#13

1.9K 136 4
                                    

   Stałam przed przedszkolem  wypalając papierosa za papierosem i nerwowo skubiąc przegryzioną wargę.Po chwili Klaus wyszedł prowadząc Elię za rękę.Skrzywił się na mój widok podchodząc bliżej.

-Boli?-spytał łapiąc mnie za brodę.

-Nie dotykaj to przestanie-syknęłam odsuwając twarz.

  Dopiero po dłuższej chwili splotłam nasze palce opierając się na jego ramieniu.Całą noc próbowałam niwelować skutki awantury.Ranek spędziłam na rzucaniu gówno wartymi kosmetykami.Ale na pocieszenie powiem że ubieranie się zajęło mi znacznie mniej czasu.

-Dlaczego nie odejdziesz? Przecież z tego co słyszałem masz jakąś drugą opcję i pracę-mruknął odkaszlując dym ,który wciągnął do płuc.

-Nic nie jest rak proste jakby się chciało-mruknęłam filozoficznie-Poza tym co z tobą i małą? Brakuje ci do pełnoletności.

-Dałem radę 17 lat teraz też bym dał-parsknął-Elia jest zbyt podobna do matki żeby ją ruszył.

   Wysiliłam się na uśmiech w odpowiedzi wisząc mu na ramieniu przez większość drogi na co on nie śmiał narzekać.Chyba po drodze do przedszkola zdążył skoczyć do domu.Wyjęłam wibrujący telefon z kieszeni rozłączając od razu.

-Odbierz-skinął mi.

-Nie trzeba ,to nic ważnego-westchnęłam.

Ja: Daj mi spokój James ,nie mam dzisiaj siły.Za tydzień wpadnę ruszyć sprawę z twoją kochanką ;)

James Buchanan Barnes: Nie kochanką.A spotkać się tak po prostu?

Ja:Przepraszam.Jestem zajęta.

   Przecież nie pokażę mu się w tym stanie.Odgarnęłam włosy z twarzy poprawiając moje bucowate lenonki i ponownie wspierając się na ramieniu mojego dowarzysz niedoli.

***

   Szłam szybki krokiem chcąc już dotrzeć do zasranej kawiarni.Lało,wiało i ogólnie pogoda poszła się pierdolić z Vincentem.Z irytowana oraz wkurwiona na świat klęłam we wszystkich językach świata ,a muszę się pochwalić jestem poliglotką.

-Kurwa mać!-syknęłam odbijając się od kogoś.

-Uważaj jak chodzisz bo w końcu przestanę cie łapać-mruknął brunet trzymając mnie dalej za przedramię-Może bliższe spotkanie z chodnikiem by cie nauczyło że...Co ci się stało?

-Spadłam ze schodów-spuściłam wzrok-Puść to boli.

-Po raz kolejny? Nie okłamuj mnie-wywrócił oczami.

   Widząc brak reakcji wyrwał mi z ręki parasol składając go po czym podprowadził taksówkę jakiejś oburzonej babcie wpychając mnie do niej bezceremonialnie.

-Gdzie jedziemy?-spytałam odgarniając z twarzy mokre kosmyki.

-Do mnie-burknął podając kierowcy adres-Nie będę z tobą rozmawiał o tym przy ludziach.

-A ja nie będę się przed tobą tłumaczyła-odcięłam się.

-Za nic też można dostać wpierdol-odparł opierając głowę na dłoni.

   Wciągnęłam powietrze powstrzymując się od kłótni.Cała podróż na obrzeża minęła w okropnej ciszy ,która towarzyszyła nam również przy wchodzeniu na te zasrane 4 piętro.A żeby było śmieszniej dostałam zadyszki już w połowie.Cóż za uroczy dzień.Jeszcze brakuje mi tu nalotu komandosów.

   Kiedy w końcu dopadłam kanapę w jego mieszkaniu i gruby koc ,którym się od razu przykryłam poczułam się prawie że błogo.Sytuacja w domu nie urzekała,a pogoda nie sprzyjała znikaniu na całe dnie.

-On ci to zrobił? Za co? -spytał jeszcze w korytarzu rozsznurowując buty-Zresztą nie istotne nie miał prawa...-podszedł do mnie przechylając się przez oparcie i łapiąc moją brodę.

-To parę siniaków-uniosłam brew drżąc kiedy przesunął palcem po siniaku na szczęce-Uznał że go zdradzam.Pachniałam twoimi perfumami,wróciłam rano...

-Nie miał prawa cie dotknąć-James powstrzymał przewrócenie oczami-Choćbyś wywołała trzecią wojnę światową nie miałby prawa cie uderzyć.

-Kto tak twierdzi?-uniosłam brew.

-Ja-stwierdził krótko.

-Więc jesteś hipokrytą ,sam dotykasz mnie wbrew mojej woli-uniosłam wyżej podbródek wyrywając twarz z jego dłoni.

-Ale tobie się to podoba-prychnął pochylając się i z zaskoczenia składając na moich wargach niewinny pocałunek.

-A może jestem masochistką?!-krzyknęłam za nim kiedy odszedł do kuchni zostawiając z pierdolcem w głowie i niedosytem.

*****

Tak krótko,wulgarnie i bezsensu.Od bo taki mam humor oraz nie wiem jak przeskoczyć ten rozdział.

Pierwszy rozdział mini fanficka o Peterze już wstawiony więc zapraszam zainteresowanych -> Never Again//Peter Maximoff




Sorry//Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz