Kobieta podeszła do Ciebie ucieszona, jednak po posturze nie byłaś pewną co do jej płci.
"Miło Cię w końcu widzieć, (T/I)! Dużo O tobie tu mówili. Jestem Alexis." Uśmiechała się pogodnie, podczas gdy Scott zerwał się z fotela I momentalnie pojawil się obok.
"(T/I)! Jak się czujesz?" Uśmiechał się, patrząc na Ciebie z nadzieją w oczach.
Atakowały Cię dwie osoby, wszystko mieszało ci się w głowie.
"Dobrze, dzięki Scott." Lekko się odsunęłaś, takie towarzystwo lekko Cię krępowało. Spojrzałaś zaciekawiona na Alexis, uśmiechając się do niej "Miło Cię poznać. Na jakiej posadzie jesteś?"
"Operator animatroników i pomagam Scott'owi w rachunkach." Spojrzała na twoje ciało, lekko się krzywiąc "Będzie cię trzeba trochę dokarmić, kochana."
Dziwiło cię jej luźne podejście, bezwstydne poznawanie ludzi. Praca będzie ciekawsza z nowymi ludźmi. Nie znaczyło to, że się w niej nudziłaś. Często się coś działo, nie zawsze było to pożądane, ale było ciekawie. Ludzie, z którymi pracowałaś byli dla ciebie bliscy, gdy ktokolwiek odchodził, było ci przykro, że nie zamierza tego ciągnąć, i że prawdopodobnie już nigdy ich nie zobaczysz. Kontakt się urywa. Dlatego cieszyłaś się widząc nowych pracowników. Zawsze w tym samym biurze, mimo innego szefa pomieszczenie ani trochę się nie zmieniło, klimat utrzymywał się tak samo, a Scott starał się jak najbardziej mógł dla klientów jak zarówno pracowników.
Vincent wciąż patrzył niechętnie na sytuacje. Każdego innego by wyśmiał, na Alexis patrzył podejrzliwie, jedynie chcąc wyjść już z biura i pójść jak najdalej.
"Myślę, że dobrze by było rozpocząć pracę, jakoś wypadałoby nadrobić ten tydzień." Uśmiechnęłaś się, chcąc opuścić pomieszczenie, ciągnąc podirytowanego mężczyznę za ramię.
"Nie przemęczaj się, mów jak coś się będzie działo. Powinnaś się oszczędzać, dopiero co wróciłaś ze szpitala, a nie chcę, byś znowu tam trafiła z jakiegoś powodu." Odezwał się Scott, patrząc na ciebie z wyraźnym współczuciem, a ty posłałaś mu wspierający uśmiech.
"Nic mi nie będzie." Otworzyłaś drzwi, zaraz po tym zatrzaskując je za sobą, spojrzałaś pytająco na Vincenta, który jedynie coś mruknął pod nosem, wzrokiem uciekając na jedno z przechodzących obok dzieci.
"Coś się dzieje? Od rana jesteś strasznie spięty." Patrzyłaś w jego oczy, lekko marszcząc brwi. On jedynie westchnął.
"Alexis jest od paru dni w lokalu, nie polubiliśmy się. Z jakiegoś powodu za dużo o mnie wie." Zerknął na ciebie, uśmiechając się sztucznie "Ale nie masz czym się zadręczać, nie powinno cię to obchodzić."
"Nie chce by było tu konfliktów, tym bardziej jeżeli jesteś w nie zamieszany. Więc jeżeli będzie trzeba, będę się starała je rozwiązać." Powiedziałaś, lekko podnosząc ton, na co on zaśmiał się.
"Zależy ci? Na niektórych rzeczach nie powinno ci zależeć, nie chcę mówić o tej sprawie." Chciał odejść w kierunku głównej sali, jednak ty jak i zarówno on usłyszeliście znajomy głos, oboje spojrzeliście w stronę źródła. Momentalnie uśmiechnęłaś się, lecz też zdziwiłaś, Vincent w tym samym czasie wydał z siebie kolejne zrezygnowane sapnięcie, patrząc w tamtą stronę przez ramie.
Stał tam uśmiechnięty Jeremy, tam, gdzie wcześniej nosił bandaże, znajdowała się czarna czapka z daszkiem. Pomachał do was radośnie, pokazując białe zęby w uśmiechu, ciesząc się jak małe dziecko. Obok niego stała wyższa od niego postać. Mężczyzna również się w was wpatrywała zniesmaczona, krzyżując ręce. Niższy brunet podbiegł do was, zaś czarnowłosy powoli szedł za nim.
"(T/I)!" Krzyknął Jeremy, zaraz stając obok ciebie. Drugi stanął obok was parę sekund później, przelatując cię wzrokiem od góry do dołu. Następnie zerknął na Vincent'a, widząc jego twarz, jego oczy przybrały zupełnie pusty wyraz, patrząc na tego samego wielkości mężczyzny. Vincent z daleka go rozpoznał.
"Szmato." warknął czarnowłosy.
"Pizdo." odpowiedział drugi, wpatrując się w niego z irytacją.
"Tchórzu." Dopowiedział, na co Vincent zareagował uśmiechem, jego oczy mówiły o rozbawieniu, ale też o zmęczeniu, które dręczyło go od rana.
"Stary przyjacielu." Wyciągnął do niego dłoń, którą drugi momentalnie odrzucił, a jego wzrok znów zwiastował o napływie irytacji.
"Mike..? Em... Dlaczego od razu się wyzywacie?" Wtrącił się cicho Jeremy, chwytając mężczyznę za rękaw i patrząc na niego błagająco. Ty jednak wciąż przeskakiwałaś wzrokiem na twarze obu podirytowanych mężczyzn.
"Mogłeś przynajmniej powiedzieć, że spierdolisz." Warknął miniony Mike, wiedziałaś, że najchętniej plunąłby mu w twarz. Z twarzy Vincenta zniknął sztuczny uśmiech, dłonie chowając w kieszenie spodni.
"A ty równie dobrze mógłbyś stąd wyjść i mi nie niszczyć życia." Wpatrywał się w niego, dopóki nie trąciłaś go w ramie, spoglądając mu w oczy. Ten przewrócił oczami i bez słowa udał się w stronę głównej sali. Wzrokiem wróciłaś do Jeremy'ego, który lekko zestresował się sytuacją.
"Więc, to jest Mike, dziś rozpoczął tu pracę, też jako stróż. Może... przynajmniej wy będziecie się dogadywać.."
Mike spojrzał na ciebie, sam nie wiedząc jak zareagować.
"(T/I), tak? Długo tu jesteś?"
"Właściwie nie tak długo.. z dwa miesiące? Trzy? Straciłam poczucie czasu..." Zaśmiałaś się, widząc spiętego chłopaka, jednak wiedziałaś, że będzie to trudne. Opisanie jego charakteru już było dość łatwe, charakteru Vincenta nie opisałaś dotychczas.
______________________________________
Dokładnie 14 maja ta książka kończy rok, wow.
Nie wiem, czy mnie stać na jakiś special, ale możliwe, że wstawię headcons z tej okazji! Będę ten dzień świętować.
![](https://img.wattpad.com/cover/187363363-288-k635131.jpg)
CZYTASZ
It's Just Lust (Purple Guy X Reader)
Fanfic28.06.2019 · #4 w Vincent 29.01.2020 · #1 w Purpleguy 23.03.2020 · #1 w fnaf 18.07.2020 · #1 w williamafton 16.09.2020 · #1 w Vincent ❝Nie byłaś gotowa na to, co się stanie z twoim życiem. Jedynie jeden, nie uważny krok, przemienił całe twoje życie...