Stałem sparaliżowany, nie mogąc się ruszyć nawet o marny centymetr. Moje mięśnie nie chciały się mnie słuchać, jakby ktoś wstrzyknął mi jakąś truciznę. Chciałem zrobić krok do przodu, ale obraz, który miałem przed sobą, całkowicie mną wstrząsnął.
Wreszcie byłem znów obok Kanon. Lecz nie wiedziałem, czy powinienem się z tego cieszyć. Z całego serca pragnąłem, żeby postać przede mną, była kimś innym, ale wiedziałem, że to mało prawdopodobne.
Dziewczyna była cała we krwi. Jej niegdyś sięgające ramion włosy zostały nierówno ścięte mniej więcej o połowę. Była cała posiniaczona i poraniona. Najgłębsze nacięcia znajdowały się na rękach oraz na brzuchu, ale nie to było najgorsze. W niektórych miejscach mogłem znaleźć tajemnicze rany. Skóra w tamtych miejscach była sucha i wręcz się rozpadała. Gdzieniegdzie już nawet do krwi.
Ta skulona istota przede mną ledwo co przypominała człowieka. Bardziej jego wrak. Zacisnąłem mocno zęby i w końcu przemogłem się, stawiając pierwszy krok w jej stronę. Nie miałem dużo czasu. Straciła już pewnie dużo krwi, a kto wie, co te potwory jeszcze jej robiły. Musiałem się spieszyć.
Ukucnąłem obok szatynki.
– Hej, słyszysz mnie? – zapytałem, marszcząc brwi w stresie.
Dziewczyna wydała tylko cichy pomruk i spróbowała poruszyć ręką, ale nawet na to nie miała już sił.
Chwyciłem natychmiast jej dłoń i ścisnąłem delikatnie, uważając, aby nie zrobić jej większej krzywdy.
– Już dobrze, zabiorę cię stąd – zapewniłem, myśląc jak by tu ją wziąć, by nie pogorszyć jej stanu. To jednak nie było łatwe zadanie.
Nagle poczułem, jak dziewczyna delikatnie wbija palce w moją rękę. Spojrzałem na nią, niewiedząc, o co chodzi. Poruszyła ustami, jednak do moich uszu nie dotarł żaden dźwięk.
– Możesz powtórzyć? – poprosiłem.
Widziałem, że musiała się mocno wysilić. Czyżby było to coś na tyle ważnego, że mimo bólu chciała mi to przekazać w tamtej chwili?
– Uważaj.
Zareagowałem od razu. Obróciłem się, dzięki czemu w ostatniej chwili udało mi się uniknąć zabójczej dłoni Shigarakiego. Dosłownie sekundy dzieliły mnie od najgorszego, ale Kanon mnie uratowała. Nawet w takim stanie.
Odskoczyłem do tyłu, szybko rozglądając się na boki. Wcześniej tak przejąłem się Asakurą, że nawet nie zauważyłem drzwi na jednej ze ścian. To pewnie stamtąd przyszedł. Nie miałem jednak czasu na dokładniejsze rozpoznanie, bo znów zostałem zaatakowany.
Znów odskoczyłem w tył, tworząc przy tym niezbyt grubą ścianę lodu. Niestety to był jedyny sposób na wykorzystanie mojego quirk, bo pomieszczenie było zbyt małe. Istniało duże ryzyko, że przy okazji mojego ataku może ucierpieć też Kanon.
– Czyżbyś bał się ją zranić? – zakpił przywódca Ligii. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę.
Jeśli przyszłoby mi zostać tu dłużej, raczej bez mocy bym sobie nie poradził, a unikanie go w nieskończoność nie miało żadnego sensu. Zacisnąłem dłonie w pięści. Musiałem stąd uciec, ale nie dałbym rady wyjść po drabinie razem z dziewczyną. Mimowolnie spojrzałem się w stronę pechowych drzwi. Co, gdybym schował się tam w oczekiwaniu na pomoc? W końcu kiedyś ktoś też musiał się tu pojawić, tym bardziej że jeden z naszych widział, jak tu schodziłem.
W pewnym momencie Shigaraki przebił się przez blokadę, którą stworzyłem. Przez zamyślenie moja reakcja była zbyt wolna i tym razem nie udało mi się przed nim uciec. Poczułem, jak jego zimna dłoń styka się z moich brzuchem i już wiedziałem, że będę miał ciężko. Ubranie skruszyło się pod jego dotykiem w miejscu, gdzie stykało się z palcami, a następna była moja skóra. Ona także uległa miejscowemu zniszczeniu. Czym prędzej odepchnąłem od siebie chłopaka, a następnie upadłem na kolana i zakaszlałem. Z moich ust wydostało się kilka kropel krwi. Jego quirk musiało podziałać dość mocno, także na wewnętrzną część ciała.

CZYTASZ
Niemoralna | Todoroki Shoto
FanfictionWe współczesnym świecie nie każdy ma jakąś indywidualność i właśnie takie osoby mają najtrudniej. To nie znaczy, jednak że nie mogą sobie w nim poradzić. Chodzącym dowodem jest tutaj Kanon - zwykła dziewczyna, która nie miała szczęścia i los nie pod...