1. Mistrz pakowania się w kłopoty

6.7K 251 24
                                    

Peter biegł jak poparzony to wieżowca Starka. Ten, jak zawsze w ciągu ostatnich dni nie zmierzał odebrać od niego telefonu. Zapewne był zajęty, ale z drugiej strony być może nie miał ochoty tym razem wysłuchiwać tych samych historii, co zawsze. Kiedy znalazł się na miejscu Pepper oczywiście powiedziała mu, że Stark jest zajęty, ale nastolatek nic sobie z tego nie zrobił i popędził na samą górę. Na pierwszy rzut oka widać było, że coś jest na rzeczy. Peter doskonale pamiętał drogę do gabinetu miliardera, gdzie o tej porze zazwyczaj spędzał czas, jak w każdy wieczór. Podbiegł pod odpowiednie drzwi i zapukał, biorąc głęboki oddech. Po usłyszeniu pozwolenia na wejście znalazł się w środku i od razu zamknął za sobą drzwi lekko zdenerwowany. Było już dość późno, a przed nim była trudna rozmowa.

-P-panie Stark? Ma Pan chwilę? - zapytał, widząc lekkie zdziwienie na twarzy miliardera.

-Mam, ale nie za wiele — brunet zerknął na zegarek — O co chodzi? Jest późno.

-Tak — nastolatek wziął głęboki oddech i wpatrywał się w rozmówce.

-Więc? - ponaglił go.

-Mam problem. Pewni ludzie trochę bardzo się do mnie przyczepili, bo powstrzymałem ich przed morderstwem — powiedział na jednym wdechu.

-W jakim sensie przyczepili? - westchnął Stark przecierając twarz dłońmi.

-Jeden mnie chyba śledzi i powiedzieli, że pożałuję — dodał, lekko się jąkając — Ale ja nie wiedziałem, że tak to się skończy. Chciałem dobrze — tłumaczył się.

-Co to byli za ludzie? - zapytał chłodno Tony.

-Nie mam pojęcia. Rozmawiali między sobą po rosyjsku — przypomniał sobie — To źle?

-Ja pierdole — powiedział sam do siebie — Prawdopodobnie bardzo źle, Peter.

-No oni powiedzieli, że... - chciał powtórzyć, ale jego wypowiedź przerwał już trochę zdenerwowany Stark.

-Czekaj. Ile razy mówiłem ci, że masz się nie mieszać w takie sprawy i zawsze mówić o nich mnie?

-Dużo, ale... - przyznał Peter, ale tym razem nie mógł dokończyć wypowiedzi.

-Właśnie! Czy chociaż jeden jedyny raz mógłbyś posłuchać i nie robić po swojemu?! - krzyknął na niego.

-Tak, ale... - próbował mimo wszystko się wytłumaczyć.

-To takie trudne?! Za każdym razem ładujesz się w kłopoty — podsumował.

-Wiem — westchnął nastolatek.

-I za każdym razem muszę cię z nich wyciągać — dodał, spoglądając na niego.

-Wiem, przepraszam, ale... - skruszył się.

-A co jak za którymś razem nie pomogę? - zauważył miliarder.

-Ale że w ogóle? - Parker zwątpił trochę, niepewnie spoglądając na rozmówcę.

-Nie jestem twoją niańką. Mam też inne sprawy na głowie i własne problemy — powiedział lekko złośliwie brunet.

-To ostatni raz, naprawdę — obiecał, rozumiejąc powagę sytuacji.

-Oby. Bo następnym razem radzisz sobie sam i nie licz, że zjawię się w ostatniej chwili — zagroził mu, a on tylko skinął głową na znak zrozumienia — Na razie wracaj do domu. Nic za bardzo nie mów swojej cioci, bo dowali się do mnie, a jak mówiłem mam też swoje problemy na głowie.

-Oczywiście. Przepraszam Panie Stark — powiedział, zwieszając głowę.

-Dobra. Nie przejmuj się już. Coś wymyślę — zapewnił brunet.

-Dziękuję i naprawdę przepraszam — powtórzył nastolatek — Chciałem dobrze.

-Tak. Wiem, ale to nie zmienia faktu, że ostatni raz Ci pomogę — przypomniał.

-Wiem, rozumiem — kiwnął głową i skierował się do wyjścia.

-Jutro porozmawiamy — zapowiedział miliarder.

-Dobrze. Dobranoc Panie Stark — powiedział na odchodnym Peter i wyszedł z gabinetu.

Nie wiedzieć czemu Stark miał dziwne przeczucie, że będą z tego większe kłopoty. Od jakiegoś czasu sam obserwował na zlecenie Fury'ego grupkę Rosjan podejrzanych o działania związane z mafią. Miał wrażenie, że właśnie na nich trafił Peter, co oznaczało podwójny kłopot. Pozostało jeszcze ustalić, czy na pewno jego teoria się zgadza.

Parker wrócił do domu i wszedł do mieszkania najciszej, jak potrafił i skierował się do swojego pokoju, gdzie czekała na niego ciotka. Była niezadowolona późnym powrotem, a wytłumaczenie, gdzie był o tak późnej porze, wcale nie poprawiło jej nastawienia. Petera za bardzo to nie zdziwiło, bo wszystko, co było związanie Starkiem, doprowadzało ją do szału. Od kiedy wiedziała o tym, że jest Spider-manem denerwowała się o niego i cokolwiek się przedłużało, obwiniała za to miliardera. Parker za każdym razem próbował jej wytłumaczyć, że już wcześniej się tym zajmował, ale May średnio w to wierzyła. Tego wieczoru jednak dała spokój, widząc, że Peter jest zmęczony. W dodatku następnego dnia czekała go szkoła.

***

Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej z tą historią. Miłej lektury Misiaczki


Kolejny rozdział: Zły dzień i darmowy wykład

Toρ sᥱᥴrᥱt | IroᥒDᥲd | Sριdᥱr-Mᥲᥒ (ᥴzęść 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz