#20

1.8K 126 32
                                    

   Przeciągnęłam  sweter przez "rudy pusty łeb" po czym narzuciłam na niego płaszcz idąc do korytarza i zgarniając po drodze wszystkie potrzebne rzeczy.W połowie korytarza natknęłam się na Jamesa ,który akurat wyszedł z łazienki.Przystanął obserwując mnie uważnie.

-Gdzie idziesz?-spytał nieufnie.

-Po samochód-odparłam.

   Westchnęłam podchodząc do niego po czym stając na palcach i przyciągając go za ręcznik obwiązany na biodrach cholera wie po co.

   Lubiłam go bez ubrań.W ubraniach.W każdym wydaniu.

   Zagryzłam wargę.

-A ty co dzisiaj planujesz?-zagadnęłam chcąc go bezczelnie rozproszyć i zmienić tema.

-Muszę iść do Fury'ego załatwić formalności ,a potem porozmawiać ze Stevem ,może z Nat i Clintem ,ale głównie ze Stevem-powiedział-To może być ciężkie ,chociaż mam wrażenie że ostatnio jest dalej niż bliżej ,a w końcu jesteśmy w tym samym mieście-westchnął.

-Oh, może jest ostatnio zajęty ,albo kogoś sobie znalazł? Nie martw się ,wszystko będzie w porządku-sapnęłam nie wiedząc co powiedzieć-Odbiorę cie z wieży-stwierdziłam po chwili namysłu.

   Nie mam nic do jego przyjaciół.Ba! Chciałabym żeby mieli dalej dobry kontakt.Nie chcę wpadać nagle do jego świata i wszystko mu pierdolić.Ale sam tego chciał,a ja już nic na to nie poradzę.Nic na siłę.Już się o tym przekonałam.

   Mężczyzna w tym czasie oparł swoje czoło o moje z lekkim grymasem na ustach mi się przyglądając.

-Hm?-uniosłam brew widząc że zdecydowanie coś go gryzie.

-Nic-wzruszył ramionami-Starość nie radość ,kręgosłup zaczyna mnie boleć od ciągłego schylania się-wytknął.

-Sam tego chciałeś-wzruszyłam ramionami na ten przytyk-Ciekawe co zrobisz jak pokaże ci nasz nowy samochód-zarechotałam.

-Spowoduję wypadek i zainwestuję w terenówkę-wzruszył ramionami uśmiechając się nieznacznie ,za co oberwał w pierś.

   Nieco rozbawiony zdjął z szyi nieśmiertelniki zawieszając mi je na szyi ,a ja niepewnie dotknęłam zimnego metalu.

-Po co to?-spytałam.

-Tak dla pewności-wzruszył ramionami-Kocham cie.

-Wiem o tym-nim się zorientował zdjęłam mu z bioder ręcznik.

   Nie zdążył zareagować jak rozbawiona przerzuciłam go sobie przez ramię i wybiegłam z mieszkania jak przeklęta gówniara psując ten zbyt słodki i poważny moment.

   Nie chcę żeby się martwił tym czy wrócę na noc do domu.Nie chcę żeby w ogóle się o mnie martwił.Nie chcę żeby w ogóle mnie znał.Chcę stać z boku i patrzeć na jego szczęście,bezpieczeństwo i spokój ,nawet jeżeli miałabym cierpieć jak ostatnie 6 lat.

   Ale moje "chcę" się tutaj nie liczy.

   Idąc chodnikiem w stronę głównej ulicy zobaczyłam jeszcze kątem oka ja goły i wesoły Barnes opiera się biodrami o parapet z papierosem w wargach i muzyką puszczoną na fulla.

   Przy "...I crashed my car into the bridge. I watched, I let it burn..."* parsknęłam śmiechem.

***

   Poprawiłam włosy marszcząc nos na kosmyki ,które wypadły mi z upięcia po czym cierpliwie zaczekałam aż drzwi cholernej windy się otworzą.Weszłam do salonu od wejścia skupiając na sobie podejrzliwe spojrzenie Romanoff ,nieco cieplejsze Clinta ,ale pozostając niezauważoną przez Rogersa i Barnesa.

-Cześć?-przywitałam się nieśmiało podchodząc do avengersów.

-Oh-blondyn podniósł na mnie wzrok niepewnie rozcierając dłonie o uda-Ty musisz być Charity -powiedział podnosząc się lekko i wyciągając do mnie rękę-Steve Rogers ,James dużo o tobie mówił-uśmiechnął się tak przyjaźnie jak potrafił.

-Miło mi poznać-odwzajemniłam uścisk.

-Natasha Romanoff -ruda podniosła się z zajmowanego oparcia.

-Clint Barton-brunet uśmiechnął się do mnie dostając przy tym dość słodkich zmarszczek w kącikach oczu.

-Więc wyjeżdżacie do Norwegii?-spytała  kobieta jakby chciała znaleźć jakąś rozbieżność w naszych wersjach.

   Nie wyszło.Nie tylko ona w tym pokoju jest inteligentna.Wszystko co mówiliśmy z Jamesem idealnie się ze sobą komponowało tworząc elegancką wspólną całość.Ostatecznie dała za wygraną pod naporem spojrzenia Bartona i została przy uważnym studiowaniu mojej twarzy.

-Wracasz ze mną James ,czy chcesz jeszcze zostać?-spytałam w końcu czując się coraz bardziej zagrożona.

-Pojadę z tobą-westchnął patrząc z żalem na przyjaciela.

   Pożegnał się z resztą znajomych,przyjaciół czy innego cholerstwa po czym zaprowadził mnie do windy.Stanęłam w niej na przeciwko niego łapiąc w dłonie jego szorstkie dłonie i opierając brodę na jego piersi.

-Ona coś podejrzewa-wymruczałam.

-Ona zawsze coś podejrzewa -odparł kojąco głaszcząc moje ręce-Mam dla ciebie znacznie gorszą nowinę niż brak sympatii ze strony Natalii.

-Boję się -westchnęłam wiedząc że nic prócz odkrycia tak naprawdę nie mogło by nam zaszkodzić.

-Muszę zaliczyć jeszcze jedną misję...

*****

Nawet na wakacjach człowiek nie odpocznie :'(

*Icona Pop - I love it (feat. Charli XCX)

Sorry//Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz