Rozdział 22 || "Znam cię gówniaro"

30 2 3
                                    

 Dojechaliśmy na lotnisko. Wysiedliśmy powoli zamykając drzwi.

- Wygląda jakby nikogo nie było od przynajmniej dwóch dni - powiedziała patrząc na wrak samochodu Harry'ego - Ale powinniśmy posprawdzać hangary. - spojrzała na mnie. Wyjęła broń. - Jest ciepło, więc nie powinno być żadnych włóczęgów ani ćpunów w hangarach - oznajmiła.

 Otworzyłem schowek w aucie i wyciągnąłem swoją broń.

- Tak, kochanie.. - spojrzałem na nią zamykając auto. Pogoda była naprawdę ciepła. Tylko jechać i wykąpać się nad morzem.- To idziemy.

 Pokierowałem i szedłem przodem z pistoletem w dłoni. Nie chciałem ani spudłować ani nikogo zabijać, czy coś. Po prostu jeśli naszłaby mnie taka sytuacja, będę strzelał w nogi, w ręce lub w ramiona. Zależy z kim będziemy mieć do czynienia. Poszliśmy do pierwszego hangaru. Zobaczyłem tylko jakieś kartki. Wszedłem dość ostrożnie do hangaru i rozejrzałem się po nim.

- Nikogo nie ma... - powiedziałem cicho do Ruby. - Ale za to są jakieś kartki czy coś takiego..

- Super, więcej papierów - mruknęła.

 Podeszła bliżej i przyjrzała się kartkom. Były to wycinki z gazet i strony z jakiegoś dziennika. Wzięła do ręki wycinek z gazety.

- "Tragiczny wypadek na lotnisku, miejsce tymczasowo zamknięte" - przeczytała i rozejrzała się po otoczeniu niedaleko dostrzegając butelki po alkoholach i prowizoryczne legowisko. - Wygląda jakby ktoś tu niedawno był - odparła i popatrzyła na mnie. 

- To przykre, że ludzie tu mieszkają.. - rozejrzałem się i podrapałem po karku. - My mamy życie pod dostatkiem, a oni piją i staczają się.. - zasmuciłem się. Przeszliśmy dalej do kolejnego hangaru. Kolejna sterta papieru i do tego pełno butelek po piwie, winie itp.

- Wygląda to nietypowo - powiedziała marszcząc brwi - Po co pijakom wycinki o... Podniosłam pierwszy lepszy skrawek gazety. - O wypadku samochodowym dwie przecznice stąd? - zapytała. - Nie żebym się znała, ale to nie do końca wygląda jak...

 Nie dokończyła ponieważ za mną stał mężczyzna z bronią wcelowaną w nas.

- Super, skarbie odwróć się - poprosiła celując bronią w obdartusa.

- Coście za jedni?! - krzyknął wymachując bronią

Podniosłem ręce i powoli odwróciłem się do mężczyzny.

- Spokojnie, proszę pana... - odsunąłem się do tyłu lekko zasłaniając dziewczynę ciałem. - Szukamy naszego... Psa.. uciekł, a widzieliśmy, że był tutaj. - skłamałem, co facet chyba łyknął. - Proszę daj nam spokój... Chcemy tylko odnaleźć psa. - podszedłem do niego i przyłożyłem mu broń do skroni. - Albo stąd wyjdziesz, albo sprzedam ci kulkę w łeb. - warknąłem na niego.

- Dobra, dobra, dobra! Już stąd idę! - wystraszył się mojej broni.

pow. Ruby

- Chwila kim Pan jest? - zapytałam zanim wyszedł. Mężczyzna spojrzał na mnie nie ufnie.
- Znam cię gówniaro - warknął ignorując moje pytanie.
- Mnie? Przepraszam, ale skąd? - dodałam słysząc wrogość w jego głosie.
- Przez ciebie straciłem robotę! - wrzasnął.

Stałam osłupiała.

Kim jest ten gość i dlaczego mnie zna, a ja jego nie?

- Nie rozumiem - odparłam. 

Mikołaj wziął go za koszule, i rzucił metr przede mnie.

- Gadaj! - wrzasnął na niego. Przyłożył mocniej pistolet do jego skroni. - Czego nie słyszysz? Gadaj! - wrzasnął ponownie i strzelił w ziemię, koło niego. Był dosyć zdenerwowany, by wycelować mu w głowę i strzelić, ale tego nie zrobił. - Jaką robotę przez nią straciłeś? Gadaj! Albo naprawdę sprzedam ci kulkę! - trzymał broń przy jego skroni.

- Nimfa, spokojnie - poprosiłam i spojrzałam mu w oczy.

Nie jestem głupia i imienia nie powiem.

- Teraz z bandytami trzymasz suko? - zaśmiał się nadal leżąc na ziemi.
- Słuchaj, chciałam być miła, ale to utrudniasz - westchnęłam - A teraz powtórzę pytanie: Kim Pan jest?
- Już nie pamiętasz? - zapytał prześmiewczo.
- Nie, nawet Pana nie znam - odpowiedziałam kiwając przecząco głową.
- Byłem policjantem...
- Ooo świetnie! Kolejny glina czegoś ode mnie chce - syknęłam zła.
- Brałem udział w pościgu, pojechałaś na motorze dziwną trasą, przez ciebie miałem wypadek! Falcone pojechał za tobą obiecując, że wróci, a nie wrócił - odpowiedział wręcz plując jadem.

 Stałam i wpatrywałam się w niego.

- Stwierdzili, że moja chęć wypatroszenia cię to stres pourazowy i mnie zwolnili!
- To nie moja wina, że wywalili cię z pracy - odparłam.
- Wszystko to twoja wina! Teraz jeszcze szlajasz się z przestępcami, pewnie dajesz im dupy? - uśmiechnął się chamsko. Zdenerwowałam się i kopnęłam go w ryj.

pow. Mikołaj

- Jak mam być spokojny kochanie? - powiedziałem dość spokojnie. Przestępcami? Może i racja.. Policja mnie szuka, ale jakoś mało skutecznie. - Nie jestem żadnym przestępcą! - warknąłem i już miałem się rzucić na niego z łapami, ale nie zrobiłem tego. Przyłożyłem tylko bardziej pistolet do jego głowy i ponownie zacząłem na niego warczeć. - Wyjdź i nie wracaj. Ten temat jest skończony. I odpowiem za nią. Nie daje nikomu dupy! - strzeliłem znowu koło niego. - Nie zabije cię pod jednym, kurwa warunkiem. Zostawisz nas w spokoju i przestaniesz ją w tym momencie nękać. Inaczej naprawdę zrobię ci krzywdę. Teraz nie żartuje! - powiedziałem w miarę spokojnie, ale trzymając pistolet nadal koło jego skroni.

pow. Ruby

 Stałam i przypatrywałam się temu z kamiennym wyrazem twarzy. Już rozumiałam o co chodzi z wycinkami z gazet. Pamiętam samochód, który wjechał w budynek i to faktycznie było dwie przecznice stąd.

Przeszłość mnie dopadła

Nic nie powiedziałam, tylko patrzyłam jak mężczyzna podnosi się i wybiega z hali lekko kulejąc. Ciekawe czemu kuleje. Nie, nieważne.

- Chuj, jak go zobaczę to po prostu strzelę - westchnęłam mnąc skrawek gazety trzymany w ręce.

pow. Mikołaj

- Już rozumiem.. Czemu mi tego od razu nie powiedziałaś? - czułem ból. - Przecież.. Kochanie, pomógłbym ci.. - podszedłem do niej i ją przytuliłem. Potrzebuje teraz wsparcia, które ode mnie otrzymuje. Kocham ją bardzo i nie chcę, żeby cierpiała. - Skoro ta przeszłość przychodzi do ciebie.. Zabij ją.. Nie chcę cię do niczego namawiać, ale ona będzie się za tobą ciągnąć jednak.. - westchnąłem i pocałowałem ją w czoło. - Będzie dobrze tak? Będzie.. Obiecaj mi to... - spojrzałem jej głęboko w oczy, moje były przepełnione łzami. Czułem, jakbym miał się zaraz znowu popłakać.

- Będzie... Już jest - przytuliła mnie. - Wróćmy do sprawdzania okolicy - oznajmiła i namiętnie mnie pocałowała. - Chodźmy, już na pewno nie spotkamy żadnego świra - rzuciła i pociągnęła mnie za rękę. 

Zarumieniłem się. - Dobrze chodźmy. - powiedziałem uśmiechnięty i ruszyłem dalej. Szliśmy do kolejnego hangaru. Miał numer pięć. - Czy to nie tutaj był Harry? - spojrzałem na spalony wrak. Było to jakieś auto. Przełknąłem ślinę, dla mnie to straszne. - Straszne... - spojrzałem na wrak ponownie. - To.. wasza sprawka? - wszedłem do hangaru i zobaczyłem zaschniętą już plamę krwi. Zrobiło mi się aż niedobrze. - Eh.. Niedobrze mi... - spojrzałem znowu na plamę krwi.

- Coś musiałyśmy zrobić - odpowiedziała idąc za mną. - Skarbie, to tylko krew - zaśmiała się. Obeszliśmy pozostałe hangary. - Wygląda bezpiecznie i wiemy gdzie można ustawić obstawę - pocałowała mnie w policzek. - No to jedziemy do bazy - rzuciłam i wsiedliśmy do samochodu jadąc w kierunku bazy. 

===


1156 słów

Mam nadzieję, że podobają się wam te wątki.. :D

Gangsterska MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz