17

2.2K 177 52
                                    

Wysiadłam z autobusu, mocniej naciągając na głowę kaptur kurtki. Jak się okazało, nie tylko u mojego wujostwa od dwóch dni nieprzerwanie padał deszcz. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy po powrocie, były właśnie grube krople osiadające na szybach. 

– Nawet nie waż się mówić, że odprowadzisz mnie w taką pogodę – szepnęłam do Rina, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Zbyt dobrze go znałam, by nie wiedzieć co mu chodziło po głowie. 

– Niech ci będzie – odburknął niechętnie. 

– I zadbaj dobrze o swoją rękę – przypomniałam mu, przeczuwając, że już teraz kompletnie wyleciało mu to z głowy. – Do zobaczenia – pożegnałam się, wyciągając w stronę chłopaka dłoń.

– Narka – zawtórował mi, przybijając sobie ze mną żółwika na odchodne. 

Następnie oboje skierowaliśmy się w swoją stronę. Przede mną było jeszcze dziesięć minut drogi. Dziesięć minut do położenia się w łóżku, odpalenia laptopa i rozpoczęcia całodniowego maratonu filmów. Dochodziła godzina piętnasta, więc miałam przyjść też akurat na obiad. 

– Zimno – szepnęłam sama do siebie, czując chłodny wiatr na twarzy, gdy nagle przypomniałam sobie, że w torbie powinnam mieć spakowany szalik. 

Bez zastanowienia zrzuciłam swój bagaż na ziemię i kucając, zaczęłam przeszukiwać jego zawartość w poszukiwaniu pożądanego przedmiotu. Nie był schowany głęboko, więc już po chwili miałam go w rękach.

Zdjęłam na chwilę kaptur z głowy, by móc go ubrać. Zaczęłam owijać materiał wokół swojej szyi, gdy nagle z tyłu usłyszałam czyjeś głosy.

– Przepraszam, czy ty nie jesteś przypadkiem tą uczennicą z ostatniego ataku terrorystycznego? – Podeszli do mnie jakaś kobieta i facet.

Nie wierzę, odkryłam głowę dosłownie na parę sekund, a oni już mnie znaleźli.

– Przepraszam, ale się spieszę – zignorowałam pytanie, szybko zakładając kaptur z powrotem i biorąc torbę do ręki. Nie miałam ochoty na żadne wywiady z przypadkowymi osobami.

– Czy mogłabyś odpowiedzieć na kilka naszych pytań? – drążyła kobieta, całkowicie olewając mój pośpiech.

Westchnęłam. Chyba nie miałam innego wyjścia, jak po prostu jak najszybciej się stąd oddalić. Nie chciało mi się z nią przegadywać, a czułam, że szybko by nie odpuściła. 

Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Rzuciłam się biegiem przed siebie i starając się nie wpaść na nikogo. Szukałam wzrokiem, jakiejś bocznej uliczki, gdzie mało prawdopodobne było spotkanie kogoś i którą bez żadnych przygód mogłabym dotrzeć do domu. Wyjątkowo, miałam szczęście, bo dosłownie po chwili jedną wypatrzyłam. Wymijając ludzi, szybko w nią wbiegłam i po pewnym czasie ukucnęłam, chowając się za jakimiś kartonami.

Chciałam chwilę odpocząć i upewnić się, czy zgubiłam swój pościg.

Wyjrzałam ostrożnie zza sterty pudełek, nasłuchując przez chwilę, ale dochodziły do mnie jedynie odległe odgłosy samochodów. Odetchnęłam z ulgą i powoli się wyprostowałam, gdy nagle usłyszałam za sobą czyjś głos. Wzdrygnęłam się przez zaskoczenie i szybko obróciłam się w stronę jakiejś dziewczyny. Jakim cudem jej nie słyszałam?

– Um, czy mogę w czymś pomóc? – zapytała rudowłosa. Zapewne widziała, jak się chowałam.

– Nie, nie trzeba – zaprzeczyłam szybko, aby nie robić niepotrzebnego zamieszenia. Mimowolnie zlustrowałam ją spojrzeniem. 

Jej uroda bardziej przypominała tą europejską, niż azjatycką, o czym szczególnie dawał znać kolor jej włosów. Kształt twarzy, wielkość i błękitna barwa oczów oraz cera także na to wskazywały. Ubrana była w czarny płaszcz, a że nie był on do końca zapięty, mogłam dostrzec pod nim jakąś białą bluzkę i zwykłe, granatowe jeansy. 

Niemoralna | Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz