"Postać z koszmaru"

1.5K 93 40
                                    

Chciałaś poznać jego słabości, wszystkie. Coś poza czarną kawą, byłaś gotowa ruszyć na koniec świata, by się tego dowiedzieć, a później sprytnie to wykorzystać.

Pustą filiżankę odstawiłaś lekko na blat i zerknęłaś na godzinę, wskazówki wskazywały ósmą, miałaś jeszcze dwie godziny. Postanowiłaś zrobić to co zawsze rano, przy otwartym oknie z którego czuć świeże powietrze, poczytać.

Parę sekund po tej myśli, okno tkwiło otwarte, a ty już brałaś w półki dwudziesty piąty tom Sherlocka Holmesa. Usiadłaś, otworzyłaś na oznaczonej stronie i czytałaś, wysłuchując śpiewu ptaków.

Vincent jedynie stał obok i przypatrywał ci się z brudną filiżanką w dłoni. Na jego twarzy nie malowała się żadna konkretna emocja, więc się nie odezwałaś. Czytałaś z zainteresowaniem, byłaś bliska końca książki.

Gdy odciągnęłaś wzrok od czarno-białych kartek, zostało Ci tylko piętnaście minut do wyjścia.

Odłożyłaś delikatnie książkę na stół i zamknęłaś okno. Mężczyzna zniknął, nie było go w kuchni, podobnie w salonie. Jego rzeczy nie było, co oznaczało, że odjechał. Wzięłaś ostatnie potrzebne rzeczy z stoliczka i wyszłaś.

Czarnego samochodu współpracownika nie było, z ulgą weszłaś do swojego auta i pojechałaś do lokalu.

W głównej sali było niewiele osób, o godzinie dziesiątej restauracja bywa całkiem pusta. Zajrzałaś za ladę, jednak nikogo tam nie było.

Zaczęłaś rozglądać się po lokalu, kilka dzieci goniło się po korytarzach, mijając Cię, tak jakbyś była dla ich oczu niewidzialna. Postanowiłaś przywitać się z szefem, zapukałaś dwukrotne, jedynie usłyszałaś 'proszę'.

Weszłaś i zamknęłaś cicho drzwi, szef uśmiechnął się miło do Ciebie.

"Miło Cię widzieć, (T/l)"

Powiedział, na co ty odwzajemniłaś uśmiech.

"Mi Ciebie też, Henry. Chciałam jedynie powiedzieć, że już jestem i się nie spóźniłam. Jest Vincent?"

"Co do Vincenta, co się między wami dzieje? Wiem, chodźcie ze sobą, gratuluję. Dobrze wam się żyje razem?"

Obawiałaś się tych pytań, twój zapał do pracy momentalnie zniknął. Jedynie przewróciłaś oczami.

"A jest w pracy?"

Ponownie niechętnie zapytałaś, opierając dłonie na biodrach.

"Jest, powinien się gdzieś kręcić po salach."

Posłałaś mu dziękujący uśmiech i wyszłaś z biura, od razu po zamknięciu drzwi zobaczyłaś Jeremy'ego. Podeszłaś do niego z uśmiechem, lekko dotykając w ramię, by Cię zauważył. Odwrócił się, patrzył na Ciebie przestraszony.

"Jeremy, nie bój się, to tylko ja. Jak minęła praca?"

"Och, (T/l)- Emm... te roboty... chciały mnie zaatakować- A po-potem, pojawiła się postać- też tak miałaś?"

Spojrzałaś na niego zmartwiona, trzymając za ramię. Zaciągnęłaś go do biura nocnego stróża, jego posadziłaś na fotelu, ty usiadłaś na biurku.

"Jeremy, powiedz coś o tej postaci."

Miałaś podejrzenia, kim mogło być to stworzenie, jednak nikogo nie osądzałaś od razu, byłaś dobrym człowiekiem, nie krzywdziłaś innych bez przyczyny.

"Emm- sprawdzałem kamery, potem je na chwilę włączyłem. Poczułem ucisk na gardle, ktoś stał za mną, potem odwrócił w swoją stronę. Podduszał mnie jedną dłonią, uśmiechał się psychopatycznie. Nie udało mi się dostrzec wszystkiego dokładnie, jednak na pewno miał koszulę w ciemnym kolorze. Jego oczy były całkiem białe, jak u potwora z dna najstraszniejszych myśli. Zabrakło mi powietrza i straciłem przytomność, gdy otworzyłem oczy, nie było go..."

Skończył powoli, jednak ty już wiedziałaś kim była ta postać. Nie mógł spać przez całą noc, coś musiało się dziać, gdy ty o niczym nie widziałaś. Wstałaś gwałtownie, na co chłopak lekko odjechał na fotelu. Uśmiechnęłaś się do niego miło.

"Dzięki, Jeremy. Mnie spotkało coś podobnego, jednak później okazało się, że to tylko pracownik. Jednak mam nadzieję, że to był zwykły sen. I dlaczego nie wyszedłeś z pracy o szóstej?"

"Szef mnie zatrzymał, żebym trochę pomógł, już miałem wracać do domu."

Wstał powoli z fotela, mimo ciągłego strachu, uśmiechnął się do Ciebie.

"W takim razie nie zatrzymuję Cię, miłego dnia."

Jedynie to powiedziałaś i odeszłaś do głównej sali, zeszło się już dużo ludzi.

Przechodząc pomiędzy stolikami, zaniepokojona dźwiękiem trzeszczącego prądu i zrywanych kabli odwróciłaś się w stronę sceny. Podeszłaś bliżej, szybko oglądając każdego robota. Z Bonnie'go tryskały iskry i poruszał się nierówno, wydając z siebie ścinający się głos, którym zawsze przed występem dopełniał wypowiedź Freddy'ego.

Szybko pobiegłaś do lady, gdzie zazwyczaj pracował Scott. Ku twojemu szczęściu, stał tam. Wytłumaczyłaś mu spanikowana problem, a ten pobiegł za scenę, po chwili za nim wszedł Vincent.

Bonnie skończył swój występ, a zaraz po tym Scott wyszedł z zaplecza. Podziękował ci szybko i wrócił do pracy za kasą.

Rozejrzałaś się po sali i skierowałaś się do korytarzy. Dzieci radośnie bawiły się w pokoju zabaw i sali nagród. Uśmiechałaś się na widok dzieci, które śmiały się do siebie, nie mające ze sobą żadnych konfliktów.

Dobrze znana Ci osoba podeszła do Ciebie od tyłu i objęła.

"Vincent, co Cię dzisiaj napadło?"

Zapytałaś, przywracając oczami, gdy zanurzył twarz w twoich włosach, uśmiechając się.

"Urocza się zrobiłaś ostatnio."

Zaśmiał się, a ty jedynie starałaś się uwolnić, tym razem puścił Cię bez zbędnej walki.

"Może dla Ciebie, mnie to nie rusza. Muszę z tobą pogadać."

Mówiłaś poważnym tonem, jednak jego wyraz twarzy nie zmieniał się.

"Co robiłeś w nocy w lokalu?"

"Co robiłaś w biurze sam na sam z tym gnojem?"

Zacisnęłaś pięść, starając się powstrzymać od tego zbędnego ruchu. Skierowałaś wzrokiem w inną stronę, starając się uniknąć rozmowy na temat Jeremy'ego.

"Opowiadał mi o tobie, co robiłeś na jego zmianie?"

Złapał Cię za podbródek, wpatrując Ci się w oczy.

"Ta wiedza jest Ci zbędna, najpierw odpowiedź mi, dlaczego się z nim zadajesz?"

"Nie da się rozmawiać tylko z tobą, oszalałabym, tak jak każdy normalny człowiek."

Zbliżył się znacznie do Ciebie, nachylając się.

"Szaleństwo nie jest złe, pozwala Ci na wiele rzeczy, a nie słuchając się mnie narażasz się na pewne skutki."

Odszedł z uśmiechem w nieznaną Ci stronę, A ty spojrzałaś na zegarek, sterczący przy twoim nadgarstku. Wskazówki wskazywały godzinę trzynastą, niesamowicie szybko minęły Ci te trzy godziny pracy, maszerowałaś tak z nadzieją, że cały dzień zleci ci tak szybko.



It's Just Lust (Purple Guy X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz