15. Obiecuję

1.4K 106 15
                                    

Po lekcjach, ze szkoły Petera od razu odebrał Stark i zgodnie z umową ruszyli w drogę do bazy Avengers. Nastolatek chciał trenować z Capem trochę walki wręcz i o dziwo blondyn się na zgodził. Tego dnia widać było, że chłopak ma o wiele lepszy humor, ale nadal nie na tyle dobry, żeby podzielić się tym, co go męczy ze Starkiem. Chciał być z nim szczery, ale po prostu bał się, że wyjdzie na takiego, co podsłuchuje cudze rozmowy, co akurat z jego wyostrzonymi zmysłami nie byłoby aż takie trudne. Mógł usłyszeć to nawet przypadkiem. Natomiast Tony był święcie przekonany, że zrobił coś, co zraniło Petera, a nawet o tym nie wiedział. Od kiedy wziął Petera pod swoje skrzydła, nie bywał aż taki chłodny i surowy jak wobec Spider-man'a. Co jak co, ale to akurat w kwestii Petera oznaczało dwie różne osoby i Tony zdawał sobie z tego sprawę. To było zupełnie coś innego niż jego przypadek. Stark i Iron Man to była spójna jedność, te dwie role łączyły się w jedno, a tu Spider-man i Peter to dwa różne przypadki. Jeden z nich był odważnym bohaterem, który nawet oddałby życie za kogoś, a drugi był najzwyklejszym nastolatkiem z problemami w szkole. Dlatego Tony bywał naprawdę konkretny w kwestii Pajączka, ale Petera próbował traktować o wiele lepiej, dlatego miał z tyłu głowy, że może gdzieś zatarły mu się wyznaczone przez Petera, granice.

-Peter, skup się. - zwrócił w końcu uwagę Rogers, kiedy po raz kolejny przyłapał chłopaka na totalnym rozkojarzeniu.

-Już, przepraszam. - westchnął cicho i stanął w gotowości do ewentualnej obrony.

-Jesteś w całkiem innym świecie. Może lepiej spotkać się kiedy indziej? - zapytał blondyn.

-Nie, nie. Będzie już lepiej. - uśmiechnął się lekko nastolatek.

-Widzę, że coś jest na rzeczy, więc? - zaczął drążyć Rogers.

-Może rzeczywiście to nie jest mój dzień. - Peter usiadł pod ścianą. - Pewnie miałbyś lepsze plany, gdybym w porę odmówił.

-Nie, skąd. Nie szkodzi. Czasem się zdarza gorszy dzień, a tego nie przewidzisz. - uśmiechnął się do niego i usiadł naprzeciwko, podając butelkę wody. - Stało się coś, czy tak po prostu trafił się gorszy czas?

-J-ja sam nie wiem. - odpowiedział cicho chłopak.

-Jeśli chcesz, możesz mi powiedzieć, może jakoś ci pomogę albo chociaż wysłucham. - zaproponował Kapitan.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł. - próbował się wykręcić na początku, ale szybko poczuł, że to może być ten moment, w którym w końcu zrzuci z siebie ciężki kamień. - Bo ja się boję, że Pan Stark mnie wyrzuci z domu za niedługo. Wczoraj już go prosiłem, żeby mnie oddał. Nie chcę skończyć sam. - powiedział w końcu, łamiącym się lekko głosem.

-Co takiego? - zdziwił się Steve i to nie mało, o prawie uchylił usta, słysząc, co mówi. - Peter, skąd w ogóle przyszło ci coś takiego do głowy? Stark bardzo się cieszył, kiedy mógł cię wziąć do siebie i zaopiekować.

-Tak, ale to było wtedy. Teraz będzie miał do opieki coś ważniejszego niż nic niewartą sierotę, którą wziął do siebie z litości. Nie będzie mnie dłużej tam chciał. Lepiej, jak mnie odda. - stwierdził Peter.

-Nie mów tak o sobie przede wszystkim. Czemu uważasz, że nie będzie cię chciał, co akurat jest absurdalne. - dodał jeszcze niebieskooki.

-Pan Stark będzie miał swoje dziecko za kilka miesięcy, a ja będę tylko problemem. Zepsuje mu wszystko. Nie powinienem psuć komuś rodziny, bo moja się zepsuła. - wyjaśnił szybko.

-Nie wiedziałem. - uśmiechnął się Steve. - To chyba tym bardziej nie powinieneś się obawiać, że nie będzie cię chciał.

-Będzie miał swoje dziecko, a ja jestem niczyj. Nie będę potrzebny. - upierał się dalej nastolatek.

-Oj, Peter. Myślisz nie w tę stronę. Nie jesteś rybką w akwarium, którą można sobie wywalić, kiedy się znudzi, bo nie będzie szkoda. Tony doskonale zdawał sobie sprawę, że będziesz tam na dłużej i bardzo się cieszył. Na pewno nie zmieni zdania w tak ważnej sprawie, bo jedna rzecz ułożyła się inaczej, niż każdy się spodziewał. - zapewnił go Rogers.

Jak się okazało rozmowa na ten temat, była potrzebna. Od razu widać było, że Peter miał o wiele lepszy nastrój. Co prawda nie było to zapewnienie ze strony samego Starka, ale było to na pewno bliskie prawdy. Kapitan wiedział, co mówi, bo znał Tony'ego i wiedział, jak można było się czuć w tej sytuacji na miejscu nastolatka. Peter mimo wszystko poprosił, żeby Rogers odwiózł go po ich spotkaniu do mieszkania ciotki. Ten spełnił jego prośbę, ale też od razu wtedy pojechał do wieży. Musiał wyjawić przyjacielowi, co dręczy chłopaka, bo domyślił się, że pewnie Tony sam się zdążył o wszystko obwinić. Powiedział mu o temacie ich rozmowy i było widać, jak Stark odetchnął z ulgą, że chodziło tylko o to. Zebrał się od razu i pojechał do mieszkania, gdzie przebywał Peter, bo musiał jak najszybciej wyjaśnić mu wszystko. Popędził na górę i wszedł od razu do mieszkania.

-Peter, jesteś? - zapytał, wędrując do salonu.

-Emm no jestem. - odezwał się chłopak, wchodząc do tego samego pomieszczenia. - Chciałem tylko na chwilę tu wejść, naprawdę. Wróciłbym i miałem nawet dzwonić za parę chwil... - zaczął się tłumaczyć szybko, ale przerwał mu uścisk Starka, który, gdy tylko go zobaczył, podszedł do niego i mocno przytulił.

-Ty mały głupi dzieciaku. - stwierdził, tuląc mocniej. - Jak mogłeś wpaść na tak debilny pomysł, że cię wyrzucę z domu? - odkleił się od zdziwionego nastolatka i uśmiechnął ciepło. - To najgłupszy pomysł, na jaki wpadłeś. To, że ja i Pepper będziemy rodzicami, nie zmienia tego, że też jesteś członkiem naszej rodziny. Nigdy cię nie wyrzucę i już więcej tak nie myśl. - powiedział, wpatrując się w niego.

-Na-naprawdę uważa Pan, że jestem członkiem rodziny? - zapytał nieco zaskoczony, bo nie widział siebie tam jako kogoś takiego.

-A niby kim? Peter, naprawdę z ciebie okropny głuptas. Jesteś członkiem mojej rodziny i teraz będzie ona po prostu większa. - zapewnił Tony.

-I nie zostawi mnie Pan? - zapytał jeszcze na zapas, Peter.

-Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię, co by się nie działo. - odpowiedział pewnie Stark i w moment to on tkwił w uścisku chłopaka.

-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - Peter wtulił się w miliardera bardziej.



Kolejny rozdział: Bliskie spotkania

Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz