-Wcale mi się to nie podoba-stwierdziłam po wypaleniu całej paczki wsadzając ręce do kieszeni.
-To tylko jedna misja-westchnął nie do końca rozumiejąc moją złość-Zresztą znasz mnie.Wrócę do ciebie mniej lub bardziej pogruchotany ,ale wrócę-uśmiechnął się blado muskając palcami moją rękę ,ale strząsnęłam je szybko.
-Tak jak z ostatniej misji?-spytałam ostrzej niż zamierzałam-Nie chcę cie widzieć znowu w takim stanie-syknęłam.
No dobra.Nie zamierzałam w ogóle o tym mówić przez poczułam nieprzyjemny ucisk w piersi.
A potem na ramieniu kiedy mało delikatnie zatrzymał mnie,odwrócił w swoją stronę i przytrzymał żebym się nie wyszarpnęła.Zdmuchnęłam z twarzy rudy kosmyk czując że jeżeli mnie nie puści to zacznę się drzeć że mnie molestuje.
-Czy ty mnie obserwowałaś?-spytał.
-Tak-przyznałam-Chciałam mieć pewność że nic ci nie jest.
Brunet puścił moje ramiona przecierając twarz dłonią i cofając się o krok.
-Nie chcę cie widzieć więcej w takim stanie-szepnęłam wzdrygając się.
-Jak to robiłaś? Jak to do kurwy nędzy robisz że wiecznie jesteś wszędzie ,a jednocześnie nie ma cie nigdzie!?-podniósł głos na co nieco zgarbiłam ramiona.
-Tak jak zawsze,dobrze wiedziałeś z kim się wiążesz-objęłam się ramionami wznawiając marsz w stronę sklepu w ,którym chciałam kupić papierosy.
Usłyszałam jego westchnięcie zanim ponownie złapał mnie za ramię zmuszając do spojrzenia na niego.
-Ty mała przeklęta ...Boże brak mi na ciebie słów-szepnął przyciągając mnie do swojej piersi i całując mocno.
Postawił parę kroków do przodu puki nie poczułam za plecami ściany jakiejś boczne uliczki.Niepewnie zarzuciłam ręce na jego ramionach przeciągając pieszczotę po czym odsuwając się ze wzrokiem wbitym w ziemię.
-Znajdę cie ,wiesz o tym?-dotknął palcem mojego mostka wyczuwając pod palcem twardy medal.
Dupek wiedział nawet w ,którym miejscu i jak układają się te małe blaszki między moimi piersiami.
-Wiem-przymknęłam oczy-Mogę nawet czekać jeśli uprzedzisz mnie kiedy wrócisz...
-Uprzedzę-uśmiechnął się delikatnie-Mogę nawet liczyć dni i godziny do powrotu jeśli uznasz to za romantyczne-stwierdził chcąc rozładować dalej nico napiętą atmosferę.
Która wisiała tak od wczoraj.
To dziw że wrzeszczeć zaczęliśmy dopiero teraz.Znaczy ja.O darł się już wczoraj kiedy w milczeniu spalałam zapas papierosów ,który powinien starczy na miesiąc,odpychałam go od siebie i przesiedziałam noc przy laptopie.
Sąsiedzi musieli być zdziwieni tego rodzaju krzykom.
Sama podziwiałam swoje zimne opanowanie podczas ,gdy on zdzierał gardło ,stłukł zastawę oraz rano rzucił laptopem przez okno.
Przeważnie to moje draki kończyły się stratami materialnymi.
Ale i tak wolałam te niż uszczerbki na zdrowiu psychicznym.
Mieszkanie mogę odnawiać wedle fanaberii nawet trzy razy na tydzień ,ale jego zaufanie i cała reszta emocjonalnych rzeczy .Cenniejsza i więcej warta.
Sama nie wierzę do czego to doszło.
-Mogę sobie nawet pierdolnąć tatuaż -wywrócił oczami-Wrócić z bukietem kwiatów i wielkim pluszakiem jak na tych chorendalnych portalach społecznościowych-westchnął opierając swoje czoło o moje-Przytargać ci pianino niczym Bruno Mars?
-Przestań to żałosne-parsknęłam obserwując jego teatralne obruszenie.
-Wiem -przyznał po czym zagryzł wargi jakby zastanawiając się czy może coś powiedzieć-Wiesz jak to jest wracać do pustego mieszkania po misjach ,innych pierdołach i zastawać za każdym razem puste mieszkanie? Nie mieć do czego wracać podczas ,gdy inni opowiadali o swoich rodzinach?Nie miałem wtedy po co ,ani do kogo wracać. Nie zależało mi szczególnie na powrocie.
A ja oniemiałam.
*****
Za długo i bez sensu ,ale potrzebowałam jakiejś sprzeczki w ich sielance.
Jak dobijecie 40 gwiazdek to będzie mini maraton.
![](https://img.wattpad.com/cover/186891366-288-k158523.jpg)
CZYTASZ
Sorry//Bucky Barnes
FanfictionPrzeprasza.Za to że dostał się w łapy Hydry.Że mordował.Że chęć do życia.Za to że namieszał w jej życiu.Za to że zjawił się w Nowym Yorku dając Steve'owi nadzieję że zostanie na dłużej.Za problemy z prawem.Za to jaki jest.I za to że zamierz dotrzyma...