pow. Ruby
- Co się stało? - zapytałam niepewnie. To nie tak, że nie wiedziałam, ale przypuszczałam o co mogło jej chodzić. I z każdą sekundą współczułam jej bardziej. Łzy stanęły jej w oczach.
- Hej, Lucy nie płacz, będzie dobrze, już jest. Jesteś cała i zdrowa - odparłam chwytając ją za rękę.
Biedna
Dostanie takiej informacji, musi być szokiem.
- Mojej ciąży.. Nie uratowali... - łzy bardziej napłynęły jej do oczu i jedna spłynęła po policzku. Świadomość bycia w ciąży była pewnie piękna, mimo iż z jednym z Dragonów, ale to uczucie pewnie było cudowne...
- Chciałabym mieć dziecko, ale jak widać los utrudnia mi to... Z resztą Lawrence... On chciał mnie tylko wykorzystać, a ja jak głupia wskoczyłam mu do łóżka bez zabezpieczenia...pow. Miki
Wyszedłem, jak poprosiła. Chcą porozmawiać z nią w cztery oczy, to chyba normalne... Z resztą, to są baby.. Co ja wiem o ciąży? Nic. Dla mnie jest to "czarna magia". Trzeba wziąć się w garść i żyć dalej. Wyciągnąłem telefon i przeglądałem social media. Czekałem, aż dziewczyny porozmawiają ze sobą, a mnie wpuszczą do środka. Lucy jest moją daleką rodziną. Bardzo daleką, ale jednak.. rodziny się nie zostawia.
pow. Ruby
- O Boże, Lucy... - przytuliłam dziewczynę. Usłyszałam cichy szloch.
W sumie jej się nie dziwię, ale co tu się porobiło?
- Ważne, że ty żyjesz. Nie wiem co zrobiłby Miki gdybyś umarła - westchnęłam.
Ostatnio za dużo osób potrzebuje pocieszenia. Czuję się lekko przytłoczona.
- Może porozmawiasz o tym z Mikołajem? - zapytałam niepewnie.
- Mogę, ale zostań tutaj. Nie chcę zostawać teraz sama... Puki żaden z lekarzy was nie wygoni.. - westchnęła czując ulgę, gdy to powiedziała.
- Wiesz, że Mikołaj jest moją dalszą rodziną? Co prawda bardzo odległą, ale jednak rodzina, to rodzina. A już niedługo będziemy nią również i my dwie. - stwierdziła uśmiechając się. Jej emocje przeszły na bok i skupiła się teraz na rozmowie. Nie myślała już o straconym dziecku, jednak to tkwiło w niej głęboko.
Po tych dziesięciu minutach Miki wrócił do dziewczyn.
- I jak się czujecie skarby? - uśmiechnął się zamykając za sobą drzwi do sali Lucy.
Stanął koło mnie i popatrzył na Lucy. Nie chciał, co prawda z nią rozmawiać, ale uśmiechnął się do niej. Byłe szczęśliwy, że udało się uratować Lucy. Przynajmniej na razie jej życie było pod kontrolą.
- Jak tylko cię wypiszą ze szpitala, może pojedziemy gdzieś razem. - stwierdził i popatrzył na mas obie. Przytulił mnie lekko i wpatrywał się w Lucy. Obydwie byłyśmy delikatne, bardziej jednak czuł, że to ja jest tą wrażliwszą. Uśmiechnął się do mnie.
- A już zastanawiałam się czy być zazdrosna - zaśmiałam się - No dobra, domyśliłam się. Po chwili Miki wszedł do sali.
- Możemy, ale narazie jak ją wypiszą to ma odpoczywać - rzuciłam patrząc na niego. No przecież, jak wyjdzie to nie będzie od razu biegać i skakać. Życie to nie gra komputerowa, nie odrodzimy się albo nie odnowimy paska życia. Mamy jedno życie i musimy z niego korzystać.
Tryb filozofa mi się odpala
- Jasne, że będę odpoczywać. Nie chce stracić zdrowia przez jedno głupie posunięcie, jak teraz. Już z resztą prawie byłam na tamtym świecie... Jesteście dla mnie najważniejsi. - stwierdziła Lucy lekko patrząc za okno.
Cudowny widok. Szkoda tylko, że nie może wyjść na zewnątrz.
- Ym.. Macie może mój telefon? Bo ja nie mam go przy sobie... - spanikowała lekko. Miała tam może mało ważne kontakty, ale jednak...
===
572 słów
Niestety nastał czas, kiedy trzeba się pożegnać.. Ta książka naprawdę wiele dla mnie znaczyła. Przykro mi z powodu zamknięcia tamtego RP. :(
Możliwe, że kiedyś dokończę tę książkę "swoimi słowami", ale to będzie na pewno długa i mosiężna praca.
Mam nadzieję, że chociaż coś uda mi się przypomnieć z tego RP, co się działo dalej z Mikołajem, Ruby i resztą. Jeśli jednak zapomniałam, to napiszę swoją dalszą fabułę.
CZYTASZ
Gangsterska Miłość
Lãng mạnOn i ona, gangsterzy. Chcą się wybić na swoich "wyczynach". On, Mikołaj chce zdobyć serce Ruby, kompanki ze swojego gangu. Każde z nich jest odmienne lecz dopełniają się wzajemnie. Dziewczyna hakerka, a chłopak rajdowiec, ścigający się na wyścigach...