Trzymałam między palcami jego dłoń przechodząc pomiędzy ludźmi ,którzy zdawali się wychodzić z pod ziemi.Nowy York.Miasto ,które nie śpi.Nie powinnam się dziwić a jednak nie potrafię przestać się wkurwiać za każdym razem kiedy na kogoś wpadam.
-Gdzie mnie ciągniesz?-spytał rozbawiony mną Barnes wdychając do płuc dym papierosowy ,jakby brakowało mu syfu z powietrza.
-Zobaczysz-oznajmiłam idąc chwilę tyłem ,przez co wpadłam w czyjąś klatkę piersiową.
-Oh ,przepraszam!-odwróciłam się stając oko oko z Hawkeyem.
No może nie oko w oko ,może bardziej obojczyk w oko.
-Nie szkodzi-uśmiechnął się nieznacznie pocierając moje ramię ,które przytrzymał żebym nie nie wyrżnęła-Gdzie twoje cacko?-spytał rozbawiony.
-Szkoda mi nerwów na stanie w korkach-zdmuchnęłam z twarzy rozwiane włosy.
-Mówiłem żeby kupić monster trucka-parsknął James witając się z Clintem po czym ponownie splatając nasze palce-Wtedy nie było by problemu.
James uniósł brew spoglądając na mnie ,a ja zmrużyłam oczy czując się jak karzeł.Ja pierdole.Dlaczego nie mogliśmy spotkać takiego Starka? Mogłabym wykpić jego kompleks Napoleona oraz obcasy i tym samym ulżyć sobie w wkurwie.
Barton roześmiał się .
-Cieszcie się puki możecie ,potem będziecie musieli się przerzucić na coś bardziej praktycznego-zażartował -Przepraszam ,ale się śpieszę.Natasha nie należy do cierpliwych.
-Na razie-pomachałam mu z lekkim uśmiechem.
-Już widzę jak przerzucasz się na vana -zakpił Barnes dopalając papierosa i gniotąc go czubkiem glana-Prędzej zapieprzałabyś z buta.
-To by miało swoje korzyści-wzruszyłam ramionami-Miałabym lepszą dupę-klepnęłam się w wyżej wspomnianą część ciała.
-Dla mnie jest akurat-w chwili kiedy mężczyzna ścisnął mój pośladek otworzyłam drzwi od salonu wchodząc przez nie i nieznacznie trzepiąc go po łapach.
Odgarnął z oczu ciemne kosmyki ,który wypadły warkoczo -koko podobnego czegoś i rozejrzał się po jasnym pomieszczeniu z mnóstwem gablot z biżuterią.Kiedy stał sobie tak z szeroko otwartymi szaro-niebieskimi ślepiami,splątanymi włosami i swoimi ostrymi rysami miałam ochotę palnąć żeby się przyzwyczajał bo w takiej gablocie powinien być zamknięty i pokazywany jako przykład idealnego faceta.
Oblizał nieco spierzchnięte wargi po czym wsadził dłonie do kieszeni płaszcza.
-Nie rozumiem-burknął spoglądając na mnie pytająco.
W tej samej chwili jakaś ekspedientka wyszła z zaplecza podchodząc do lady i uśmiechając się zachęcająco.
-Chciałam żebyśmy mieli coś takiego samego ,kiedy wyjedziesz na misję-wyjaśniłam nie będąc do końca przekonana-Myślałam o czymś takim jak obrączki żeby cie nie zgorszyć czy spedalić ,ale z tym raczej radzisz sobie sam więc...
Skupił na mnie przez chwilę wzrok nie do końca chyba wiedząc jak zareagować.
-Wyduś coś z siebie ,od kiedy jesteś taki małomówny? -wywróciłam oczami.
-Głupia -skwitował-Nie jestem spedalony-odgarnął z oczu włosy-Gdybym był spedalo...-chciał odpyskować ,ale ekspedientka znacząco odchrząknęła-Proszę nam pokazać te kółeczka-uśmiechnął się słodko do brunetki.
-Obrączki?-uniosła cienką brew dla pewności.
Mężczyzna spojrzał w sufit jakby chciał powiedzieć coś w stylu " nie ,kolczyki w sutkach" ,ale powstrzymał się i skinął tylko głową.Parsknęłam pod nosem dołączając do niego.
-Proszę za mną-uśmiechnęła się na siłę po czym poprowadziła nas do małego biurka.
Zajęliśmy miejsce na krzesłach kiedy ona rozstawiał przed nami schowane w meblu gabloty.
-Pierścionek zaręczynowy też chcesz ?-spytał obserwując mnożące się "kółeczka".
-Nie- parsknęłam-Miej jaja ,sam go kup i mi daj.
Parsknął śmiechem ,a kobieta posłała nam zdziwione spojrzenie.
*****
Kocham was za tyle gwiazdek <3
CZYTASZ
Sorry//Bucky Barnes
FanfictionPrzeprasza.Za to że dostał się w łapy Hydry.Że mordował.Że chęć do życia.Za to że namieszał w jej życiu.Za to że zjawił się w Nowym Yorku dając Steve'owi nadzieję że zostanie na dłużej.Za problemy z prawem.Za to jaki jest.I za to że zamierz dotrzyma...