Weszłam do mieszkania nucąc cicho jakąś zasłyszaną na ulicy melodię i próbując odpalić papierosa.Jasny płomyk zapalniczki jednak nie był w stanie zająć zmoczonego przez deszcz tytoniu więc ostatecznie rzuciłam i zapalniczkę i papierosy na komodę.Odgarnęłam mokre włosy do tyłu biorą głęboki wdech mając ciężką do przezwyciężenia chęć żeby jebnąć tak wszystkim i po prostu zgasnąć raz na zawsze jak moje Bogu ducha winne Marlboro.
Ale nie zrobiłabym tego Jamesowi.
W tym całym patologicznym myśleniu mimo wszystko zostawało przeświadczenie że mężczyzna zdaje sobie sprawę że dalej jest dal mnie kurewsko ważny.I że byłam gotowa rozpocząć dla niego trzecią wojnę światową.
Ale to tylko mrzonki.Chwila w ,której wykorzystałam Zimowego Żołnierza i odeszłam musiała definitywnie postawić kreskę na naszej znajomości.Przeważnie w takich chwilach czułam powtórkę z rozrywki.Nie lubiłam tych chwil.
Zrzuciłam z ramion ciężką od deszczu marynarkę i zostawiając ją na podłodze zmęczona ruszyłam w stronę sypialni.Po drodze otworzyłam okna wpuszczając do mieszkania zimne ,wilgotne powietrze ,które działało kojąco na moje poharatane nerwy.
Stanęłam w progu mimo ciemności dostrzegając w pokoju ciemną sylwetkę.
Znacie te głupie irracjonalne uczucie kiedy doskonale wiecie że coś się pieprzy oraz nic nie jest tak jak trzeba ,a mimo wszystko uśmiech sam ciśnie się na twarz.Taki środkowy palec do tego na górze.Chwila w ,której zdajecie sobie sprawę z beznadziejności sytuacji,nieuniknioności konsekwencji i ...Oh.
Zamknęłam za sobą drzwi zdejmując buty w progu i po cichu podchodząc do łóżka.Uklękłam przy nim wyciągając palce tylko po to żeby ostatecznie zrezygnować z dotknięcia go.
Więc po prostu siedziałam studiując jego regularne rysy,idealnie zbudowaną sylwetkę ,mapę blizn rozpościerającą się na jego ciele.
Nie kłopocząc się zdjęciem z siebie przyklejonej do ciała sukienki przysunęłam fotel do łóżka żeby móc w spokoju na niego patrzeć.Nie mam pojęcia co mnie podkusiło żeby spróbować chociażby musnąć jego zaciśniętą na pościeli dłoń.I może to był błąd bo chwilę później znacznie lepiej przystosowane do ciemności ślepia wbiły we mnie swoje spojrzenie.
-Cześć-wychrypiał.
A mi zrobiło się po prostu słabo.
Podniósł się na łokciach chłonąc mój widok prawie tak zachłannie jak ja patrzyłam na niego.Usiadł odgarniając z twarzy zbłąkane kosmyki i roztarł podkrążone oczy po czym po prostu oparł je po obu stronach ud przechylając się nieco do przodu.
-Powiedz coś,krzycz ,uderz mnie ,ale nie traktuj mnie jak powietrza Adie-poprosił.
-Cześć-przełknęłam ślinę słysząc jak mój głos mnie zawodzi.
Na jego wargi przybłąkał się delikatny uśmiech jakby wyłapał tą drobną słabość bądź odetchnął z ulgą.Ja za to zauważyłam zmianę w napięciu jego mięśni.
-Co się stało?-zebrałam się na wyduszenie z siebie czegoś więcej niż "cześć".
Brunet chwilę po prostu milczał przymykając powieki ,a ja miałam wrażenie że próbuje jak najlepiej zapamiętać mój głos.
-Nic nowego-odparł splatając ręce-Powiedz coś jeszcze.
-James...-westchnęłam.
-I tak kontrolujesz wszystkie kamery-wzruszył niewinnie ramionami-Wiesz co się dzieje.Dlaczego pytasz?
Oblizałam wargi widząc że mimo tego w jakim stanie oboje jesteśmy nie unikniemy ostrzejszej wymiany zdań.
-Jestem taki sam jaki byłem-zagryzł dolną wargę-Tylko trochę mniej śpię,trochę zbyt dużo myślę,trochę zbyt słabo radzę sobie z przeszłością...-zawahał się-Tylko teraz nie ma kto mnie zbierać.
-Zawsze masz mnie...-wtrąciłam.
-Jasne-jego ton stał się kpiący-Nie zostawię cię,kocham cię,nie użyję go ... Ile z tego wszystkiego było kłamstwem?-spytał z prawie namacalnym bólem- Po co do kurwy nędzy mnie w to wszystko wciągałaś!? Przecież byłem i jestem zaprogramowany!-złapał swoimi drżącymi dłońmi moje ściskając je mocno-Kurwa mać! Adrienne! Powiedz że to wszystko było jedną wielką farsą.Reaktywuj Zimowego Żołnierza zrób co chciałaś i ...
Zamknął się kiedy od tak po prostu naparłam na jego wargi czekając na jego jakąkolwiek reakcję.Wyswobodziłam ręce z jego uścisku kładąc je na zapadniętych policzkach mężczyzny i powoli tak jakbym znów uczyła go wszystkiego od początku ,pogłębiłam pocałunek.
Po dłuższej chwili poczułam jak ściska nieznacznie moje uda pomagając mi przejść z fotela i usiąść mu okrakiem na kolanach.Wsunęły się wyżej głaszcząc moją talię kiedy w końcu zaczął reagować w na to co robię.Zadrżał kiedy starłam mu z policzków pojedyncze łzy.
Odkleił cienką satynę od mojej wyziębionej skóry patrząc na mnie z czymś czego nie potrafiłam opisać.
-Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?-spytał-Że mimo wszystko nie potrafię przestać cie kochać...
Nie dał mi szansy na odpowiedź wracając do przerwanej czynności.
***
Leżałam z Jamesem przyklejonym policzkiem do mojej piersi głaszcząc kojąco jego włosy.Miałam wrażenie że ta cała sytuacja przerastała nas oboje ,ale on znacznie gorzej sobie z nią radził.Dlatego teraz po prostu leżeliśmy w ciszy po prostu ciesząc się swoim towarzystwem.Tak bardzo chciałabym mu to wszystko wytłumaczyć.
Dlatego ostatecznie pocałowałam go po prostu w czubek głowy zsuwając nieco palce żeby móc dotykać jego policzka,skroni ,zahaczać o wargi.Poczułam jak wzdycha zanim przyciągnął ją do swoich ust żeby potem odłożyć ją na swoje ramię.
-Powiedz coś-przymknął oczy wtulając nos w moją skórę.
-Nie ważne czego bym kiedykolwiek nie zrobiła pamiętaj że...-wstrzymałam oddech jakby brakło mi tlenu-Że naprawdę kurewsko cię kocham.I że zawsze możesz na mnie liczyć.Nie ważne czy będę na Tajwanie czy na Syberii.Nie istotne ile ludzi się jeszcze przewinie przez moje życie.Nie ważne czy będzie chodził o kłótnię z kobietą ,czy o wywołanie trzeciej wojny światowej.Zawsze będziesz dla mnie najważniejszy.
*****
Takie miniaturki są w sumie bardzo relaksujące i odstresowujące jeśli nie ma się weny ani chęci do czegokolwiek <3Zaproponowała bym coś osobnego z różnymi shotami czy tym podobnymi ,ale mam tyle zaczętych i nieskończonych prac że to chyba mija się z celem.
Mam nadzieję że umiliłam noc/wieczór/ranek/dzień/południe (niepotrzebne skreślić).
CZYTASZ
Sorry//Bucky Barnes
FanficPrzeprasza.Za to że dostał się w łapy Hydry.Że mordował.Że chęć do życia.Za to że namieszał w jej życiu.Za to że zjawił się w Nowym Yorku dając Steve'owi nadzieję że zostanie na dłużej.Za problemy z prawem.Za to jaki jest.I za to że zamierz dotrzyma...