26.2

1.8K 151 101
                                    

Nagle poczułem dłoń zaciskającą się na moim gardle i unoszącą mnie do góry. Odruchowo chwyciłem ręce Dabiego i starałem się na nich utrzymać. Mimo to do mojego ciała i tak dostawało się coraz mniej powietrza.

– Tylko nie mów, że już się poddajesz – zakpił przestępca. – Nawet nie zdążyłem się rozkręcić – prychnął.

Niestety, ale mój stan mocno ograniczał moje zdolności. Dodatkowo powoli zaczynałem się dusić, a w mojej głowie panował zbyt duży mętlik, bym mógł teraz myśleć racjonalnie.

Czułem się coraz gorzej, a moje ciało powoli ogarniała niepokojąca senność. Serio jestem słaby, skoro teraz tak łatwo się poddaję.

***

– Musisz się postarać, jasne? – Rin powtórzył to już najmniej dziesiąty raz.

– Jasne, jasne – mruknąłem, siadając obok niego na fontannie.

Chłopak westchnął.

– Też chciałbym móc jakoś pomóc, ale z moim nędznym quirk lepiej, żebym nawet się tam nie pokazywał. – Na jego twarzy pojawił się grymas. – Ale w takim wypadku musisz dać z siebie wszystko – rozkazał – za nas obu.

Siedzieliśmy w parku. Dopiero co wróciłem z komendy. Byłem tam prosić o możliwość uczestniczenia w akcji, której celem było między innymi odbicie Kanon. Po długich namowach i wielu obietnicach w końcu otrzymałem pozwolenie. Po tym, jak podzieliłem się z funkcjonariuszami swoimi podejrzeniami co do Asakury, która znajdowała się wtedy między nami, wszyscy zaczęli mieć się na baczności. Po kilku dniach obserwacji policjanci przyznali mi rację i właśnie od wtedy zaczęto zastanawiać się nad planem.

Trwaliśmy w ciszy. Dochodziły do nas jedynie odległe odgłosy miasta. W pewnym momencie Fuyuko zgniótł puszkę, z której jeszcze chwilę temu pił i rzucił ją do kosza znajdującego się kilka metrów dalej. Trafił.

– Tak właściwie, to co jest między wami? – zapytał się mnie.

Zakrztusiłem się napojem, który akurat piłem. Nie spodziewałem się tak nagłej i drastycznej zmiany tematu.

– Nie rozumiem, co ma być? – Posłałem mu zdezorientowane spojrzenie. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi – stwierdziłem. Chcąc nie chcąc, poczułem lekkie ukłucie smutku, gdy to mówiłem.

– Chciałbyś czegoś więcej? – zaśmiał się brunet, na co uderzyłem go łokciem. – Bo wiesz – rozmasował bolące go miejsce – chyba nie wyglądacie jak zwykli przyjaciele w czyichkolwiek oczach.

***

– "Obiecałem Rinowi, specjalnie dla Kanon wybłagałem dla siebie możliwość uczestniczenia w tej misji. Dlaczego do cholery chciałem się teraz tak łatwo poddać?" – pomyślałem, zaciskając zęby. Byłem zły sam na siebie.

Dabi stracił czujność. Myślał, że już po mnie. Nie spodziewałem się, że jest on zdolny popełnić taki głupi błąd, ale dobra moja.

Zebrałem wszystkie siły, a następnie kopnąłem przestępcę w brzuch. Ten zaskoczony poleciał do tyłu, a ja znów mogłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Zakaszlałem kilka razy, ale mimo to nieprzyjemna suchość w gardle nie minęła.

Nie chcąc narażać się znowu na taką sytuację, szybko wstałem. Przynajmniej mroczki zdążyły minąć mi przez ten czas i pozostały już tylko lekkie zawroty głowy.

– A jednak postanowiłeś pożyć trochę dłużej? – zaśmiał się chłopak.

Zignorowałem jego słowa i po prostu zaatakowałem. Posłałem po ziemi w jego stronę ogień, który miał go otoczyć, ale przestępca zdążył odskoczyć, nim to się stało. Zaczęliśmy atakować siebie na przemian. Tak właśnie pochłonął mnie wir walki.

Chciałem to zakończyć jak najszybciej, by móc czym prędzej znaleźć Asakurę. Domyślałem się jednak od początku, że to nie będzie takie łatwe.

Poza tym zastanawiało mnie, gdzie jest do cholery wsparcie. Nie sądziłem, aby ktoś mógł zignorować informacje, jakimi podzieliłem się z jednym z żołnierzy. Chyba bardziej brałem pod uwagę fakt, że nim zdążyli kogoś wysłać w pogoń za Dabim, nam udało się już stosunkowo oddalić.

Im dłużej walczyliśmy, tym bardziej osłabiony się czułem. Zaczynały powoli boleć mnie też mięśnie i zranione miejsca. Adrenalina z każdą chwilą coraz bardziej ze mnie schodziła i wiedziałem, że za długo nie pociągnę.

W pewnym momencie głupio potknąłem się o własne nogi. Zdążyłem podeprzeć się rękoma, tak że nie uderzyłem głową o ziemię. Całe szczęście, bo kolejny raz tego dnia mógłby być dla mnie tragiczny w skutkach.

Dabi oczywiście od razu do mnie doskoczył. W końcu była to dla niego świetna okazja, aby zakończyć tę walkę.

Chłopak przytrzymał moje ręce za moimi plecami i docisnął mnie kolanem do podłoża. W takiej pozycji trudno było, żebym cokolwiek zrobił.

– Kończymy to – sapnął zmęczony walką.

I rzeczywiście to był koniec. Rzecz w tym, że dla niego. W ułamku sekundy zarejestrowałem, jak przez jego ciało przebija się ołowiana kula. Jego krew prysnęła na moją twarz, a sam chłopak osunął się na ziemię.

Patrzyłem na to wszystko zdezorientowany. Dopiero po chwili odzyskałem zdolność logicznego myślenia i rozejrzałem się wokół. W jednej z uliczek dostrzegłem dość dużą grupę wojskowych, z ich dowódcą i All Mightem na czele. Jeden z żołnierzy trzymał broń wycelowaną w przestępcę. To zapewne on musiał strzelić.

Spojrzałem w stronę postrzelonego. Kula nawet nie przeszła blisko serca, więc były duże szanse, że chłopak przeżyje. Musiał. W końcu jak na razie był jedną osobą, która mogła zdradzić nam położenie kryjówki Ligi. No chyba że reszcie udało złapać się jeszcze kogoś.

– Wszystko w porządku? – Podbiegł do mnie najprawdopodobniej medyk.

– Żyję – odpowiedziałem, jakoś niekoniecznie zadowolony.

Może i nie straciłem życia, ale czułem się okropnie. Dodatkowo dobijał mnie fakt, że tak łatwo dałbym się pokonać, gdyby nie wsparcie. Będę musiał przyłożyć się do nauki na bohatera jeszcze bardziej niż teraz, aby stać się wystarczająco dobry.

Mężczyzna zaczął mnie prowizorycznie opatrywać. W tym czasie kilka osób przetransportowało rannego Dabiego do Jeepa, który przed chwilą tu dojechał.

Pewnie minie jakiś czas, zanim uda się go przesłuchać, a jeszcze dłużej poczekamy na moment, w którym rzeczywiście coś nam zdradzi. O ile w ogóle to zrobi.

Dzień spóźnienia, ale rozdział jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dzień spóźnienia, ale rozdział jest. 👌

Zadam tylko jedno taktyczne pytanko. Powoli zbliżamy się do końca tej książki i zastanawiam się co byście bardziej chcieli po niej zobaczyć. Mam na razie 2 opcje. 

a) "Kiedyś to było, czyli pośmiejmy się razem." [kocham ten tytuł xd] Tak w skrócie to zbiór moich starych prac publikowanych wcześniej lub nie. Myślę, że to takie nawet fajne, ale jeszcze nie skończyłam z tym robić.

b) "białe moje" Po prostu zbiór wierszy, które napisałam już dość temu. Mam to już dawno napisane, więc na pewno nie byłoby problemu z publikowaniem. 

Dajcie pls komentarz obok opcji, którą wolicie. Pomoże mi to bardzo. Na pewno obie z tych propozycji się pojawią, ale od was zależy, która pierwsza. (ewentualnie jakby nikt nie zagłosował to sama wybiorę T-T) 

Noo to do następnego! 🙋🙋

Niemoralna | Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz