Dochodziła północ. Podeszłaś do telefonu i odtworzyłaś wiadomość. Słyszałaś szum i wykasływanie krwi, po chwili odezwał się Scott.
"(T/l)- n-nie wychodź z domu- p-proszę."
Jego zazwyczaj radosny głos był przerażony, załamywał się, co pare słów słyszałaś kaszlnięcia. Wszystko mówił z bólem, a tobie stanęły łzy w oczach.
"N-nie przyjeżdżaj tu- muszę Ci coś powiedzieć- To V-Vincent zabił piątkę dzieci- on podpalił b-budynek z-zabijając własnych rodziców, spowodował usterkę... Błagam n-nie przychodź..."
Nagranie urwało się, a po twoich policzkach spłynęły łzy. Momentalnie dobiegłaś do drzwi wyjściowych i wyrwałaś pęk kluczy, wybiegłaś z domu i wsiadłaś do auta.
Silnik nie uruchomił się, więc byłaś zmuszona biec. Krople deszczu beznadziejnie kapały na Ciebie, łzy rozmazywały Ci widok.
Po kilku minutach zdyszana dotarłaś do budynku, w drzwiach klamka była wyłamana.
Wbiegłaś do lokalu i skierowałaś się w stronę biura stróża nocnego. Ten widok utkwił Ci w pamięci, chłopak leżał w kałuży krwi, czerwony telefon leżał obok niego, a słuchawka wypadła z dłoni.
Uklękłaś nad nim i szarpnęłaś go w ramię.
"Scott, mój Boże. N-nie mogłeś umrzeć, S-scott... P-proszę..."
Wytarłaś rękawem łzy i spojrzałaś na jego twarz, powieki miał zamknięte, z lekko uchylonych ust skapała krew, lecz na pierwszy rzut oka mogłaś uznać, że początkowo leciała strumieniem.
Został dźgnięty, przynajmniej tyle wywnioskowałaś z otwartych ran w brzuchu. Gdybyś miała czas je liczyć, naliczyłabyś dwadzieścia osiem. Nie oddychał, zazwyczaj niebieska koszula osiągnęła krwią, mocno do niego przylegając.
Telefon zostawiłaś w domu, a czerwony telefon w stylu retro zniszczył się po upadku z biurka. Uniemożliwiło Ci to kontakt z policją, która mogła Ci się przydać.
Niedaleko od was leżał charakterystyczny scyzoryk, podniosłaś go, największe ostrze było ubrudzone ciemną krwią. Zaraz obok niego spostrzegłaś napis wyryty na biało czarnych kafelkach, spoczywały na nim ślady krwi.
'Purple Murder'
Ostatni raz spojrzałaś na spokojną twarz mężczyzny, wstałaś i z łzami w oczach skierowałaś się w stronę sceny. Szkarłatna ciecz pozostała na drewnianym podwyższeniu, wszystko było otoczone żółtą taśmą policyjną.
Wokół leżało wiele przedmiotów należących do policji, pałki policyjne, broń palna, paralizatory. Miałaś wrażenie, że policja wie więcej na ten temat, miałaś rację, za pewnie wiedziała więcej niż ty.
Strach przezwyciężył, delikatnie ujęłaś w dłoń paralizator. Zamarłaś, widząc pustą scenę, prawdopodobnie animatronów tam nie było od kiedy weszłaś do budynku.
Nieopodal sprzętu policji zauważyłaś latarkę, gdybyś jej nie wzięła, czułabyś się jak bez dłoni. Drżałaś, samotna noc w nawiedzonej pizzerii nie brzmiała za dobrze.
Czułaś się obserwowana, czułaś czyjąś obecność w tym budynku. Latarnia przed lokalem przygasała, a na ulicy nie było żywej duszy.
Podeszłaś do drzwi wejściowych, były zablokowane.
Czym?
Częściami animatronów, góra plastikowych i metalowych części zakrywała całkiem wyjście, przesuwanie jej zajęło by Ci całą noc, jednak cały czas ktoś tu grasował.
Słyszałaś pod sobą stukanie podeszwą buta O kafelkową podłogę. Światło latarki oświetlało korytarze, a ty ledwo utrzymywałaś się na nogach.
Wokół leżały ułamki plastiku, śruby turlały się, a kable plątały pod twoimi stopami. Na ścianach ślady zakrwawionych dłoni, w głąb pizzerii słyszałaś, psujące się kamery, niektóre leżały zniszczone na na podłodze.
Obrazki narysowane przez dzieci, pospadały z ścian, wszędzie leżały poprzebijane kolorowe balony i rozszarpane sempertyny.
Bałagan rozprzestrzeniał się po całej pizzerii, z kamer dochodziły szumy, w pewnym momencie się urwały.
"Czego szukasz? Po co tu przyszłaś?"
Z niewielkiego głośnika, z którego zawsze cicho wydobywała się dziecięca piosenka, usłyszałaś głos, lekko zniekształcony.
"Domyślam się."
Mimo, że nie widziałaś twarzy rozmówcy widziałaś w umyśle szeroki uśmiech na jego ustach.
"Twój ulubiony Scott nie był zbytnio chętny do rozmowy."
Odpowiedział.
"Ja wiem, że to twoja wina... dlaczego to zrobiłeś?"
Mówiłaś pusto, wpatrując się w podłogę.
"Wszystko to co zrobiłem, jest dla Ciebie, słonko."
Pojedyncze łzy poleciały Ci z oczu, wytarłaś je rękawem i wpatrzyłaś się w kamerę.
"Zabiłeś mi przyjaciół, po jaką cholerę mi to zrobiłeś?"
Głos Ci się załamywał.
Nie odpowiadał, więc postanowiłaś wrócić się do biura.
Szłaś ostrożne, a w głównej sali, latarka się wyładowała. Było ciemno, lekkie światło księżyca oświetlało niewielkie pole przed tobą.
Usłyszałaś kroki, przed tobą świeciła para oczu, zatrzymała się w miejscu, nadal nie widziałaś całego zarysu postaci.
"Jedyną osobą, która Ci została, jestem ja."
Zaśmiał się, a jego głos nadal wydawał się zniekształcony.
"Pamiętasz swoje myśli, podczas pierwszego spotkania? Wierzyłaś w złe zakończenie tej historii. Dla kogo, źle się to skończyło?"
"V-Vincent, to jest złe zakończenie historii, dwójka ludzi zginęła, ja czuję, jak popadam w ruinę od początku poznania cię..."
Mówiłaś to z trudem, serce pękało Ci na kawałki, osoba, która ukazywała Ci uczucia, zabiła wiele ludzi.
"Vincent, wiem, że zabiłeś te dzieci, rodzinę, t-ty... jesteś mordercą."
Łzy poleciały Ci z oczu, usłyszałaś śmiech.
"Moja droga, chcę żebyś wiedziała, że to nie ja złamałem Ci serce, to nie ja mówiłem do Ciebie przez głośnik. To wszystko zrobił ten, który właśnie leży przed tobą."
Stało się to, czego nie mogłaś się spodziewać, serce momentalnie przestało bić, rozbijając się na miliony kawałków.
Oprawca brutalnie rzucił pod twoje nogi ciało Vincenta, dłonie i koszula były ubrudzone krwią Scotta, a na szyi miał ślady duszania.
Osoba, która stała parę metrów przed tobą udusiła mężczyznę, nad którą klękałaś zapłakana. Przed oczami widziałaś mgłę i zarys martwego chłopaka, w głowie po kolei ułożyłaś tą historię.
To Vincent zabił tej nocy Scotta, a postać, która stała niedaleko od Ciebie, zniszczył roboty i udusił chłopaka.
"D-dlaczego to zrobiłeś?"
Wyjąkałaś.
"Dobrze było się w końcu pozbyć tego mordercy. Od kiedy zniknęły dzieci, wiedziałem, że to on. W końcu miałem okazję."
Mówił mechanicznym głosem, podchodząc powoli.
"K-kim ty jest?"
Postać wyszła z cienia, a nad Tobą stał żółty, lekko podzieleniały, poniszczony animatronik królika, jednak ruszał się płynnie.
Spoglądałaś na niego ze strachem, tworząc w umyśle więcej ciemnych teorii.
"Domyśl się."
Odpowiedział, a głos zabrzmiał Ci znajomo, bardzo znajomo.
"Henry..?"
![](https://img.wattpad.com/cover/187363363-288-k635131.jpg)
CZYTASZ
It's Just Lust (Purple Guy X Reader)
Fanfiction28.06.2019 · #4 w Vincent 29.01.2020 · #1 w Purpleguy 23.03.2020 · #1 w fnaf 18.07.2020 · #1 w williamafton 16.09.2020 · #1 w Vincent ❝Nie byłaś gotowa na to, co się stanie z twoim życiem. Jedynie jeden, nie uważny krok, przemienił całe twoje życie...