz.
- Z autografem?
- I śladami lini papilarnych - wyszczerzyłam się.
- Da się załatwić - zaśmiali się.
***
- Chodźmy na pizzę - zaczął jęczeć Martinus.
- No właśnie - poparł go jego bliźniak.
- Zamówmy pizzę. Przy okazji pomożecie mi zrobić dla was muffiny na drogę.
- Ten pomysł mi się podoba - powiedział Marcus wstając z ławki. - Na co czekacie? - zapytał, a my momentalnie podnieśliśmy się.
- Bigos, chodź tu - zawołałam psa i przypięłam do smyczy, a potem pogłaskałam. Poszliśmy w stronę mojego domu, po drodze zamawiając pizzę.
Gdy byliśmy niedaleko zauważyłam, że przed moim domem stoi duży biały bus, do którego wnoszą jakieś pudła. Momentalnie przyspieszyłam zostawiajac bliźniaków z tyłu, a gdy byłam już prawie na miejscu, zaczęłam biec. Wbiegłam do budynku, w którym zobaczyłam jeszcze więcej osób i jeszcze więcej pudeł.
- Co tu się dzieje? - zapytałam zdezorientowana, widząc policję i moją rodzicielkę skłutą kajdankami. - Mamo? Co się stało?
- Laura Wieczorek? - zapytał policjant, a ja przytaknęłam. - Chodź z nami - powiedział, a ja przełknęłam ślinę i udałam się razem z nim i moją matką do radiowozu.
- Zaraz przyjedziemy! - usłyszałam krzyk Martinus'a, potem policjant zamknął drzwi i zaczęliśmy jechać.
![](https://img.wattpad.com/cover/179994510-288-k709493.jpg)
CZYTASZ
From the beggining || Marcus & Martinus
Fiksi PenggemarDruga część książki pt. ,, Bae I love you''. Przeprowadzka może być znakiem od losu. To moja szansa. Szansa, żeby zacząć wszystko od nowa. Początek: 05.04.2019 Koniec: 30.05.2020