37. Pamięć bywa ulotna

536 37 44
                                    

Zemo ze swoim obecnym zakładnikiem dojechał do miejsca, gdzie znajdowała się kolejna jego kryjówka. Ze względu na to, że jego plan po raz kolejny nie wypalił już zdążył przygotować drogę ucieczki. Nie miał, czego dalej szukać w kraju, dlatego już czekał na niego samolot, który miał go zabrać do Moskwy. Zostało mu jeszcze tylko usunięcie jednego z najważniejszych dowodów, więc dlatego musiał zabrać ze sobą Starka. Kilka chwil później agenci przygotowywali narzędzia do zajęcia się ich gościem. Kiedy unieruchomili miliardera, Zemo czekał aż ten odzyska przytomność. 

-Witam ponownie. - przywitał Tony'ego, Zemo.

-Nie odpuścisz sobie? - zapytał jeszcze na wszelki wypadek Stark.

-Nie zamierzam. Mimo, że nie do końca wiedziałeś, co robisz to wiedziałeś, jakie będą konsekwencje. - uśmiechnął się Zemo.

-Nie przeze mnie plan nie wypalił. - próbował się bronić Stark. - Nic nie wygadałem i robiłem, co kazałeś. 

-Rogers zorientował się po tobie. Z resztą nie ważne. - zrezygnował z dyskusji. - Wystarczy mi fakt, że wiesz już za dużo. Chłopcy się tobą zajmą i odstawią do domu. 

-Chwila! Ile ty chcesz zrobić? - zapytał lekko zdenerwowany brunet, bo wiedział, co miało się wydarzyć po nieudanej misji. 

-Tyle, żeby Ci najważniejsi dla Ciebie cierpieli na nowo. - wyjaśnił Zemo. - Zapomnisz tyle ile uznam za stosowne i wierz mi, że prawdopodobnie nigdy nie przypomnisz sobie nic z tego, co stracisz. 

-Zapomnij mi misje i nasze układy, ale resztę zostaw w spokoju. - zażądał Stark.

-Nie ty decydujesz. - warknął na niego. - Lepiej się naciesz wspomnieniami o swoim pseudosynusiu, bo już za chwilę nie będziesz wiedzieć kim on nawet jest.

Zemo zebrał się z pomieszczenia, informując swoich współpracowników, że będzie czekać za nimi w samolocie. Zostawił przerażonego miliardera ze swoimi ludźmi i oczekiwał, że dzięki temu chociaż zniszczy komuś życie na tyle, żeby mieć z tego satysfakcję. Proces, który miał pozbawić Starka części pamięci wyglądał bardzo podobnie, jak ten dzięki któremu mógł nim wcześniej manipulować. Tony nie mógł za wiele zrobić i jedyne, co próbował zrobić to na siłę przywoływał ciągle na nowo jedno z ostatnich wspomnień z Peterem, bo utraty tego bał się najbardziej. Niestety mimo, wielkich starań po chwili nie wiedział nawet, co próbował przywołać przed oczy. Z chwilowego transu wyrwał go odgłos wywarzanych metalowych drzwi. Zerknął od razu w tamtym kierunku, a wszyscy agenci wynieśli się z pomieszczenia dołączając do Zemo. W kilka chwil obok niego znalazł się Rogers i chciał, aby ten wrócił z myśleniem na ziemie, ale na ten moment było to niemożliwe i spotkał się tylko z pustym spojrzeniem brązowych oczu, wpatrujących się w niego. Kiedy udało im się przetransportować Starka do bazy, Steve próbował skontaktować się z Peterem, ale przez cały ten czas było to bezskuteczne.


Peter rozgaszczał się na kolanach swojego chłopaka, a od alkoholu szumiało mu w głowie bez przerwy. Tym razem racjonalne myślenie w niczym mu nie przeszkadzało i nie zamierzał protestować, kiedy dłonie blondyna znalazły się pod ubraniem. Chciał, żeby ten zrobi kolejny ruch, dlatego podgryzł lekko wargę sportowca. Po tym nie musiał długo czekać aż dostał, co chciał i znalazł się na łóżku pod większym chłopakiem. Ten zajął się obcałowywaniem szyi bruneta, jeżdżąc dłońmi dalej po jego bokach.

-Tym razem nie zwiejesz? - zapytał, podgryzając mu płatek ucha.

-Nie zamierzam. - skamlnął cicho chłopak. 

-To dobrze. - uśmiechnął się i wpił znowu w usta bruneta.

Przyjemny dreszcz przeszedł przez ciało Petera, więc chwycił od razu za pasek spodni chłopaka i zaczął rozpinać. Nie minęło kilka chwil, a oboje pozbyli się z siebie wierzchniej części ubrań. Peter w końcu miał okazję przyjrzeć się bliżej bliźnie na brzuchu chłopaka i szybko przejechał tam dłonią, uśmiechają się lekko. Naprawdę podobały mu się takie smaczki na kimś i od razu zaczął dotykać wszystkiego dookoła. Blondyn mruknął tylko kilka razu od dotyku i wykorzystał chwilę nieuwagi pozbywając się reszty zbędnego materiału z Petera, ale kiedy się zorientował, że nie ma na sobie już nic na jego twarzy pojawił się szybko rumieniec. Był o wiele odważniejszy, ale jednak nadal nie czuł się na tyle pewnie, żeby być gotowy pokazać się w ten sposób przed kimkolwiek.  Simon zerknął od razu na jego twarz i uśmiechnął się lekko. Podobał mu się widok zawstydzonego nastolatka, dlatego wgapiał się w niego przez dłuższą chwilę. 

-Ślicznie wyglądasz, jak jesteś taki rumiany. - powiedział, przejeżdżając mu dłonią po policzku.

-Ughm, zamknij się. - wykrztusił po chwili chłopak, zsuwając z niego resztę ubrań, a potem przeniósł spojrzenie na jego twarz. - Nie słodź już tak. - skomlnął i pociągnął go lekko za włosy, żeby móc przykleić do jego ust.

Przez lekkie pociągnięcie oboje zetknęli się ze sobą i przyjemne ciepło dało im znać, że podążają już w dobrym kierunku. Całowali się zachłannie, kiedy blondyn skupił się na jeżdżeniu dalej dłońmi po brzuchu chłopaka aż do czasu, gdy jego dłoń znalazła się na pośladku i zacisnęła lekko. Wsunął powoli w niego palce i kręcił nimi chwilę w środku, wsłuchując się w ciche sapnięcia. Niewiele myśląc, Peter zaczął specjalnie jeszcze ocierać domagając się więcej, chociaż do końca nie wiedział, co to więcej będzie oznaczać dokładnie. 

Po chwili wsłuchiwania się w ciche skamlanie Simon starał się jeszcze chwilę skupić na szykowaniu wnętrza chłopaka i żeby odwrócić jeszcze trochę uwagę, zaczął podgryzać go lekko po szyi. Peter od razu odchylił nieco głowę do tyłu i przymknął oczy, wyczekując na kolejny ruch. Nie czekał za wiele czasu, kiedy poczuł w środku lekkie napięcie i w moment spiął się odrobinę bardziej, ale szybko pożałował i stęknął zerkając na blondyna. Usta nastolatków znów ponownie się spotkały w uspokajającym pocałunku, a gdy tylko brązowooki rozluźnił się trochę, Simon wykorzystał moment aby wedrzeć się w niego jak najgłębiej. Peter jęknął od razu wbijając mu paznokcie w plecy i wcale nie delikatnie, ale mimo wszystko starał się rozluźnić, bo już zdążył się zorientować, że może być to przyjemne, gdy jeszcze gościły nim palce.

Peter szybko owinął się nogami wokół chłopaka, wystawiając się tym jeszcze bardziej, ale żeby czymś się zająć badał rękami ciało blondyna. Chciał w ten moment zapamiętać, jak najwięcej, jakby miał nigdy więcej nie mieć do tego okazji. Kiedy obojgu nie chciało się dłużej czekać, blondyn przykleił się do szyi Petera, poruszając lekko biodrami. Dzięki temu mógł doskonale wsłuchać się w jego reakcję i wiedział, kiedy może pozwolić sobie na więcej i gdy skomlnięcia powoli zmieniły się w ciche pojękiwanie, przysunął sobie biodra chłopaka bliżej i przyśpieszył nieco ruchy. Dokładnie wyszukał odpowiedniego punktu i tam skupił się na swoich działaniach. Obmacywał w tym czasie boki i uda chłopaka, obcałowując co jakiś czas szyję i zostawiając tam ślady. Kiedy robiło się zbyt przyjemnie Peter nie wiedział, co ze sobą zrobić, więc zaciskał się bardziej, a to dawało odwrotny efekt od tego, którego oczekiwał. Chcąc uciszyć się trochę zaczął podgryzać Simona po ramionach i wsłuchiwał się w ciche mruknięcia, które jeszcze bardziej nakręcały i nie pozwalały żadnemu z nich zostać z trzeźwymi myślami. 


Stark siedział od godziny w swoim pokoju w bazie i kompletnie zdezorientowany obserwował krzątaninę wokół niego. Ciągle ktoś pytał o jego samopoczucie, Banner sprawdzał czy aby na pewno nie został ranny w czasie chwilowego zagarnięcia przez Zemo. 

-Nie mogę dodzwonić się do Petera. - powiedział Kapitan, wchodząc do pokoju z telefonem w dłoni.

-Próbuj dalej. - zarządziła rudowłosa i spojrzała na Tony'ego. - A ty się nie zaczynasz martwić?

-Dlaczego? - odparł od razu.

-Bo Peter od dłuższego czasu nie odbiera? - zapytała, wiedząc, że normalnie miliarder odchodziłby już od zmysłów.

-Nie rozumiem w czym problem. 

-Nie martwisz się? - zdziwił się Rogers.

-Ale o, co? - zmarszczył brwi brunet.

-O Petera. - odpowiedziała Natasha, przyglądając się rozmówcy.

-O kogo? - zdziwił się Stark i zerkał po każdym.

Dwójka przyjaciół spojrzała po sobie od razu z lekkim zdziwieniem, ale zdali sobie sprawę, że Stark wcale nie żartuje. Nie wiedzieli, czy gorsze jest to, że nie pamięta czegoś, czy to, że konkretnie nie pamięta Petera. Musieli, jak najszybciej skontaktować się z nastolatkiem i sprowadzić go do bazy. Obydwoje liczyli, że po spotkaniu ze Starkiem temu powróci pamięć. Był już środek nocy, dlatego Rogers postanowił pojechać do wieży z samego rana i stwierdził, że być może Peter mocno spał, dlatego nie odbierał telefonu. W każdym razie tym zamierzał zając się rano, a Natasha przypilnowała, żeby Stark nigdzie się nie wymknął dopóki nie ustalą, co dokładnie się stało.



Kolejny rozdział: Znowu samotność

Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz