24

1.8K 172 44
                                        

Fuyuko Rin P.O.V.

Wracaliśmy z Todorokim z posterunku policji. Byliśmy tam, by dowiedzieć się czegoś w sprawie zaginięcia Kanon. Nie było na razie żadnych dowodów na to, że dziewczyna w ogóle została porwana, ale czułem, że tak właśnie było. W końcu nie zniknęłaby sobie tak po prostu, dla zabawy! Zresztą, nawet funkcjonariusze tak uważali. Problem w tym, że po szatynce nie został ani jeden ślad, a bez poszlak nie są w stanie zacząć działać.

Kto by pomyślał, że po zniknięciu Kanon, będę spędzał razem z Todorokim aż tyle czasu. Co prawda nasze tematy do rozmów kręcił się tylko wokół porwanej, a gdy się wyczerpywały, siedzieliśmy w ciszy. Mimo to i tak ostatnio rzadko kiedy widziałem się z kimś innym niż z kolorowowłosym.

– Chyba zwariuję, jeśli ona nie znajdzie się w ciągu kilku dni – wycedziłem przez zęby.

Moje ciało i psychika były już kompletnie wykończone przez nadmiar stresu i nieprzespane noce. Nawet nie chciałem myśleć, co w takim wypadku muszą odczuwać państwo Asakura.

– Że też akurat ona musi wiecznie
wpadać w takie kłopoty – odburknął Todoroki.

– Jeśli o to chodzi, to Kanon jest jak magnes – stwierdziłem, prychając cicho śmiechem. – Odkąd pamiętam, cały czas pakowała się w problemy. Nigdy nie było z nią spokoju – przyznałem, wspominając dziecięce lata.

Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Tym razem powodem tego nie było o dziwo wyczerpanie tematu, a ktoś, kto wbiegł we mnie z impetem. Straciłem równowagę i upadłem, przygnieciony czyimś ciężarem.

– Uważaj, jak... – chciałem upomnieć delikwenta, lecz gdy zobaczyłem kim on, a raczej ona jest, aż zamarłem.

W pierwszej chwili myślałem, że mam zwidy. By upewnić się, że moje oczy są, jednak sprawne, położyłem dłonie na twarzy dziewczyny.

– Kanon? – szepnąłem, a świat wokół mnie zawirował z wrażenia. – To ty? – wyjąkałem.

– Musimy się spieszyć. – Szatynka zignorowała mój stan. – W przeciwnym razie będziemy mieć zaraz na głowie dwójkę z Ligi Złoczyńców – oznajmiła.

– Co!? – krzyknęliśmy jednocześnie z Todorokim.

Jakim cudem mogła się wplątać w aż t a k i e kłopoty??? Naprawdę dziewczyna ma pecha.

– Dobra, później się wszystkim zajmiemy. Musimy się na razie gdzieś schować – stwierdził mieszaniec, pomagając nam wstać.

Już bez zbędnych pytań postanowiliśmy pójść za jego radą i zaczęliśmy zmierzać z powrotem w kierunku komisariatu. Była to chyba najlepsza opcja z racji, że tam Kanon będzie mogła od razu złożyć zeznania. Poza tym będziemy tam o wiele bezpieczniejsi, a policjanci powiadomią od razu rodziców dziewczyny o jej odnalezieniu.

Całe szczęście budynek ten nie mieścił się jakoś bardzo daleko, więc dotarcie do niego zajęło nam jakieś piętnaście minut. O dziwo, cały ten czas przemilczeliśmy, zbyt skupieni na eskortowaniu szatynki. Gdyby jakiś przestępca w tamtej chwili postanowił ją odbić, bylibyśmy raczej ma straconej pozycji. Mimo to wspomniana przez dziewczynę dwójka złoczyńców, która ją goniła, ani razu się nie pokazała (ktokolwiek to był). Albo mieliśmy szczęście i ich zgubiliśmy, albo planowali jakąś zasadzkę, jednak nic podobnego się nie wydarzyło. Dotarliśmy bezpiecznie na miejsce. Następnie zostaliśmy w trybie natychmiastowym skierowani do jednego z pokoi przesłuchań. Dopiero wtedy mieliśmy okazję, by dowiedzieć się, co tak właściwie się stało.

– Jesteś ranna? – padło pierwsze pytanie ze strony policjanta, na które dziewczyna całe szczęście odpowiedziała przecząco. – W takim razie jesteś w stanie już w tej chwili, złożyć zeznania?

Niemoralna | Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz