"Weź nie pytaj"

814 44 32
                                    

"Scott?" Wparowałaś bez wahania do biura, w którym okazał się być sam. Ten spojrzał na Ciebie, zamykając szafkę, którą przeszukiwał. "Możemy porozmawiać?"

Mężczyzna tylko uśmiechnął się i przytaknął na twoje słowa. Usiadłaś na krzesło na przeciw niego.

"Co dokładniej się tu działo? Henry mówił o Vincent'cie jako o mordercy. Mówiłeś, że to co się wtedy zadziałało, było tylko na zmyłkę Henry'ego. Ale on to mówił na poważnie. Czy to co powiedziałeś, działo się na prawdę? Z tego co pamiętam było to parę przeszukań i przepytań w tej sprawie. Co dokładniej się tu zadziało?" Zapytałaś na jednym wdechu, zestresowana sytuacją. Jego źrenice zwężyły, a on sam odetchnął ciężko i z lekką paniką.

"To naprawdę nic ważnego, przysięgłem nikomu o tym nie mówić i wolę by tak zostało. Henry po prostu nie wiedział, kto stoi za rzezią, o której prawdopodobnie wiesz." Nerwowo obracał długopis w dłoni, patrząc ci w twarz, jednak za wszelką cenę unikając oczu.

"Więc kto to mógł zrobić, jeżeli nie Vincent?" Zapytałaś, wymownie podnosząc brew.

"Nie dopytuj, bo nie mogę ci powiedzieć. Pobaw się w detektywa jeżeli tak bardzo Ci na tym zależy. Ale ja ci nie powiem, przepraszam. Jeżeli ktoś się o tym dowie może to wiele poskutkować, najlepiej by wszystko zostało jak jest."

Westchnełaś ponownie, trudne będzie domyślenie się wszystkiego. W to włącza się sporo detali. Ale samo znalezienie sprawcy było dla Ciebie trudniejsze, każdy ci coraz bardziej mieszał w głowie.

"Scott, proszę cię, Vincent też nie chce nic powiedzieć, dlatego przychodzę do ciebie, bo chce wam jakoś pomóc w tej sytuacji. Było spoko o tym w gazetach, ale wy wiecie więcej, pracujecie tu kilka lat. Raczej mam prawo znać szczegóły." Spojrzałaś na niego z zawodem, na co on pokiwał lekko głową.

"Przepraszam, spróbuj go jakoś przekonać, jego decyzja od tego zależy. I przepraszam, że poproszę o to, ale mogłabyś dziś trochę pogadać z Alexis? Jeszcze nie miałyście większej okazji, więc zależy mi byście się trochę jakby mmm... zgadały." Tylko przytaknęłaś i wstałaś z krzesła, po chwili wychodząc z pomieszczenia.

Musiałaś znaleźć stare gazety, choć może czytanie w kółko o sytuacji, która sprawia Cię o mdłości nie działało na Ciebie dobrze, wciąż je przeglądałaś z nadzieją, że napiszą coś więcej. Zawsze było to dla Ciebie zgubne. Każdy urywek, zapisek czy linijka zawierały to samo. Szłaś w kierunku głównej sali, poszukując znajomej.

Znalazłaś ją przy jednym z stolików, jej syn siedział tuż obok niej, podbiegłaś do niej, momentalnie stając obok nich.

"Przepraszam Kiara, to było dość ważne.." zaśmiałaś się nerwowo, na co dziewczyna się uśmiechnęła.

"A masz czas? Nic się nie stanie jak chwilę porozmawiamy?"

"Raczej nic, ale... mimo to wolę by nie trwało to długo." Usiadłaś na krześle, rozglądając się wokół. "Nie masz męża? Rzadko kiedy chodziłaś gdzieś bez chłopaka."

"Mam, ale nie znasz go. Aktualnie jest w pracy, ja skończyłam, więc zabrałam John'a tutaj." Spojrzała z uśmiechem na dziecko.

Chłopiec nie chciał się odezwać, wydawał się być zbyt zawstydzony lub zbyt oszołomiony tym co się działo wokół niego. Rozmawiałyście z pół godziny, zamówiła przez ten czas pizze, a syn obejrzał kolejny występ animatroników, mimo to czas mijał ci koszmarnie długo, zegar dopiero co wybił siedemnastą. Po tym czasie też obok was pojawił się znudzony Vincent.

"Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzać." Powiedział z uśmiechem, a moją wypowiedź wyprzedziła koleżanka.

"Jasne, siadaj. Kim jesteś?" Kiara. Nigdy nie umiała odmawiać, nawet jeżeli człowiek na pierwszy rzut oka nie wydaje się odpowiedni. Vincent usiadł na krześle obok, odchylając zmęczony głowę.

Mimo, że do pracy dołączył Mike, był bardziej wyczerpany niż zazwyczaj. Jeremy też pomagał przy dbaniu o klientów, jednak w większości siedział w kąciku zabaw bawiąc się z młodszymi dziećmi. Miałaś wyrzuty sumienia, że zamiast im pomagać, biegałaś z miejsca na miejsce chcąc wyłudzić wiadomości.

"Vincent Harris, pracuje razem z (T/I). A pani?" Mimo tego samego wieku, zwrócił się do niej z wyższością. Miał to w zwyczaju, mówiąc do klientów.

"Kiara Sanders. Miło mi. (T/I) To moja stara znajoma." Kobieta jak zawsze uśmiechała się, podobnie jak on. Nie spodobało ci się to. Jednak jedynie westchnęłaś, wpatrując się z ku twojemu szczęściu niewidoczną irytacją w oczach.

Ucichłaś.

______________________________________
Przepraszam za media.

Faza na Little Nightmares.

It's Just Lust (Purple Guy X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz