44. Plany

6.8K 346 171
                                    


Harry


Siedziałem w swoim gabinecie, bawiąc się długopisem. Naprzeciwko mnie siedział Liam.  Marszczył brwi, kiedy spoglądał na kartkę przed sobą. Zastanawiałem się co siedzi w jego głowie, o czym myśli. Trochę już się niecierpliwiłem i denerwowałem. Cisza jaka między nami zapadła zdawała się przedłużać. To było niekomfortowe.

- Nie, Harry- powiedział, kręcąc przy tym głową. - To głupi pomysł.

Odłożył kartkę na biurko między nami. Oparł się wygodnie na fotelu i wzrok utkwił we mnie. Ciężko przy tym westchnął.

- Posłuchaj, nie sądzę, aby to był dobry pomysł, jest... niedopracowany? - powiedział ostrożnie.

Mruknąłem cicho, oczywiście nie zgadzając się z jego zdaniem, ale w sumie po to dzieliłem się swym pomysłem z Liamem. Chciałem opinii i właśnie ją dostałem, choć nie do końca mi się podobała. Liczyłem, że poprze mój pomysł.

- Dlaczego nie? - zapytałem. - Wydaje się dobry... tak myślę...

- A czy Louisowi się to spodoba?  - zapytał sceptycznie. - Nie sądzę, aby to było mu potrzebne. Owszem, wyjazd na jakieś wczasy jest okej, ale po co kupować mały domek na jakiejś wyspie, skoro będziecie tam może maksymalnie raz w roku?

- Nie spodoba się... - Wypuściłem powietrze ze świstem. - Może masz rację... Chciałem tylko zaplanować jakieś odjazdowe, wyczesane wakacje.

- Mówisz jak Will  - powiedział i cicho się zaśmiał. - Dzieciaki wiedzą o twoim pomyśle?

- Tak, William jest zadowolony z mojego pomysłu, ale Alec nie chce nigdzie się stąd ruszać ze względu na Zacka, a Nathaniel... cóż on żyje we własnym świecie - powiedziałem.

Liam tylko się zaśmiał. Poprawił swój garnitur i popatrzył na mnie uważnie.

- Alec może zostać u nas, w końcu i tak większość czasu spędza z Zackiem - stwierdził, podnosząc się powoli z fotela. - Muszę się już zbierać, do zobaczenia wieczorem? Pamiętasz o grillu?

- Tak, wpadniemy do was z Lou i dzieciakami - zapewniłem, również wstając.

Odprowadziłem Liama do drzwi. Sam musiałem zająć się papierkową robotą. Czas w pracy zdawał się okropnie dłużyć. Chciałem już być z bliskimi mi osobami. Wciąż jednak musiałem pamiętać o swoich obowiązkach w firmie.  W ciągu pracy wykonałem dwa telefony, by dowiedzieć się co słychać w domu. Louis zajmował się domowymi obowiązkami. Robił pranie, kiedy zadzwoniłem za pierwszym razem. Lubiłem słuchać jego głosu, nawet jeśli tylko przez słuchawkę kiedy byłem w pracy.

Gdy wróciłem do domu, pomogłem swojemu mężowi w dokończeniu obiadu. Podczas posiłku bliźniaki jak zwykle się przepychały, a Will próbował przekrzyczeć hałas, opowiadając mi o swoim spędzonym dniu.

- Nath, Alec uspokójcie się, proszę - powiedział Louis, mierząc surowym spojrzeniem chłopców.

- Chłopcy - powiedziałem głośno, w końcu przerywając ich wygłupy. - Jedzcie, zanim obiad wystygnie.

Louis uśmiechnął się wdzięcznie, co odwzajemniłem. Wysłuchałem teraz najstarszego syna wciągając się z nim w rozmowę. Następnie Nathaniel wspomniał, że w kinach ma lecieć jakaś bajka o smokach ,którą bardzo by chciał obejrzeć. Jego pomysł poparli chłopcy. Obiecałem, że jak będą dobrze się sprawować na grillu u Payne'ów,  pójdziemy do kina.

- Znów ich rozpieszczasz - zauważył Louis.

Byliśmy już po obiedzie. Pomagałem mu posprzątać. Myłem talerze, oddając je następnie do wytarcia szatynowi. Uśmiechnąłem się niewinnie i wzruszyłem ramionami.

Sweet but not mine ~Larry A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz