Rozdział 4 | "Koniec smutania, trzeba korzystać póki mamy spokój!"

93 3 0
                                    

 Spojrzałem na zegarek. Godzina jeszcze młoda, bo dopiero po 12. Stwierdziłem więc, że poczekam chwilę na Ruby, może ją gdzieś zabiorę, czy coś. Fajnie spędzić razem czas. Po wczoraj czuję się trochę bliższy w relacjach z nią, ale to jeszcze nic pewnego, więc biorę ją na razie jako bliską znajomą mi osobę. Trochę wczoraj w nocy właściwie się speszyłem. Pocałunek w polik... Jakim ja muszę być debilem, żeby nie widzieć, co się dzieje..Odpaliłem szluga i zaciągnąłem się nim i przeszło mnie znowu uczucie ukojenia i spokoju. Tak, weszło mi to już w nawyk. Jestem uzależniony i nie będę z tym walczył, jak na razie. Poczułem na sobie czyjś wzrok. Cholera! Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem Ruby. Stała trochę oddalona ode mnie i pewnym krokiem do mnie podeszła. Przywitałem się z nią krótkim przytulasem.

- Cześć Ruby, jak u ciebie? Wyspana? - powiedziałem dość czule, z resztą do każdej kobiety tak mówię. No... Właściwie oprócz suk, ale nie o to tu chodzi..
- Hej, powiedzmy chociaż świadomość, że nie ma nic do roboty jest dziwna - odpowiedziała z uśmiechem.
- Okej.. To jedziemy gdzieś czy coś? - odpowiedziałem odwzajemniając jej uśmiech.

 Uwielbiam go, jej uśmiech. Jest taki.. Szczery? Bardzo. Na prawdę czuję jakby coś pomiędzy mną, a Ruby iskrzyło, ale może to tylko moje fanaberie, z resztą jak zawsze przy kobietach. Dość nieśmiały i cichy. Pięknie, po prostu pięknie.

- Boo.. Fajnie byłoby spędzić razem czas, czy coś - wyszczerzyłem szereg moich pięknych białych zębów. - Ym.. Tak w ogóle.. Słyszałaś o Harry'm? Nie żyje... Ktoś go zabił... - dodałem szybko.
- Okej, ale jedziemy motocyklem - rzuciła. - O Harrym? Przypuszczałam jak nie wrócił - burknęła trochę smutna, drapiąc się po karku.

 O zatargu między rodzeństwem Mason, nie za bardzo wiedziałem, ale jednak coś tam było mi wiadome, co się mniej więcej dzieje.

- Nieważne, jedźmy - zaproponowała.
- No jak chcesz - odpowiedziałem wzruszając ramionami.

 Z Harrym właściwie miałem styczność tylko raz, gdy mnie przyjmował do gangu. Tak, właściwie on mnie przyjął, a Matthew dopełnił resztę formalności, ponieważ przed śmiercią był szefem Nieśmiertelnych. Trochę polubiłem Harry'ego, ale nie na tyle by się przyjaźnić. Było mi go po prostu żal, umarł z niewiadomych nam przyczyn. Przykre, ale prawdziwe. Życie musi toczyć się dalej.Podeszliśmy do maszyny dziewczyny i ruszyliśmy w miasto. Bodajże na Golden Gate Park. Nie znam się jeszcze tak dobrze na tym mieście, ale powoli zaczynam kumać, gdzie, co i jak. Po prostu kiedyś wyjechałem z miasta i nie pamiętam teraz do końca wszystkich lokalizacji w nim. Byłem w tym parku chyba raz, pierwszy i nie ostatni. Zeszliśmy z maszyny dziewczyny i znowu zacząłem rozmowę do niej.

- Ładnie tutaj - uśmiechnąłem się zadowolony, że przyjechaliśmy akurat tutaj.
- Racja, ładnie - przytaknęła. Ruszyła alejką, a ja poszedłem za nią. - Widziałam gazetę... No wiesz... Tą mówiącą o śmierci Harry'ego - mruknęła patrząc na mnie. - To dziwne, niedawno widziałam go uśmiechniętego, a dziś nie żyje - dodała ciszej.
- Ja również się zdziwiłem jego śmiercią, kilka dni temu pierwszy i chyba ostatni raz go widziałem. Szkoda go... - uśmiechnąłem się smutno i posłałem dziewczynie spojrzenie pełne współczucia. Nie wiem co mnie wzięło, ale nagle zrobiło mi się smutno.- Czyli na szefa mamy w końcu Z3R0, tak? - powiedziałem nieco ciszej, by tylko ona słyszała, ponieważ w parku kręciło się paru ludzi, miejscowych. - Szczerze nie zdążyłem go poznać bliżej... Chyba pora zabrać się za spotkania, czy coś takiego.. - powiedziałem uśmiechając się na słowa "zabrać się za spotkania".

 Uwielbiam poznawać nowych ludzi, tym bardziej, że fajnie i miło się gada z wszystkimi.

- Tak, ale najpierw trzeba zabezpieczyć serwery, budynki zależne od Nieśmiertelnych i tym podobne organizacje - odpowiedziała i przerwała na chwilę czekając aż przechodzień nas minie. - The Dragons pewnie już wiedzą, więc mogą nas zaatakować. - zamilkła na chwilę. - Lubię Matthew'a, jest sympatyczny i przypomina mi kogoś. Ty w sumie też - odparła uśmiechając się lekko.

 Spojrzałem na nią nie wiedząc do końca o co chodzi, czyżby też się zakochała? Lub coś tym podobnego?

Mikołaj nie... Nie zakochałeś się w niej... Nie... Na pewno nie...

 Poczułem lekki uścisk na ręce. Dziewczyna złapała mnie za nią i uścisnęła. Poczułem jakbym się rozpływał, serce mi przyspieszyło i zrobiłem się lekko rumiany.

MIKOŁAJ BŁAGAM TO NIE MOŻE BYĆ TO! Sam do siebie w myśli mówiłem.

- Wybacz, zamyśliłem się.. kogo ci przypominam? 
- ... Brata, jesteście trochę podobni - zaśmiała się. Pociągnęła mnie do fontanny. Puściła moją rękę i ochlapała mnie. - Koniec smutania, trzeba korzystać póki mamy spokój! - rzuciła rozbawiona patrząc na mokrego Drake'a, czyli mnie.
- Dziękuję, że jestem ci taki bliski - uśmiechnąłem się i otarłem wodę z twarzy - Za to dostaniesz w swoim czasie, kochana. - uśmiechnąłem się szyderczo, kiedyś jej się dostanie.

 Prędzej czy później, ale jej się dostanie! W tym momencie przyszedł do SMS od Z3R0. Kurde.. trzeba jechać, prosi o spotkanie cały gang Nieśmiertelnych.

- Ym.. nie chcę popędzać czy coś, ale Matt napisał.. trzeba jechać do bazy, teraz - powiedziałem naciskając na ostatnie słowo.

 Znowu poczułem uścisk na mojej dłoni i poszliśmy do motocykla dziewczyny.

===

842 słowa.

Do miłego skarby!

Nie zapomnijcie zostawić po sobie gwiazdki i komentarza!

Gangsterska MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz