Peter wrócił z nocki z ogromnym uśmiechem na ustach i nawet nieprzespana noc nie przeszkodziła mu w wyszykowaniu się do szkoły, na lekcje. Wziął szybki prysznic i uszykował się do wyjścia. Popędził do Starka i opowiedział mu szybko, jak było na patrolu i nawet niekoniecznie zwrócił uwagę na to, że jego opiekun jeszcze raczej się obudził, bo dotarł do niego, kiedy ten dopijał kawę w kuchni nadal będą w piżamie. Wpatrywał się w nastolatka i próbował zarejestrować każde jego słowo, ale na jego zaspany umysł było to trochę trudne. Przede wszystkim zauważył, że entuzjazm chłopaka był na wyjątkowo wysokim poziomie. Dopiero po chwili Peter zauważył, że miliarder wpatruje się w niego, nadal trzymając usta w kawie i nic poza tym.
-Chyba powinienem przestać gadać. - zreflektował się po chwili obserwacji.
-Nie, nie. Kontynuuj. - uśmiechnął się Stark i dopił kawę.
-Pan mnie w ogóle słuchał? - zapytał zdziwiony.
-Tak, ale bardzo powoli kminiłem. Czyli pajączkowanie się udało.
-Bardzo. Mogę tak częściej? - dopytał jeszcze podekscytowany.
-Miało być od czasu do czasu. - przypomniał Tony — Ale pomyślę. Jesteś już gotowy do szkoły?
-Tak. Jestem już gotowy. - zgarnął z lodówki jogurt i spakował do plecaka.
-To zawiozę cię. Tylko może nie w piżamie. - powiedział i powędrował do pokoju.
Droga do szkoły minęła bardzo szybko. Między innymi dzięki szalonej jeździe miliardera oczywiście i łamaniu kilku przepisów. Peter nawet lubił taki styl jazdy, więc nie narzekał, w spokoju dokańczał swoją pracę domową. Nie zauważył, nawet kiedy Stark zaparkował już pod szkołą i mu się w ciszy przyglądał. Kiedy w końcu zerknął na kierowcę, zebrał szybko wszystko do plecaka i zebrał się z miejsca. Zdążył tylko zapytać przed zamknięciem drzwi, czy może iść na noc do Neda, bo chce mu opowiedzieć dokładnie, co robił w nocy. Wyjątkowo Stark nie miał nic przeciwko, mimo że ostatnio wolał mieć go bardziej na oku. Peter z dobrą informacją popędził do szkoły, chcąc jak najszybciej powiadomić przyjaciela, że może go dzisiaj odwiedzić po szkole.
Lekcje mijały spokojnie poza nieskrywaną ekscytacją związaną z planami na wieczór. Od kiedy Peter wrócił do szkoły, wiele rzeczy się zmieniło i to o dziwo na lepsze. Flash ograniczył swoje wredne zachowanie wobec nastolatka, co bardzo poprawiło atmosferę w klasie i na pewno też pozwoliło Peterowi wrócić do szkolnej rutyny z mniejszym stresem, którego ostatnio miał zanadto.
Piątkowy wieczór Stark planował spędzić nad pracą, dlatego powędrował do warsztatu i tam zaszył w czasie, gdy Pepper zgodziła się wyjść na spotkanie biznesowe za niego. Nie był to oczywiście pierwszy raz, bo nie da się ukryć, że miliarder uwielbiam wysługiwać się nią w tego typu sprawach. Tylko tego dnia Tony absolutnie nie miał głowy do pracy, więc zaczął układać sobie w głowie na nowo plany na najbliższy czas, bo przez ostatnie wydarzenia sporo się zmieniło. Mając pieczę nad Peterem, czuł się w końcu potrzebny, ale nadal towarzyszyła mu myśl, że gdyby nie on i jego zwlekanie z pomocą chłopakowi to prawdopodobnie by do tego wszystkiego nie doszło. Do tego po raz pierwszy widział, jak bardzo wrażliwy jest Peter, gdy obserwował jego załamanie. Mimo że cały czas starał się zachować pozytywne nastawienie, to w środku bardzo udzielał mu się, nastrój nastolatka. Poczucie winy tego wieczora kolejny raz zmusiło Starka do sięgnięcia po alkohol. Miał też z tyłu głowy świadomość, że nie ma nikogo w domu i może sobie pozwolić tym razem skorzystać z tej ulgi ile tylko będzie to możliwe.
Jak się okazało plany Petera na wieczór, niestety się zmieniły, bo przez gości u jego przyjaciela, nie mógł zostać u niego na noc. Po kilku próbach dodzwonienia się do Tony'ego uznał, że sam dotrze do domu. Część drogi przebył autobusem, ale dość spory kawałek stał się nocnym spacerem. Szedł nieco spięty, bo nie wiedział, czy może znowu ktoś go nie znajdzie lub, czy nie wpakuje się w kłopoty. Gdzieś w granicach północy udało mu się dotrzeć do wieży i praktycznie pewien zwrócenia uwagi za tak późną porę powrotu do domu, wjechał windą na odpowiednie piętro. Ku jego zdziwieniu nie zastał tam nikogo, a wszędzie panowała głucha cisza. Wiedział tylko o wyjściu Pepper, dlatego zastanawiał się gdzie podział się Stark. Słuchając się swojego przeczucia, poszedł do warsztatu.-Panie Staark, bo ja wróciłem jednak. - powiedział, informując o swoim wejściu do pomieszczenia.
Miliarder akurat do czasu powrotu Petera zdążył doprowadzić się do takiego stanu, że nawet nie zareagował na gościa w swojej pieczarze. Nastolatek przemierzał czeluście niekończącego się pobojowiska kabli, śmieci i metalu aż w końcu dojrzał szukaną osobę. Stark tylko przeniósł spojrzenie na niego i od razu zmarszczył brwi.
-Czego tu szukasz? - zapytał wyraźnie niezadowolony z wizyty.
-J-ja chciałem powiedzieć, że jednak wróciłem. - wyjaśnił, patrząc się na Starka dużymi oczami.
-To widzę. To po cholerę tu jeszcze sterczysz? - warknął na niego.
-Przepraszam. - odpowiedział cicho, zmieszany chłopak i dosłownie pobiegł do wyjścia.
Nie spodziewał się takiej sytuacji a tym bardziej takiego przywitania. Jakoś nie przeszło mu przez myśl, że kiedyś będzie widział taką scenkę. Nie przejął się za bardzo słowami miliardera ani tym jak zostały do niego skierowane, ale było mu bardzo dziwnie. Czuł się zmieszany, ale też coś tam w środku zabolało, ale nie miał pojęcia, co to było. Od razu odgonił złe myśli, przypominając sobie, że jutro miał jechać o bazy Avengers na weekend, żeby odpocząć. Po godzinie leżenia w łóżku i próbie zaśnięcia usłyszał, jak drzwi od pokoju się uchylają. Ciężkie kroki zbliżały się do jego łóżka u ucichły tuż za nim.
-Przepraszam Pete. - powiedział cicho Stark i zawinął się szybko z powrotem, mając nadzieje, że chłopak śpi.
Kolejny rozdział: Wycieczka
***
Hej Misiaczki!
Zapraszam Was również do opowieści IronWidow na moim profilu -> I need you
Wróciły także preferencje z Avengers, żeby było coś dla rozluźnienia -> Marvelocity
Miłej nocki
CZYTASZ
Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)
FanficJak każdy wie Peter to mistrz pakowania się w kłopoty i w sytuacje jakich powinien unikać. Każdy wie, że ogromnie to denerwuje Starka, ale i tak zawsze mu pomaga. Tylko czasem sprawa wymyka się z pod kontroli i nadchodzą niezapowiedziane zmiany i pr...