Harry
*****
Siedziałem cierpliwie w fotelu w ciszy i przyglądałem się swoim gościom. Po drugiej stronie biurka siedział mój asystent wraz ze swoją Omegą. Aiden nerwowo tupał stopą, aż cała jego noga się trzęsła, co mnie denerwowało. Jego towarzysz, niższy szatyn w skupieniu zapoznawał się z warunkami umowy. Skubał zębami swoją dolną wargę. Wyglądał na przerażonego, trochę też zbladł, co nie umknęło mi uwadze.
- Może napijesz się wody, Louis? - zapytałem, zwracając się do Omegi.
Mój głos wyrwał chłopaka z zamyślenia. Szybko uniósł głowę i przez chwilę wpatrywał się we mnie niebieskimi tęczówkami, zapewne nie wiedząc co powiedziałem. Sięgnąłem po dzbanek z wodą i nalałem do jednej ze szklanek. Następnie podsunąłem naczynie do szatyna.
- Napij się wody, proszę - powiedziałem spokojnie.
- Och, tak, dziękuję - odparł speszony chłopak i sięgnął po szklankę, wypijając wszystko na raz.
Po chwili odłożył puste już naczynie i ponownie spojrzał na dokument. Uśmiechnąłem się lekko, czego nie zdążył już zobaczyć. Śledził uważnie kolejne linijki tekstu, aby niczego nie pominąć.
- Czy możesz już podpisać? - zapytał mało uprzejmie Aiden. - Pan Styles zapewne nie ma za wiele czasu na twoje zastanawianie się.
- J-ja...
- Mam dużo czasu - odparłem, patrząc z niezadowoleniem na drugą Alfę. - Louis ma prawo ze wszystkim się zapoznać i dopiero wtedy podejmie decyzję.
- Naturalnie - uśmiechnął się sztucznie Grimshaw. - Nie chciałem, aby tracił pan swój cenny czas...
Odwróciłem spojrzenie od mężczyzny i skierowałem je teraz na młodszego mężczyznę. Mogłem przysiąc, że słyszałem jego głośne bicie serca. Całe to spotkanie musiało być dla niego cholernie stresujące, czemu się nie dziwiłem. Decyzja jaką podejmie sporo zmieni w jego życiu.
- Louis... - usłyszałem ciche syknięcie Alfy, a po chwili musiał chyba kopnąć stopę szatyna pod biurkiem, gdyż Omega aż drgnęła.
- Ja... chyba tak... podpiszę - powiedział z wahaniem. - Zgadzam się, tak myślę...
- Widzi pan? Mówiłem, że Louis będzie do tego idealny, nie pożałuje pan, dzieciak będzie piękny i...
- Panie Grimshaw, czy mógłby pan dla mnie coś zrobić? - zapytałem, przerywając jego bezsensowną paplaninę.
- Z przyjemnością, czego panu potrzeba?
- Zrobiłbyś odbitkę tych dokumentów? - zapytałem, wyjmując z jakiejś szuflady stos kartek.
Sam nawet nie wiedziałem co to było. Miałem mały bałagan w biurku i nigdy nie znalazłem czasu, a tak naprawdę chęci by to zmienić, posprzątać. Najważniejsze dokumenty uzupełniałem na bieżąco. Podałem kartki Aidenowi, który z zaskoczoną miną wziął je ode mnie. Miałem nadzieję, że zejdzie mu się z tym co najmniej przez godzinę.
- To wszystko? - zapytał.
- Potrzebuję każdego po dwie kopie - powiedziałem z udawanym ubolewaniem. - To dosyć pilne, bo mam spotkanie za godzinę. Nie chcę wysyłać sekretarki, oczywiście doliczę panu tę przysługę do premii.
- Z miłą chęcią się tym zajmę - powiedział z szerokim uśmiechem.
Wstał z fotela i ruszył do drzwi. Chwycił za klamkę i dopiero wtedy sobie o czymś, a raczej o kimś przypomniał. Spojrzał na swoją Omegą ze zmarszczonym czołem. Przez chwilę się nad czymś zastanawiał.
CZYTASZ
Sweet but not mine ~Larry A/B/O
FanfictionJak sprawić, aby Omega się w tobie zakochała? Albo inaczej... jak sprawić, aby zajęta Omega zwróciła na ciebie swoją uwagę? Czy fakt, że nosi pod sercem twoje dziecko coś zmieni? A może trzeba pozbyć się rywala, jakim jest obecny partner Omegi? Lou...