20. Mam cię na oku

1K 84 45
                                    

Przez dwa tygodnie wszystko było w niespodziewanym spokoju. Petera nie męczył głos w głowie i dzięki temu nie działo się nic nadzwyczajnego. Na szczęście Stark wcale nie zamierzał tracić czujności w związku z tym, co ostatnio miało miejsce. Mimo, że pozwalał chłopakowi na więcej swobody i tak wyrywkowo sprawdzał, co robi w danej chwili. Peter musiał przepracować jakoś fakt, że pomagał Wilsonowi, dlatego jego poprzednie wizyty u psychologa nabrały jeszcze dodatkowego wymiaru. Fury jakoś dał się przekonać ostatecznie, aby nie męczyć nastolatka. Zajęło to sporo czasu i wiele trudnych dyskusji, ale miliarder zdawał sobie sprawę od jakiegoś czasu, że przez znajomość Fury'ego z jego ojcem, jednooki miał jednak do niego słabość i teraz po prostu to wykorzystał. 

Nowa znajomość Petera w szkole też pomagała wrócić mu do lepszego stanu psychicznego. Tarcza schwytała Wilsona, ale oczywiście na krótko, dlatego nastolatek postanowił unikać miejsc, gdzie mógłby spotkać najemnika. Dzisiejszego dnia mógł sam pojechać autobusem do szkoły, dlatego wybrał się tam w dobrym humorze. Do tego Stark obiecał, że dzisiaj puści go na mały patrolik, oczywiście pod kontrolą, ale wiadomo było, że nastolatek nie przetrwa długo bez swojego dotychczasowego zajęcia. 

Po zakończonych lekcjach czekały go korepetycje z kolegą, dlatego popędził do klasy z górą zadań. Ich lekcja trwała już dosyć długo, a nastolatek cały czas czuł spojrzenie sportowca na sobie. Po dobrych kilku minutach Peter podniósł głowę znad zeszytu, kończąc tłumaczenie jednego zadania i momentalnie dostrzegł, że blondyn był wyjątkowo blisko niego. Był tak zaskoczony sytuacją, że tylko wgapiał się w niego. Od jakiegoś czasu zdawał sobie sprawę, że jego kolega obserwuje go na lekcjach i nie tylko. Jak dłużej się zastanowił działo się to nie tylko od początku korepetycji. Takie sytuacje miały już miejsce wcześniej, tylko nie zwracał na to szczególnej uwagi. Tym razem nim się obejrzał usta blondyna znalazły się na jego. Kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw, więc przez dłuższą chwilę bezmyślnie oddawał pocałunek, bo wszystko mówiło mu, że tak trzeba zrobić. Kiedy jednak ta chwila się skończyła nie wiedział, co robić dalej.

-Boże, bardzo cię przepraszam. - odezwał się Simon po chwili i w moment odsunął się na krzesełku, jak najdalej.

-Dlaczego? - wykrztusił z siebie Peter po chwili.

-Co dlaczego? - dopytał, nie do końca rozumiejąc o co chłodziło jego koledze.

-Po co przepraszasz, jakby to miało jakieś znaczenie? - stwierdził nastolatek. - Udało Ci się tym wygrać jakiś zakład to gratuluję. - ocenił od razu, odrzucając fakt, że mimo wszystko było mu przyjemnie.

-Nie było żadnego zakładu. Czemu jesteś tak źle nastawiony? - zapytał od razu blondyn. - Nie chciałem robić nic tobie wbrew, dlatego przeprosiłem. Dokończę te zadania w domu i wyśle ci wieczorem. - zebrał się z miejsca.

-Skoro nie było zakładu to po jaką cholerę odwalasz coś takiego? - zbulwersował się trochę Peter, żeby może tym sposobem wybić sobie z głowy towarzyszące mu odczucia.

-Bo chciałem od dawna, ale nie było okazji. - odpowiedział i widząc pytające spojrzenie postarał się wyjaśnić dokładniej. - To, że się wgapiam w ciebie to też nie tak po prostu. Nie porywałbym się na takie "odwalanie",  gdyby to nic nie znaczyło, ale skoro tak postawiłeś sprawę to możemy zapomnieć i będzie spokój. 

-Nie, no bo mi się w sumie podobało. - przyznał jednak. - To było takie inne, ale fajne. Tylko to nie ma sensu. Jesteś sportowcem, masz dziewczynę chyba z tego, co wiem i do tego ja jestem tylko nielubianym kujonem. Czemu miałbyś chcieć mnie całować? 

-Taaa no, bo wiesz, ta dziewczyna to dla picu. Pokazuję się z nią tylko w szkole i żeby na meczach się jakoś wpasować. Jak przeniosłem się do tej szkoły w połowie pierwszego roku to od razu wpadłeś mi w oko. - wytłumaczył.

-Nie wiedziałem. W ogóle nie spodziewałbym się takiego zainteresowania z kogokolwiek strony, a co dopiero od kogoś takiego, jak ty. Chociaż wydajesz się inny na co dzień niż, kiedy na przykład piszesz ze mną albo na tych zajęciach. - podsumował Peter.

-Wiem. Po prostu czasem muszę spełniać czyjeś oczekiwania, a nie swoje własne. - odparł chłopak.

-Cóż, skoro rzeczywiście to coś dla ciebie znaczy, a mi się podobało to możemy jeszcze raz? - ośmielił się trochę, zauważając, że blondyn naprawdę jest szczery.

-Możemy, ale jest jeszcze coś. Na pewno nic złego, ale potrzebuje zapewne dyskrecji.  - uśmiechnął się pod nosem i nachylił do Petera, żeby dokończyć, mówiąc mu do ucha. - Kiedy jeszcze kiedyś będziesz wcinał burito na rusztowaniu jakiejś ruiny w środku nocy to sprawdź dokładnie czy aby na pewno nikogo tam nie ma, bo twoja buźka bez maski może zrobić furorę. 

-Co?! - Peter aż pisnął słysząc, co powiedział. - Skąd ty to... - chciał zapytać, ale nie mógł dokończyć.

-Nie chciałem, żeby zabrzmiało to tak mrocznie. - parsknął cicho. - Po prostu skoro chcesz, żeby nadal było to incognito to się pilnuj. Ja zachowam to dla siebie. - zapewnił.

-Jakim cudem ty to wiesz i od kiedy w ogóle? - dopytał lekko wystraszony.

-Widziałem cię i to w sumie nie jeden raz. Lubisz to miejsce. - odpowiedział od razu.

-Śledziłeś mnie? - dopytał Peter.

-Nie, skąd. Po, co by mi to było. Często w tej ruinie spędzam noce. Jakiś rok temu cię przyuważyłem. - wyjaśnił blondyn.

-Wiesz od roku i nie wygadałeś, więc bardzo Ci dziękuję. - uśmiechnął się lekko.

-Nie ma za co. To chcesz jeszcze raz? - uśmiechnął się szeroko Simon i zbliżył do nastolatka.

-Ale chwila. Co ty robisz w nocami w tym starym budynku? - zdziwił się brunet.

-No bo ten... Lubie tam siedzieć, okay? - zmieszał się trochę i żeby zakończyć temat wpił się w Peterowe usta. 

Wszystko wydawało się tak nie do pomyślenia, że po zakończonych zajęciach Peter wędrował na zapowiedziany patrol z lekkim mętlikiem w głowie. Tym razem dobry humor mu dopisywał, co dawno nie miało miejsca. Dał znać Starkowi, że zaczyna swoje zajęcie i ruszył w miasto, bujając się na swojej pajęczynie między budynkami. Do późnego wieczora wszystko układało się pięknie, ale potem zrobiło się zwyczajnie nudno. Peter przysiadł na jednym z dachów i obserwował ludzi na dole.

-Nudno dość, nie uważasz? - odezwał się głos, dręczący Petera.

-O nie, daj mi spokój. Dość narobiłeś mi ostatnio problemów. - odparł mu od razu nastolatek.

-Nie wiesz, co to znaczy mieć kłopoty. - zaśmiał się męski głos. 

-Błagam nie rób mi tego. - Peter złapał się za głowę czując już lekki ucisk.

-Tylko trochę się zabawimy. - zdecydował za nastolatka i nie pozwolił mu już działać.

-Karen, włącz tryb zabójcy. - odezwał się Peter, nie mogąc tego powstrzymać. Na szczęście, tym razem Stark pilnował go lepiej niż do tej pory i gdy tylko dostał sygnał, co się dzieje, wskoczył do zbroi i popędził w miejsce, gdzie namierzył nastolatka.



Kolejny rozdział: Damy radę część 1

Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz