Siedziałam na kanapie wycierając włosy w szary ręcznik i wbijając wzrok w deszcz bijący w okna.Z otępienia wyrwał mnie Barnes ,który jak gdyby nic wyszedł z pokoju zasłaniając mi widok.
Zlustrowałam go bezczelnie.Od nisko trzymających się na wąskich biodrach dresów po szerokie ramiona pełne blizn ,i włosy ,które wypadły z upięcia i okalały jego twarz.
Perfekcja w czystej postaci.
Rzuciłam w niego ręcznikiem.
-Ubierz się-syknęłam z wyrzutem dotykając chłodnymi palcami policzków.
-Przecież widziałaś mnie już nago-parsknął niepewnie przewieszając go przez ramię i zasłaniając łączenie metalu ze skórą.
-Tłumaczysz się tak wszystkim?-spytałam.
-Nie-zaprzeczył-Do tej pory jesteś jedyną osobą ,która to widziała-przetarł dłonią ramię po czym uprał przewieszoną przez oparcie kanapy bluzkę na długi rękaw.
Usiadł przede mną po turecku na dywanie poprawiając zaczepiający się o segmenty materiał.
-Próbowałaś chociaż dostać się do tej bazy danych?-spytał biorąc ze stolika herbatę.
-Nie-podciągnęłam nogi pod brodę-Mam w domu Vincenta i dzieci.To ciężkie kiedy ktoś non stop zagląda ci przez ramię ,albo próbuje kontrolować.
-Zawsze możesz przychodzić tutaj i pracować na moim-zaproponował na co tylko zmrużyłam oczy.
-Dlaczego tak bardzo ci na niej zależy?-spytałam po raz pierwszy go dotykając.
I jak boga kocham poczułam jak przechodzi mnie dreszcz ,gdy tylko moje kościste palce zetknęły się z jego lekko zarośniętymi polikami.Wbijałam w niego wzrok przez chwilę próbując znaleźć odpowiedź w jego zachowaniu ,ale jebany nauczył się nie okazywać uczuć mimiką.
-Bo dużo jej zawdzięczam-odparł odwzajemniając spojrzenie-Zrób to dla mnie.
-Zrobię ,ale w swoim czasie-mimo wszystko wzięłam jego laptopa na kolana otwierając go i zauważając że nie jest to ten ode mnie.
Nie zwracałam na niego większej uwagi puki ni podniósł się nieznacznie i wykorzystując przełamaną barierę dotknął palcem mojej rozciętej wargi.Spojrzałam na niego pytająco kiedy cofnął rękę ścierając z palców szminkę ,którą się umazał.
-Uderzył cie-bardziej stwierdził niż spytał.
-Spadłam ze schodów-poprawiłam-Ostatnio czasami mi słabo.
-Jasne-skinął nie wierząc mi-Jeśli jeszcze raz to zrobi ja uderzę jego-oznajmił.
-Nie mieszaj się w to James-mruknęłam zaczynając wpisywać pierwsze komendy-To tylko parę siniaków.Nie będę z nim przecież do końca życia.Parę miesięcy przeżyję.
-Nie chcę żeby robił ci krzywdę-burknął i przez chwilę wyglądał jak zbesztane dziecko.
-Jestem przyzwyczajona ,to nic znaczącego-wywróciłam oczami-Przebierz tą koszulkę.Szlag mnie trafi jak co chwila będziesz ją poprawiał.
-Skup się na tym co robisz ,a nie na mnie-uśmiechnął się wyzywająco.
-Jak czegoś z nią nie zrobisz to za chwilę utnę ten rękaw-zagroziłam.
-Nie denerwuj się ,przyzwyczaiłem się-spapugował moje słowa na co zmroziłam go spojrzeniem-Idę-mimo wszytko wstał kierując się do sypialni.
Odprowadziłam go wzrokiem po czym wróciłam do mozolnego łamania zabezpieczeń.Parę minut później mężczyzna siedział na fotelu w bluzce na krótki rękawek ,która nie doprowadzał nas do szału.Widząc że najzwyczajniej w świecie go ignoruje wyjął z kieszeni mały srebrny kluczyk przesuwając go w moją stronę.
Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Na wszelki wypadek ,gdybyś chciał popracować ,albo to się powtórzyło...-wyjaśnił.
Spojrzałam na metalowy przedmiot znowu na niego i wróciłam do ekranu.Nie wiem ile siedziałam zapatrzona w komputer ,ale kiedy stwierdziłam że na dzisiaj dość literki mi się rozmazywały i musiałam nałożyć okulary.Pomrugałam parę razy przyzwyczajając się do półmroku oraz migających informacji.
Wstałam rozprostowując kości po czym wzięłam koc leżący na kanapie.Przykryłam nim delikatnie śpiącego w fotelu bruneta po czym podłożyłam mu jeszcze po policzek poduszkę żeby przypadkiem nie przyszczypnął się metalem.
Westchnęłam ciężko chcąc już ze starego nawyku pocałować go w czoło ,ale powstrzymałam się w ostatniej chwili.
Nie powinnam.I tak już zbyt dużo zrobiłam.
*****
10 kom i zabieram się za pisanie kolejnego ;*
CZYTASZ
Sorry//Bucky Barnes
FanfictionPrzeprasza.Za to że dostał się w łapy Hydry.Że mordował.Że chęć do życia.Za to że namieszał w jej życiu.Za to że zjawił się w Nowym Yorku dając Steve'owi nadzieję że zostanie na dłużej.Za problemy z prawem.Za to jaki jest.I za to że zamierz dotrzyma...