Przyjechałem do bazy i poszedłem do mojego pokoju. Myślałem, że jej tam nie będzie, ale jednak. Leżała skulona z kocem na sobie. Chyba trochę zabalowała beze mnie. Podszedłem do łóżka i spełniony wygraną rzuciłem się na nie lekko ją budząc.
- Skarbie obudź się, mam nowinę. - stanąłem na łóżku nad nią.
Mruknęła coś pod nosem niezadowolona. Gwałtownie wstała przestraszona.
- O matko... - wzięła głęboki oddech. Nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu wzrok zatrzymując na mnie. Odetchnęła. - Jesteśmy u ciebie... Dobrze - przetarła oczy już spokojniejsza.
Usiadłem koło niej po turecku i przytuliłem dość mocno.
- Udało mi się skarbie, wygrałem! - wrzasnąłem szczęśliwy. Byłem podjarany cały. Po chwili zrobiłem się czerwony, zachowałem się bardzo dziwnie.
- Przepraszam.. nie powinienem się tak zachować. - zaśmiałem się z siebie.
- Wyścig? - zastanowiła się - Aaa wyścig! Świetnie, gratuluję.
Uspokoiła się całkowicie.
- Bardzo się cieszę - dodała i przytuliła mnie - widzisz, żyjesz.
Przeczesała włosy palcami i związała je w niechlujnego koka.
- Trudno było? - powiedziała sięgając po kieliszek z winem. Kosmyk spadł jej na oczy. Dmuchnęła w górę żeby przestał ją irytować, ale po chwil wrócił. Westchnęła rezygnując z odganiania włosa. Uniosła kieliszek do ust z zamiarem napicia się.
- Trudny? Jazda po prostej drodze nigdy nie jest trudna! - zaśmiałem się. - No... chyba, że jest ślisko.
Spojrzałem na nią i poprawiłem lekko jej kosmyk.
- Piłaś jeszcze, gdy pojechałem? - sięgnąłem po kieliszek i upiłem łyk.
- Nie dużo, dopiłam tylko kieliszek, a po dolaniu sobie zasnęłam - odparła szybciutko. Przyjrzała mi się i uśmiechnęła się. Widziała, że oczy świeciły mi radośnie, a na ustach gościł szeroki uśmiech.
- I nie było żadnych problemów? - zapytała.
- Dobrze, jak chcesz mogę dać ci jeszcze.. Wódka, albo coś. - zaśmiałem się. - Twoje szczęście dało mi wygraną, dziękuję Skarbie. - pocałowałem ją lekko i upiłem łyk trunku. Wino było wyjątkowo smaczne. - Muszę ci coś powiedzieć...
- Zabrzmiało to niepokojąco - oznajmiła - Ale mów.
Odłożyła kieliszek i spojrzała mu w oczy. Na pewno poczuła jakąś nutkę niepokoju.
- Na co czekasz skarbie? No powiedz, bo się za-stresuję - poprosiła i zaczęła bawić się pierścionkiem.
- Mam dwie sprawy, ważną i mniej ważną.. - powiedziałem dość spokojnie. Nie miały te sprawy aż tak dużej wagi, ale jednak.
- Najpierw ta mniej ważna... - westchnąłem. - Kupiłem sobie Lamborghini.. Teraz będę cię woził autem bardziej pożądanym przeze mnie i bardziej majestatycznym. - oczka mi się zaświeciły i spojrzałem na nią.
- A ta druga ważniejsza sprawa.. - zamknąłem lekko oczy i także westchnąłem. - Chciałbym mieć dziecko.. Może nie teraz, ale chciałbym.
Otworzyła szeroko oczy. Tak jak informacja o samochodzie ją rozbawiła, tak o dziecku zszokowała.
- Okej, to chyba oczywiste, prawda? - próbowała się uspokoić, ale średnio jej wychodziło.
- No tak.. Tylko... Po prostu dziecko byłoby...Fajne...
CZYTASZ
Gangsterska Miłość
Lãng mạnOn i ona, gangsterzy. Chcą się wybić na swoich "wyczynach". On, Mikołaj chce zdobyć serce Ruby, kompanki ze swojego gangu. Każde z nich jest odmienne lecz dopełniają się wzajemnie. Dziewczyna hakerka, a chłopak rajdowiec, ścigający się na wyścigach...