19. Przesłuchanie

1.1K 83 5
                                    

Stark, kiedy tylko znalazł się na miejscu, udał się do biura Fury'rgo, żeby dowiedzieć się dokładnie, co się stało. Miał tylko ogólne pojęcie, co się wydarzyło, ale nie zdążył przejrzeć zapisu zdarzenia z kamer i rejestratora ze stroju. Zdenerwowany wpadł do biura i wysłuchał częściowej litanii ciemnoskórego o braku odpowiedzialności, czyli praktycznie to, co słyszał za każdym razem, kiedy się spotykali. Tym razem ich spotkanie urozmaicił film. Nagrania, którego nikt nie chciałby widzieć. Przeglądanie zapisu ze stroju Spider-man'a była przerażające. Stark nie wiedział, co na ten temat myśleć w obecnej sytuacji. Nastolatek, który ze śmiechem ranił mężczyznę bez większego powodu. Krew i krzyki z nagrania mieszały się z nerwowym oddechem miliardera. Nie za wiele mógł zaradzić w tej chwili na to wszystko. Nie mógł zaprzeczyć, że to się nie wydarzyło. To bolało najbardziej. Dla Tony'ego jasne było, że nie jest to wina Petara, że coś musiało się wydarzyć, zanim do tego doszło. Kilka minut później dowiedział się, że chłopaka próbowano przesłuchać i to bez jego zgody, ale nie poszło to zgodnie z planem, dlatego Fury został wezwany pod salę przesłuchań. Stark oczywiście popędził za nim, nawet nie pytając o zgodę. Kilka minut później przed salą przesłuchań wrzała dyskusja między Fury'm a Starkiem w związku z tym cholernym przesłuchiwaniem.

-Dałem Ci możliwość sprawowania nad nim pieczy, ale jak widać, to się nie sprawdza. Kończysz. - wywnioskował Fury.

-Nie. Proszę nie. Ja to wszystko wyjaśnię jakoś. Sprawdzę o, co chodzi. Fury to jeszcze dziecko. - próbował na spokojnie podejść do sprawy, Tony.

-Dziecko morderca. - syknął Nick.

-Na pewno nie. Od jakiegoś czasu coś jest dziwnie. Peter zachowuje się zupełnie inaczej niż do tej pory. - wyjaśnił szybko.

-To było zareagować w porę. Wtedy ty byś zrobił, co tam uważasz. Teraz to my się nim zajmiemy i po swojemu. - zarządził Fury.

-Fury, proszę. Nie znasz go. To nic Ci nie da. Będziesz miał efekt odwrotny od zamierzonego. - próbował go przekonać. - Lepiej znajdźcie Wade'a, a nie męczycie mojego dzieciaka.

-Już nie twojego. Nie nadajesz się na mentora ani na rodzica. - warknął na niego jednooki. - To jest najlepszy dowód na to. Jest u Ciebie kilka miesięcy, czy tam tygodni i widać, jak to się skończyło.

-To nie przeze mnie. Mówię Ci, znajdź Wilsona! To nie jest wina Petera. - zapewniał Stark.

-Widziałeś nagrania. Nie podstaw wierzyć, że to nie jego wina. - podsumował Fury, zgarniając papiery. - Zabił człowieka.

-Ale ja mam. Ja mu wierzę. - powiedział twardo Stark, ale nawet to nie pomogło zmienić zdania szefa Tarczy.

-On zbyt panikuje, żeby cokolwiek z niego wyciągnąć. - wyjaśnił jeden z agentów, który właśnie opuścił małe pomieszczenie. - Do tego widać, jak reaguje na mówienie o Wilsonie.

-Więc, co w związku z tym? - dopytał Fury.

-Na tym etapie uważam, że na pewno nie zrobił tego z własnej woli. Wade mógł go do tego zmusić, ale nie opowie nam o tym teraz, jak widać. - podsumował agent, zdając sobie sprawę z w jakim krytycznym stanie psychicznym jest nastolatek.

-W takim razie przetrzymamy go, dopóki mu się nie odmieni. - zdecydował jednooki.

-Panie Stark, ja się boję! - krzyknął zrozpaczony chłopak, kiedy zauważył swojego opiekuna.

-Fury kurwa, odpuść już. Widzisz, że to nic nie da. Daj mu wrócić do domu. Przecież nie ucieknie. - wtrącił się Stark, który próbował już coś wymyślić od kilku minut, a słowa Petera jeszcze ruszyły jego uczucia.

-Chłopak tu zostaje. - warknął Fury i zniknął w swoim biurze.

-Się kurwa zdziwisz. - powiedział pod nosem Stark.

Agent, który zajmował się, obserwacją przesłuchania nastolatka, zerknął tylko na miliardera i westchnął ciężko. Peter w pokoju przesłuchań spanikował wcześniej do tego stopnia, że siedział zwinięty w kulkę w kącie, trzęsąc się i tym razem błagając, by głos w głowie raczył się ujawnić i mu pomóc. Dwóch agentów Tarczy stało nad nim i próbowało pilnować. To znaczy, gdyby jeszcze było czego, bo trzęsąca się galareta ma średnie szanse na ucieczkę. Stark miał już w głowie desperackie kroki zabrania Petera bez względu na zgodę lub jej brak od Fury'ego. Kierował się już nabuzowany do drzwi od pomieszczenia, ale drogę zaszedł mu agent, z którym przed chwilą rozmawiał z jednookim szefem. Tony już miał coś zrobić, ale ten wręczył mu przepustkę w dłoń.

-Tylne wyjście w zachodnim skrzydle za pięć minut. - powiedział krótko.

Stark od razu zrozumiał przekaz i popędził w wyznaczone miejsce. Agent natomiast pod pretekstem znalezienia miejsca dla ich podejrzanego zabrał chłopaka z sali przesłuchań i wędrował korytarzami. Peter rozglądał się tylko nerwowo, szukając spojrzeniem Starka, ale nigdzie go nie widział. W moment zrobiło mu się jakoś dziwnie pusto w środku. Wlekł się za agentem, obserwując, dokąd go prowadzi, a w międzyczasie zerkał też, czy może Wade się opamiętał i przyszedł po niego, ale to też się nie wydarzyło. Dotarli do drzwi awaryjnych, więc Peter spojrzał na mężczyznę zdezorientowany. Kiedy drzwi się otworzyły, a nastolatek zauważył, kto za nimi czeka, od razu rzucił się Starkowi w ramiona.

-Niech Pan mnie stąd zabierze. - błagał od razu.

-Dobrze, już dobrze. Pojedziemy do domu. - zapewnił miliarder, tuląc go mocno.

-Im szybciej stąd znikniecie, tym lepiej. - powiedział na odchodnym agent i zniknął za drzwiami.

Stark niedługo się zastanawiając, zgarnął Peter i popędził do auta. Chłopak nadal był widocznie zdenerwowany i całą drogę do domu nie odezwał się ani słowem. Siedział skulony na fotelu pasażera w aucie i zerkał, co jakiś czas na spokojną twarz kierowcy. Kiedy dojechali na miejsce, powędrowali od razu na ich piętro.

-Ja bardzo przepraszam. Nie chciałem, nie wiedziałem, ja... - Peter starał się wytłumaczyć.

-Dobrze już. Spokojnie. Narobiło się nieciekawie, ale nie przejmuj się tym. - zapewnił Stark, tuląc od razu roztrzęsionego chłopaka. - Znajdziemy Wade'a i wszystko wyjaśnimy, naprawdę.

-Będzie Pan miał kłopoty. Powinienem tam zostać. - powiedział cicho nastolatek.

-Nie będę miał. Tym się nie przejmuj. Wyjaśnię wszystko Fury'emu. A ty wrócisz na razie do szkoły, zrobisz sobie przerwę od pajączkowania dla bezpieczeństwa i będę cię miał bardziej na oku na wszelki wypadek, dobrze? - wyjaśnił mu miliarder.

-Dobrze, rozumiem i naprawdę nie chciałem. Tak bardzo nie chciałem tego robić. - skomlał cicho Peter.

-Wiem. Wierzę, że to nie twoja wina. Idź odpocząć. Tylko nigdzie nie wychodź. - zaznaczył Stark.

-Oczywiście. Dziękuję, że mnie Pan zabrał. - powiedział jeszcze w drodze do pokoju.

Peter ogromnie potrzebował z kimś porozmawiać. Wygadać się komuś z tego, co się wydarzyło albo po prostu zająć sobie czas rozmową. Nie wiele się zastanawiając, skontaktował się z Simonem i do tej pory sam nie wie, dlaczego wpadł na taki pomysł, ale kilkanaście minut wystarczyło, żeby nastolatek poczuł się o wiele lepiej. Na następny dzień czekały go korepetycję z kolegą, więc później zajął się przygotowywaniem zadań. Co jakiś czas niestety przypominały mu się wydarzenia z dzisiejszego dnia przez co jego oczy ciągle były szkliste, dopóki nie zasnął nad książkami wykończony. Jedyne, co późnym wieczorem obudziła go głośna kłótnia Starka z Pepper. Nastolatek nie będąc jeszcze do końca obudzony, uchylił drzwi od pokoju, żeby dowiedzieć się o, co tyle krzyku.

-Nie mam głowy na to, co się tutaj dzieje. Mam swoje sprawy i nie mogę w spokoju nawet usiąść. - podsumowała Pepper, wędrując z walizką do windy.

-To z Peterem to tylko chwilowe. Przecież to jedno wielkie nieporozumienie. - tłumaczył Tony.

-To "nieporozumienie" kosztuje mnie tu za dużo nerwów. Chciałabym pomóc, ale pilnowanie ciebie i twoich odpałów jest wystarczająco wyczerpujące. - powiedziała szczerze.

-Ale ja cię rozumiem. Tu zaraz się wszystko wyjaśni. - próbował ją jakoś przekonać, Stark.

-Jak się wyjaśni, to może przyjadę. - powiedziała, wchodząc do windy.

-Pepper, zostań. Przecież nic się takiego nie dzieje. - prosił jeszcze.

-Dobranoc Tony. - dodała, kiedy drzwi od windy się zamknęły, zostawiając Starka samego w korytarzu.

-Tak, dobranoc. - westchnął pod nosem i powędrował do sypialni, ale zauważył Petera, który wyglądał zza drzwi. - Idź spać, dzieciaku. Późno już.

-Przeze mnie się kłóciliście? - zapytał nastolatek lekko zasmucony takim obrotem spraw.

-Nie. To długa historia. Nie przejmuj się i idź spać. - zapewnił Tony i zniknął w swojej sypialni, która tej nocy będzie bardziej pusta niż zwykle.



Kolejny rozdział: Mam cię na oku

Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz