14.2

2.9K 195 228
                                        

Biegłam spóźniona na miejsce spotkania. Jak zwykle nie zdążyłam się wyrobić, ale przynajmniej nie miałam daleko. Gdy znalazłam się w końcu przed budynkiem na placu, Todoroki spojrzał się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Przepraszam za spóźnienie – sapnęłam, opierając ręce na swoich kolanach. Po chwili, gdy oddech już prawie wrócił mi do normy, kontynuowałam. – Todoroki, umiesz jeździć na koniu? – zapytałam, spoglądając na niego.

Chłopak potrząsnął głową.

– Niezbyt – odparł.

Westchnęłam.

– W takim razie poradzimy sobie trochę inaczej – stwierdziłam – nie mam teraz ochoty na godzinny spacer – dodałam i ręką wskazałam, żeby kolorowo włosy poszedł za mną.

Skierowałam nas w stronę stajni. Tam czekała moja ukochana klacz. Niestety nie była osiodłana, więc przed wyruszeniem, musiałam się tym zająć. Kusiło mnie, żeby jechać na oklep, ale wtedy Todoroki mógłby łatwo spaść, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. Zamiast tego, wzięłam się za standardowe przygotowanie konia do drogi.

Przez cały czas, gdy pracowałam, kolorowo włosy uważnie mi się przyglądał. Nie przejęłabym się tym, gdyby nie opatrunki. Przez nie czułam się dość niekomfortowo, ale przynajmniej w jakimś stopniu oryginalnie. Nie to, że lubiłam się rzucać w oczy, wręcz przeciwnie! To, że miałam pewną tendencję do wyróżniania się na tle innych, było już całkiem innym tematem do rozmowy.

– Skończone! – oznajmiłam w końcu z uśmiechem na twarzy, otrzepując ręce.

Następnie chwyciłam za uzdę i zaczęłam prowadzić konia do wyjścia. Będąc już poza terenem stadniny, jeszcze raz otaksowałam zwierzę wzrokiem i będąc pewna, że o niczym nie zapomniałam, wskoczyłam na jego grzbiet.

– Wsiadaj – poleciłam Todorokiemu, a widząc jego wzrok, dodałam – może Kohaku jest stara, ale za to silna. – Uśmiechnęłam się.

– Nic nie mówię – uniósł ręce do góry, a następnie bez problemu usiadł za mną na klaczy.

Ruszyliśmy stępem w dobrze znane mi miejsce. Wesoła obserwowałam piękny krajobraz lasu, promienie przedzierające się przez liście oraz wsłuchiwałam się w cichy szum drzew i odgłos kopyt. Ciepłe powietrze przyjemnie otulało moje ciało, dając poczucie odprężenia.

Właściwie, połowa drogi minęła nam w zupełnej ciszy. Staraliśmy się jak najbardziej zrelaksować, odpocząć od zgiełku, problemów i ciągłych wybryków przestępców, co nie było możliwe w naszym mieście. Takie chwile jak ta, nie zdarzały się w moim życiu zbyt często. Odkąd pamiętam, zawsze przydarzały mi się jakieś sytuacje, przez które nie miałam chwili wytchnienia. Możliwe, że to właśnie było powodem moich słabych stopni. Poświęcałam naukę w zamian za wolną godzinę. Mimo to nigdy tego nie żałowałam. To nie było dla mnie. Zdążyłam się już wiele razy przekonać, że czasem potrafiłam być naprawdę energiczną osobą, toteż myśląc o swojej przyszłości, zawsze poszukiwałam zawodu związanego z ruchem i wysiłkiem fizycznym.

– Asakura? – Po kilkunastu minutach, Todoroki wreszcie postanowił przerwać wszechobecną ciszę.

– Hm? – mruknęłam, po części będąc myślami cały czas w innym świecie.

– Gdzie my właściwie jedziemy? – zapytał chłopak, pochylając się trochę do przodu tak, że jego głowa prawie dotykała mojego ramienia. To mnie nieco rozbudziło.

– Niespodzianka – mruknęłam – ale jak chcesz, to możemy trochę przyspieszyć tempa – zaproponowałam.

– Nie narzekałbym na takie rozwiązanie – stwierdził kolorowo włosy.

Niemoralna | Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz