Stanęłam przed zajętym telefonem brunetem szukając po kieszeniach szlugów.Widząc na razie jego brak skupienia na mojej osobie sięgnęłam wyjmując mu zza ucha papierosa.Dopiero kiedy włosy wpadły mu na twarz.Wetknęłam papierosa do warg patrząc na niego wyczekująco.
-Dzień dobry Adrienne-odchrząknął pozbywając się chrypy.
Wyjął z kieszeni spodni zapalniczkę po czym odpalił mi papierosa chwilę zbyt długo przyglądając się moim wargą.
-Witam-skinęłam mu-Dzięki.
Lekki uśmiech rozświetlił jego zmęczoną twarz kiedy wręczył mi papierowy kubek z kawą.Wsunął ręce do kieszeni wytartej skórzanej kurtki ,którą ostatnio tu zostawiłam i ruszył spokojnie ścieżką przecinającą park.
-Mam rozumieć że już poradziłeś sobie z przeszłością?-spytałam-I koszmarami?
-Tak-skinął-Znaczy chyba tak.
-To nie brzmi-skwitowałam zaciągając się mocno.
-A twoja skóra nie wygląda-odciął się-Co tym razem sobie zrobiłaś?-spytał patrząc wymownie na starty nadgarstek.
-Wracamy do czasów ,w których bezwzględnie sobie ufaliśmy?-uniosłam brew.
-Nie wiedziałem że umowa przestałą obowiązywać-wzruszył ramionami upijając łyk.
-Więc jaki jest haczyk i dlaczego dalej wyglądasz jakbyś po nocy oglądał porno zamiast spać?-odgarnęłam z twarzy włosy marszcząc nos kiedy z uporem maniaka wpadały mi do oczu.
Zmierzył mnie wzrokiem wahając się lekko po czym wsunął dłoń w kieszeń i wyciągnął fiolkę z tabletkami.Podał mi ją do ręki ,a ja dopiero teraz zorientowałam się że przez cały czas praktycznie się nie dotykamy. Nawet głupiego muśnięcia przy podaniu leków.
-Byłam pewna że jesteś odporny na chemie-mruknęłam oglądając je pod światło.
-Bo normalna na mnie nie działa-naciągnął niżej daszek czapki posyłając mi smętny uśmiech-Ale Banner po paru miesiącach kapnął się co się dzieje i zrobił coś znacznie silniejszego.Dzięki temu -szturchnął pojemniczek w moich palcach-Przesypiam całą noc.Co nie oznacza że eliminuje to koszmary czy daje mi normalnie wypocząć.
-Dlaczego nie pójdziesz do psychologa?-spytałam marszcząc brwi.
-Próbowałem-zmarszczył nos-Pierwszy odpuścił po przeczytaniu tego co zrobiłem ,a kolejnemu nie ufałem.Ja w ogóle mam mało osób ,którym ufam.A jeszcze mniej tych ,którym się zwierzam lub przyznaję do takich rzeczy.Sama rozumiesz.Twoja kolej.
Westchnęłam czując się nieco winna zaistniałej sytuacji.Podciągnęłam lekko koszulkę pokazując mu zaczerwienioną skórę na biodrze.Zaboli.Nie wiem czy jego czy mnie ,ale zaboli.
-Starłam ją pod prysznicem-wyjaśniłam-Po każdym razie z Vin...Po prostu nie mogę znieść uczucia jego rąk na mojej skórze-opuściłam materiał zanim zdążył dotknąć go palcami.
Jego mięśnie mocniej się spięły,twarz nieco stężała kiedy wyprostował się patrząc na mnie z góry.
-Robi ci krzywdę?-spytał ,a ja mogłam wręcz poczuć jak jego policzki robią się nieco zbyt ciepłe.
-Nie-zaprzeczyłam-Po prostu nie jest tym kim chciałabym żeby był-parsknęłam.
A on oblizał wargi nie komentując tego i wyglądając z lekka jakbym go spoliczkowała.
-Więc dlaczego z nim jesteś?-przełknął ślinę.
-Stanowi dobrą przykrywkę i praktycznie nie ma go w domu.Nie jest taki zły jaki mógłby być-wrzuciłam peta do resztki kawy i wyrzuciłam do kosza.
-Spotkamy się jeszcze?-zerknął na zegarek po tym jak doszliśmy do parku.
-Musimy jeszcze uratować dupę tej twojej niedojdzie-skinęłam zaciskając wargi.
-A tak żeby porozmawiać?-uniósł prosząco brew łapiąc mnie w ostatniej chwili za nadgarstek okryty ramoneską.
Boże jeśli istniejesz to mógłbyś robić zdjęcia bo proszący Barnes nie jest czymś co można widzieć często.
-Powinieneś wrócić do Ameryki i zająć się swoim życiem-przełknęłam ślinę.
-Parę razy Adie...Proszę-oblizał wargi jakby te słowa parzyły go w usta-Potrzebuję cie.Nie chce brać tych tabletek do końca życia.
To wszystko jest na moją prośbę.Wiedziałam ze ratując go podpisuję się pod swoją śmiercią ,ale cholera.Nie miałam pojęcia że będzie tak długa i bolesna.On doskonale wie w jakie punkty uderzać,jak mną manipulować,dotykać,jak mówić...Nawet jeśli nie do końca o tym wiedział.
Kurwa mać!
*****
Jesu ile dialogów...
Nie jest źle powiem nawet że neutralnie.
I kultura ma być w komentarzach bo jeszcze raz zobaczę "bicz" ,a zawieszę :<
CZYTASZ
Sorry//Bucky Barnes
Fiksi PenggemarPrzeprasza.Za to że dostał się w łapy Hydry.Że mordował.Że chęć do życia.Za to że namieszał w jej życiu.Za to że zjawił się w Nowym Yorku dając Steve'owi nadzieję że zostanie na dłużej.Za problemy z prawem.Za to jaki jest.I za to że zamierz dotrzyma...