Rozdział 26 || "A ty złodziejem, który ten skarb skradł"

34 2 0
                                    

 Przyjechałem do bazy i poszedłem do mojego pokoju. Myślałem, że jej tam nie będzie, ale jednak. Leżała skulona z kocem na sobie. Chyba trochę zabalowała beze mnie. Podszedłem do łóżka i spełniony wygraną rzuciłem się na nie lekko ją budząc.

- Skarbie obudź się, mam nowinę. - stanąłem na łóżku nad nią.

Mruknęła coś pod nosem niezadowolona. Gwałtownie wstała przestraszona.

- O matko... - wzięła głęboki oddech. Nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu wzrok zatrzymując na mnie. Odetchnęła. - Jesteśmy u ciebie... Dobrze - przetarła oczy już spokojniejsza.

Usiadłem koło niej po turecku i przytuliłem dość mocno.

- Udało mi się skarbie, wygrałem! - wrzasnąłem szczęśliwy. Byłem podjarany cały. Po chwili zrobiłem się czerwony, zachowałem się bardzo dziwnie.

- Przepraszam.. nie powinienem się tak zachować. - zaśmiałem się z siebie.

- Wyścig? - zastanowiła się - Aaa wyścig! Świetnie, gratuluję.

Uspokoiła się całkowicie.

- Bardzo się cieszę - dodała i przytuliła mnie - widzisz, żyjesz.

Przeczesała włosy palcami i związała je w niechlujnego koka.

- Trudno było? - powiedziała sięgając po kieliszek z winem. Kosmyk spadł jej na oczy. Dmuchnęła w górę żeby przestał ją irytować, ale po chwil wrócił. Westchnęła rezygnując z odganiania włosa. Uniosła kieliszek do ust z zamiarem napicia się. 

- Trudny? Jazda po prostej drodze nigdy nie jest trudna! - zaśmiałem się. - No... chyba, że jest ślisko.

Spojrzałem na nią i poprawiłem lekko jej kosmyk.

- Piłaś jeszcze, gdy pojechałem? - sięgnąłem po kieliszek i upiłem łyk.

- Nie dużo, dopiłam tylko kieliszek, a po dolaniu sobie zasnęłam - odparła szybciutko. Przyjrzała mi się i uśmiechnęła się. Widziała, że oczy świeciły mi radośnie, a na ustach gościł szeroki uśmiech.

- I nie było żadnych problemów? - zapytała.

- Dobrze, jak chcesz mogę dać ci jeszcze.. Wódka, albo coś. - zaśmiałem się. - Twoje szczęście dało mi wygraną, dziękuję Skarbie. - pocałowałem ją lekko i upiłem łyk trunku. Wino było wyjątkowo smaczne. - Muszę ci coś powiedzieć...

- Zabrzmiało to niepokojąco - oznajmiła - Ale mów.

Odłożyła kieliszek i spojrzała mu w oczy. Na pewno poczuła jakąś nutkę niepokoju.

- Na co czekasz skarbie? No powiedz, bo się za-stresuję - poprosiła i zaczęła bawić się pierścionkiem.

- Mam dwie sprawy, ważną i mniej ważną.. - powiedziałem dość spokojnie. Nie miały te sprawy aż tak dużej wagi, ale jednak.

- Najpierw ta mniej ważna... - westchnąłem. - Kupiłem sobie Lamborghini.. Teraz będę cię woził autem bardziej pożądanym przeze mnie i bardziej majestatycznym. - oczka mi się zaświeciły i spojrzałem na nią.

- A ta druga ważniejsza sprawa.. - zamknąłem lekko oczy i także westchnąłem. - Chciałbym mieć dziecko.. Może nie teraz, ale chciałbym.

Otworzyła szeroko oczy. Tak jak informacja o samochodzie ją rozbawiła, tak o dziecku zszokowała.

- Okej, to chyba oczywiste, prawda? - próbowała się uspokoić, ale średnio jej wychodziło.

- No tak.. Tylko... Po prostu dziecko byłoby...Fajne...

Gangsterska MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz