Po wczorajszej kolacji z Pepper, Stark nawet nie myślał o tym, żeby kłaść się spać. Chciał mieć z głowy sprawę Petera i tym właśnie się zajął. Przesiedział w warsztacie całą noc i wyszedł z niego dopiero koło południa. W tym czasie zdążył ustalić, dzięki nagraniom ze stroju chłopaka, że niestety natknął się na tę grupę rosyjskich przestępców, o której myślał. W takim wypadku musiał działać, jak najszybciej się da, żeby uniknąć niepotrzebnych problemów. Wrócił później do swojego pokoju i korzystając z tego, że narzeczonej nie było, położył się, żeby odespać noc do wieczora, kiedy planował wyjść i rozwiązać do końca sprawę dotyczącą Petera.
Peter tego dnia wstał już wcześniej, żeby nie musieć śpieszyć się do szkoły tak, jak ostatnio. Czuł się nieco spokojniejszy, kiedy wiedział, że Stark zajmie się jego problemem. Przeleżał jednak jeszcze kilka minut w łóżku, dopóki ciocia po niego nie przyszła, informując, że śniadanie gotowe. Chwilę potem na jego telefon przeszła wiadomość od kogoś, od kogo nie chciał jej absolutnie dostawać. Zerknął na numer na ekranie i zajrzał do treści. Nie był to żaden z jego znajomych. Była to kolejna wiadomość od rzekomej mafii. Jednak dowiedzieli się, gdzie wczoraj był i zagrozili, że jeśli do jutra nie dostaną tego, co potrzebują, to ktoś się boleśnie przekona, czym jest niewywiązanie się z umowy. Nie wiedział dokładnie, co nadawcy mieli na myśli, ale każda przychodząca mu do głowy opcja, nie napawała optymizmem. Lepszy humor szybko opuścił nastolatka, ale nie mógł teraz tym bardziej podzielić się z nikim jego obawami. Spakował się do szkoły i poszedł do kuchni, licząc, że będzie wszystko, jak zawsze.
-Dzień dobry, ciociu — uśmiechnął się promiennie i zajął swoje miejsce przy stole.
-Dzień dobry, wyspałeś się? - zapytała, kładąc herbatę koło jego talerza.
-Tak, dzisiaj tak. Po wczorajszym dniu jest o wiele lepiej. - przyznał i wziął się za jedzenie śniadania.
-Ostatnio jesteś bardzo zalatany — zauważyła, siadając naprzeciwko.
-Tak, wiem. Mam trochę na głowie — potwierdził teorię — Ale jest tak, jak zazwyczaj.
-A może powinieneś dzisiaj sobie odpocząć? No wiesz. Zrobić wolne od twoich poza szkolnych zajęć — zaproponowała.
-W sumie to nie taki zły pomysł — zgodził się nastolatek — Dzisiaj mogę zostać w domu.
-Możemy się przejść do kina, jeśli chcesz. Wybierzesz jakiś fajny film i się zrelaksujesz — uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Świetny pomysł ciociu — zgodził się i wstał z miejsca, odkładając od razu naczynia do zlewu — Napisze Ci później jaki film, a teraz biegnę do szkoły.
-Dobrze. Może się nie spóźnisz tym razem — zaśmiała się pod nosem i uściskała Petera na pożegnanie.
-Postaram się w każdym razie — zapewnił, wychodząc z mieszkania.
Zgodnie z planem nastolatek dotarł na lekcje bez spóźnienia. Odrobinę nadal spięty poranną sytuacją skupił się na zajęciach. Na szczęście tego dnia Flash odpuścił całkowicie męczenie swojej ulubionej ofiary w klasie, ponieważ zdawał sobie dobrze sprawę, że ostatnio ostro przegiął i nawet jemu było głupio z tego powodu. Niestety chaotyczne myśli Petera zmusiły go do zawiadomienia Starka o nowych wiadomościach, jakie dostał, ale potem nawet bał się sprawdzić, co odpisał miliarder.
Po zakończonej szkolnej rutynie rzeczywiście poszedł od razu do domu. Odpuścił sobie codzienny patrol okolicy i przystał na propozycję wyjścia do kina. May też się ucieszyła z tego powodu, bo mogli spędzić wspólnie czas, do tego nie śpiesząc się zanadto. Tego dnia też postanowili zjeść na mieście, żeby wykorzystać czas w drodze do najbliższego kina. Wędrowali ulicami, dzieląc się opowieściami z tego, co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Peter jednak po części nie słuchał tego, co mówiła jego ciocia, bo jego myśli krążyły wokół czegoś innego. Rozglądał się co jakiś czas nerwowo, jakby szukał czego wzrokiem. Za którymś razem zauważył swój dotychczasowy rosyjski ogon, więc przełknął tylko ślinę, przyśpieszając automatycznie kroku.
-Peter, co tak pędzisz? - zwróciła mu uwagę ciotka.
-Słucham? - spytał po chwili, patrząc na nią.
-Nie słuchałeś? Pytałam, dlaczego tak się śpieszysz — powtórzyła.
-Aaa, no tak. Przepraszam, zamyśliłem się — skłamał, lekko się uśmiechając — Głodny po prostu jestem i chciałem, jak najszybciej dotrzeć na miejsce — wymyślił.
-Przecież mogłeś powiedzieć, to byśmy dojechali, a nie szli pieszo — odwzajemniła uśmiech i wyrównała z nim krok.
Mimo wszystko i tak wydawało jej się, że nie tylko o to tu chodzi. Peter w każdej możliwej chwili rozglądał się nerwowo i widać było, że jest spięty. Przez całe ich wspólne wyjście obserwowała jego zachowanie, ale nie potrafiła zrozumieć, czym może być spowodowane. Była jedynie w stanie się później domyślić, że musi to mieć związek ze Spider-Man'owaniem. A ten fakt bardzo jej się nie podobał. Uważała, że zajęcia, jakie organizuje mu Stark są przeciążające dla młodego chłopaka, fizycznie, a także psychicznie, a przede wszystkim ogromnie niebezpieczne. Nawet kiedy Peter utrzymywał tę informację w tajemnicy, to także jego przykrywka pod nazwą „staż u Starka" wcale jej się nie podobał. Według niej każdy kontakt chłopaka z miliarderem nie mógł mieć żadnych korzyści, a przynosi tylko kłopoty. Tego wieczora, kiedy oboje wrócili po seansie do domu, May postanowiła podzielić się tym, co myśli na ten temat z samym adresatem oskarżeń. Tylko, kiedy Peter zniknął w swoim pokoju, chwyciła telefon w rękę i zadzwoniła do Starka. Tak naprawdę nie pozwoliła rozmówcy dojść do słowa, kontynuując wywód pretensji. Całą rozmowę, a właściwie monolog, pod słyszał Peter. Nie wiedział, że jego ciocia aż tak się przejmuje tym wszystkim, ale kiedy o tym pomyślał miał już na sobie strój i postanowił mimo surowego zakazu Iron Mana rozwiązać swoje problemy na własną rękę.
Kolejny rozdział: Gdzie odpowiedzialność?
CZYTASZ
Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)
FanfictionJak każdy wie Peter to mistrz pakowania się w kłopoty i w sytuacje jakich powinien unikać. Każdy wie, że ogromnie to denerwuje Starka, ale i tak zawsze mu pomaga. Tylko czasem sprawa wymyka się z pod kontroli i nadchodzą niezapowiedziane zmiany i pr...