#14

1.9K 154 68
                                    

   Odkleiłam policzek od poduszki słysząc trzask zamykanych drzwi.Podniosłam się dopiero teraz orientując się że leżę w sypialni Barnesa.W jego koszulce.I pościeli.

   Kurwa!

   Zerwałam się jak popierdolona wypadając z sypialni.Złapałam się futryn wychylając i uchylając usta żeby wciągnąć do płuc więcej powietrza.

   Sprany z emocji brunet zrzucił z ramienia sportową torbę po czym trzymając w między wargami odpalonego papierosa ,zdjął buty,kurtkę i podszedł do okna otwierając je na oścież.Usiadł na parapecie machając nogami ,raz po raz wyciągając z między warg szluga ręką ze startymi kostkami.

-Co ty zrobiłeś?-poczułam jak ścisnęło mnie w gardle.

   A jednocześnie coś we mnie znacznie się rozluźniło.

-Byłem załatwić parę spraw-odparł spokojnie wypuszczając dym.

-Co ci się stało w rękę?

-Starłem ,ale spokojnie zaraz się zagoi -obejrzał ją z zainteresowaniem.

-James!-warknęłam zirytowana jego zachowaniem.

-Starłem na szczęce Vincenta-objaśnił-Ale jakby wyprowadził sierpowego lewą ręką to by nie wstał-spojrzał niechętnie na metal-A wtedy byś była zła.

   Podeszłam do niego bez zbędnego pierdolenia uderzając go na odlew.Złapałam się za bolącą dłoń podczas ,gdy on roztarł policzek.

-Lepiej ci?-spytał.

-Nie-burknęłam kiedy złapał moją dłoń wręcz wbrew mojej woli obracając ją i oglądając zaczerwienienia.

-To wal w pierś bo zetrzesz sobie kostki-podniósł ją przykładając do ust tak jak robi się dzieccku żeby "nie bolało".

   Jego stoicki spokój po raz pierwszy w życiu doprowadził mnie do takiej złości.Uderzyłam go pierwszy raz.Potem drugi.A potem to już zleciało.Widząc moje zmęczenie w końcu złapał mnie za nadgarstki unieruchamiając je w powietrzu.

-Już? Naklnij się ,nakrzycz,ale oboje dobrze wiemy że ci ulżyło jak mnie zobaczyłaś...-wbijał intensywne spojrzenie w moje oczy-Dobrze wiesz że było nam lepiej razem .Po co to wszystko?

-Nie możesz od tak po latach wpierdolić się w moje życie bo stwierdziłeś że kiedyś było lepiej-łapałam z trudem oddech-Nie wiesz ,nie znasz mnie...

-Kłamałaś przez ten czas ,który razem spędziliśmy?-uniósł brew.

-Nie-spuściłam wzrok -Ale to egoistyczne stwierdzenie.

-Egoistyczna była również twoja decyzja przeklęta hipokrytko-wydął wargi-Sam umiem decydować co dla mnie dobre.

-Chciałam dla ciebie normalnego życia i szczęścia ,a ty to wszystko pieprzysz-zawyłam.

-Za numerek zrobię wszystko co nie doprowadzi do wojny-odparł z wyższością recytując to co mówiłam sześć lat temu-Chcę żebyś ze mną była ,albo szczerze powiedziała mi prosto w oczy że nic dla ciebie nie znaczę i mam się definitywnie odpieprzyć-pochylił się opierając czoło o moje.

   Z bezsilności łzy praktycznie stanęły mi w oczach.Wciągnęłam powietrze ,ale czując zapach perfum i papierosów więc uznałam że na tą chwilę wolę się udusić ,ale myśleć do końca racjonalnie.

   Niech mnie puści.Niech odejdzie.Ja tak nie potrafię.

-James to nie jest tak proste jak myślisz-wyszeptałam.

-Jak to nie? Ja mam czystą kartę ,ciebie nie ma w systemach-odparł trącając mój nos swoim.

   Pękłam czując łzy na policzkach ,a on zdezorientowany moim zachowanie stracił swoją sztywną postawę ,przyciągając mnie bliżej do piersi.Bezsilnie schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi ściskając w dłoniach materiał jego bluzki i próbując się opanować.

*****

Ah wakacje 

To 20 komentarzy (od różnych osób) i next ;)

Sorry//Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz