Obudziłaś się tak samo, jak zasnęłaś, czyli sama, z lekko nieułożoną pościelą pod sobą. Roztrzepane włosy zasłaniały ci widok, jednak udało Ci się dostrzec wskazówki starego, ściennego zegara, wskazywały godzinę piętnastą.
Zgarnęłaś włosy sprzed oczu i chwiejnym krokiem wyszłaś z pokoju, oglądając się po korytarzach. Były puste, podobnie kuchnia, na pierwszy rzut oka, salon podobnie. Jednak na kanapie jak poprzednio, leżał Vincent.
Jego książka leżała na stoliczku kawowym, a czapka spoczywała na oczach, ręce trzymał za głową, a nogi położył na oparciu kanapy, by leżeć prosto, bez ryzyka bólu kręgosłupa po przebudzeniu.
Cicho weszłaś do kuchni, z celem napicia się czegokolwiek. Z szafki obok zmywarki wyjęłaś swój ulubiony napój i otworzyłaś butelkę półlitrową, przelewając część do szklanki.
Usiadłaś przy stoliku w kuchni i powoli piłaś, starałaś się być cicho, jak przy młodszym dziecku- im dłużej będzie pogrążone w śnie, tym dłużej będziesz go miała z głowy. W tym przypadku, chciałaś, by jak najdłużej Vincent pozostał w transie.
Rozłożyłaś się na fotelu, na którym zawsze kładłaś się pod kocem i oglądałaś filmy na niedużym telewizorze.
Jednak tym razem odpuściłaś, jedynie twoją głowa spoczywała na prawym podłokietniku, a nogi na lewym. Wpatrywałaś się ślepo w sufit, starając się nie myśleć o pracy.
Jego obecność już Cię Tak nie stresowała, był spokojny, pogrążony w śnie, jakby miał już nigdy się nie obudzić. Ten widok cię uspokajał, lub było to spowodowanie myślą o braku gwałtownych ruchów z jego strony.
Powoli zamknęłaś oczy, nie byłaś zmęczona, to Cię relaksowało. Straciłaś poczucie czasu, tykanie zegara wyciszyło się, a zamiast tego słuchałaś przyjemny i wyciszający szum.
Poczułaś delikatne ruchy palców na policzku. Gdy otworzyłaś oczy, dłoń zgarneła pojedyńcze włosy sprzed nich, wtedy zauważyłaś, czyj był to ruch. Vincent uśmiechał się do Ciebie, przyjeżdżał kciukiem po podbródku.
"Urocza jesteś."
Zaśmiał się typowo, podczas gdy dłoń z podbródka przeniosła się na szyję, lekko po niej przejeżdżając, mężczyzna się w nią wpatrywał. Ty szybkim ruchem chwyciłaś go za nadgarstek, odciągając go od siebie. Ten rozbawiony wyjął scyzoryk z kieszeni.
"Chcę zniszczyć twoją psychikę, im szybkiej się zawali, tym szybciej mi się poddasz."
Zbliżył swoją twarz do twojej, niemal swoim wzrokiem wypalał dziury raz na twojej twarzy, raz na szyi. Przyjeżdżał ostrzem po twojej skórze, podle się uśmiechając.
"To jest cudowne uczucie, wiedza, że masz kogoś pod swoją kontrolą i możesz z nim robić co chcesz."
Ostrze było zimne, niemal nacinało twoją skórę, która i tak zostawała nietknięta.
"Ode mnie się już nie uwolnisz, jesteś moja, pamiętasz? Po prostu pamiętaj zasady, a wszystko będzie dobrze."
Schował scyzoryk w kieszeni spodni i zszedł z Ciebie, położył się na kanapie. Wróciłaś do siadu.
Starając się przerwać ciszę chwyciłaś biały pilot i włączyłaś telewizor, mimo słabej grafiki, udało Ci się dostrzec ruch na ekranie. Był to serial, którego nigdy w życiu nie widziałaś.
Wpatrywałaś się ślepo w ekran, starając się zapomnieć o sytuacji. Vincent zwracał wzrok na telewizor za każdym razem, gdy go zauważyłaś.
Była godzina dziewiętnasta, czas zleciał ci na oglądaniu seriali na zepsutym telewizorze. Po ujrzeniu zegara, nie mogłaś znieść zwalniającego tykania wskazówek.
Weszłaś do łazienki i napuściłaś do wanny gorącą wodę. Kąpiel rozluźniła Cię, trwała ponad godzinę.
Wyszłaś z łazienki w ręczniku, gdyż zapomniałeś zabrać piżamy z szafy. W pokoju jak dzień wcześniej, czekał twój współpracownik, ponownie półnagi. Spojrzał na ciebie obojętnie.
"Ja tylko po ubrania, nie planuj."
Odpowiedziałaś, patrząc w jego oczy, jednak one mierzyły Cię od stóp po szyję. Wyjęłaś z szafy piżamę i już miałaś wychodzić.
Szybkim krokiem wyszłaś z pokoju i zamknęłaś drzwi od łazienki na klucz, przebrałaś się. Z wachaniem weszłaś do sypialni.
Bez słowa przykryłaś się puchową kołdrą, mimo godziny dwudziestej pierwszej, ledwo udawało Cię się ustać na nogach. Ten wolny dzień miał być spokojny, spędzony całkiem samej. Jednak on postanowił zmienić twoje plany.
Położył się blisko Ciebie, oplutł Cię ramionami i przekręcił, przez co leżałaś przodem do niego. Przez waszą różnicę wzrostu twoją głową spoczywała przy jego klatce piersiowej. Otulił Cię z władczym uśmiechem.
Poddałaś się zmęczeniu, mimo jego obecności, zasnęłaś spokojnie.
~-~-~
Obudził Cię budzik, który od zawsze spoczywał na stoliczku przy łóżku. Dzwonił zawsze równo o ósmej, zawsze minutę zajmowało ci wyszukanie go dłonią, tym razem złapałaś go za czwartym razem.
Rozejrzałaś się sennie, przeraziłaś się, gdy ujrzałaś jego obok. Po chwili przypomniałaś sobie, że zasnął też obok, dokładnie w tej samej pozycji, jedynie podczas snu zgubiła się jego czarna gumka do włosów. Włosy były lekko zmierzwione, opadały mu na zamknięte oczy.
Wstałaś wolno z łóżka, wyjęłaś odpowiednie do pracy ubrania i udałaś się do łazienki. Co się znajdowało w tym 'zestawie'? To co zawsze. Czarne spodnie, niebieskawa koszula, przygotowana wcześniej złota odznaka od szefa.
Ubrana, ogarnięta z nareszcie w miarę dobrze uczesanymi włosami weszłaś do kuchni. Zrobiłaś sobie tylko kawę, przed pracą nigdy nie byłaś głodna, zawsze później żałowałaś braku śniadania.
Opierałaś się rękami o blat kuchenny, czekając na kawę.
Ktoś objął Cię od tyłu, jednak już dobrze wiedziałaś kto to był. Twoje ręce były usztywnione do ciała przez silne ramiona Vincenta. Jego głową spoczywała przy twojej szyi, gdyż zgiął się w pół.
Starałaś się wyszarpać, jednak sprawiło to, że oparł się tyłem o blat nadal Cię trzymając. Słyszałaś jego cichy śmiech, gdy starałaś się wyszarpać.
Usłyszałaś jego cichy, uwodzicielski szept. Podczas wymawiania tych kilku prostych słów uśmiechał się szeroko:
"Zrobisz mi czarną kawę?"
Puścił Cię, a ty oddaliłaś się o krok i spojrzałaś na niego. Był ubrany w czyste, jednak w tych samych co zawsze kolorach. Purpurowe włosy opadały na ramiona, lekko poplątane i roztrzepane. Złota odznaka już spoczywała na jego klatce piersiowej.
Twoja ulubiona kawa była gotowa, filiżankę odłożyłaś obok ekspresu, podłożyłaś kolejną i ustawiłaś na czarną kawę. Vincent ponownie objął Cię od tyłu, wtulając się w twoją szyję. Każdy jego dotyk powodował dreszcze.
"Co Cię dzisiaj naszło?"
Zapytałaś, starając się nie zwracać uwagi na jego, tym razem ciepły oddech na skórze.
"Jakoś..."
Tego dnia wszystko co powiedział brzmiało uwodzicielsko. Kawa była gotowa, stuknęłaś lekko filiżanką na znak, że jest gotowa.
Odkleił się od Ciebie i chwycił uchwyt, opierając się tyłem o blat pił powoli. Zrobiłaś to samo, jednak nie uśmiechałaś się górująco.
Czarna kawa. To twoja słabość...

CZYTASZ
It's Just Lust (Purple Guy X Reader)
Fanfiction28.06.2019 · #4 w Vincent 29.01.2020 · #1 w Purpleguy 23.03.2020 · #1 w fnaf 18.07.2020 · #1 w williamafton 16.09.2020 · #1 w Vincent ❝Nie byłaś gotowa na to, co się stanie z twoim życiem. Jedynie jeden, nie uważny krok, przemienił całe twoje życie...