#18

1.9K 145 38
                                    

-Słucham?-spytałam kiedy oparł dłonie na parapecie  wychylając się i patrząc na mnie z uniesioną brwią-Musisz przestać panikować ,gdy tracisz mnie z oczu.

-Możesz mi wytłumaczyć co robisz  w nocy na schodach przeciwpożarowej?-uspokoił się nie co przechodząc przez okno i siadając obok mnie.

-Myślę ...-mruknęłam opierając policzek o ciepły metal ramienia-I palę ,ale głównie palę.Myślenie boli.Powinieneś o tym dobrze wiedzieć...Kurwa!-jęknęłam wyginając się w łuk kiedy wbił mi palce między żebra.

   Parsknął poprawiając mi koc na ramionach ,a ja westchnęła cicho.Było tak normalnie nienormalnie.Wyrzuciłam wypalonego papierosa wtulając się w jego ciało i wbijając wzrok w tętniące życiem miasto.

-A o czym próbowałaś myśleć?-spytał opierając brodę na mojej głowie.

-O nas-położyłam rękę na jego dłoni patrząc na różnicę jakie je dzielą.

-I do jakiego wniosku doszłaś Sokratesie?-splótł nasze dłonie.

-Żadnego bo mi przerwałeś-parsknęłam-A ty co o tym wszystkim myślisz?

-Ja już nie myślę -odparł ze śmiechem-Osiągnąłem to co chciałem i czuję się spełniony.Opowiedz mi coś-poprosił.

-Co?-spojrzałam na niego z dołu.

-Nie wiem,to ty z nas dwojga lepiej kłamiesz-przytulił mnie nieco mocniej-Tak jak kiedyś.

-Wyjedziemy z pieprzonej Anglii do ...Norwegii.Będziemy mieszkać w dużym,starym dworku na kompletnym zadupiu ,gdzie ja przejdę na "emeryturę" ,a ty będziesz mógł sobie strzelać do czego chcesz-przymknęłam oczy-Będziemy mieć dwa pieprzone charty i takie małe coś mniej fajne od psa...Jak to się nazywało? Ah! Dziecko.Będzie chodzić do szkoły i wszystkim będzie opowiadać jak dumne jest z tatusia ,który był sierżantem sto lat temu-odchyliłam nieco głowę-Pasuje?

-Mhm-zgodził się-Tym bardziej że większość z tego można spełnić-pocałował mnie-Jutro zabukujemy bilety do Nowego Yorku.Ja pozamykam tam wszystkie sprawy,a ty poszukasz sobie swojego wymarzonego dworu...-uśmiechnął się lekko-Co ty na to?

-Nie podoba mi się wizja NY ,ale reszta brzmi obiecująco-skinęłam-Gdzie chcę?

-Gdzie chcesz i co chcesz-przytaknął-Ale najpierw Nowy York żeby Steve nie wszczynał alarmu.Romanoff i Barton nie mogą kryć mnie w nieskończoność.Zwłaszcza że Sam chyba chce mnie udupić.

-Więc jutro wieczorem do Ameryki-zgodziłam się.

-A potem świty spokój ,dom ,dwa psy i ...

-Nad tym się jeszcze zastanowimy-poklepałam go po ramieniu z przesłodzonym uśmiechem.

***

   Weszłam do mieszkania odgarniając na rude loki na plecy.Barnes siedział na walizkach sprawdzając godzinę na zegarku.Kiedy mnie zobaczył skrzywił się niemiłosiernie sięgając do moich włosów palcami.

-Nie podobają ci się?-spytałam unosząc wyżej brodę.

-Nie ,skąd,są ładne ,ale zbyt...Nataliowate-wydął wargi marszcząc nos.

   Zdzieliłam go przez łeb na co złapał moje nadgarstki nie pozwalając mi na ruch.Pochyliłam się do jego poziomu widząc już że dekoncentruje go mój brak stanika,wargi to że opieram kolano między jego nogami na walizce.

   Pchnęłam ją mocniej ,przez co poleciał na podłogę ku mojemu nieszczęściu ciągnąc mnie za sobą.

-Pieprzona intrygantka-mruknął przecierając jedną ręką twarz-Musisz zacząć nosić stanik.

-Nie mam cycków więc po co mi on?-spytałam.

-Są-zaprzeczył z szelmowskim uśmiechem układając na nich ręce-Idealne ,pasują mi do rąk-stwierdził.

-Są małe-skontrowałam-Ale już rozumiem dlaczego próbujesz mnie przekonać do swojego.W tą logikę powinieneś przestać nosić...

-Ty!-krzyknął za mną kiedy rechocząc wstałam zabierając walizkę i uciekając z mieszkania-Kiedy jęczysz na pół kamienicy to ci to nie przeszkadza-usłyszałam za sobą ciężkie kroki-Chyba że coś przeoczyłem...Ale zawsze mogę dopytać sąsiadów z dołu-wyszczerzył się zaraz potem płonąc na wzrok starszej pani m,która próbował go w ten spokój zamordować.

*****

Ahh nie będzie żadnej ciąży! Ona jest bezpłodna przecież już o tym wspominałam!

Sorry//Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz